poniedziałek, 30 czerwca 2014

6. NIENAWIDŹ, KIRAI (cz.2): Now dance, fucker, dance.



WILCZY: Ściema, dzisiaj nie mam nic konkretnego do zapowiedzenia... Chile zdupczyło, chociaż nie dużo, nie dużo, a odesłaliby przecież Brazylię... Może nie do domu, bo oni w domu zasadniczo są, ale... I MEKSYK TEŻ WYLECIAŁ!!! Mój Meksyk! A kurwy wygrywały 1:0!
GRIMM: Dziwisz się? TY byłaś za nimi, to spierdolili. 
WILCZY: Ty cholero weź się nie odzywaj.
GRIMM: Tej Hiszpanii ci nie wybaczę. Na przyszłoć bądź tak, kurwa, dobra i nie zabieraj się za kibicowanie.
*Wilczy poszoł się emować do kąta. Jeszcze jej okropne zue ludzie ostatnio zmienili profilowe na AIZENA! -.- Taki nastrój, takie deszcze, takie tsh.*

DODANO ZAKŁADKĘ (u dołu strony) WILCZA GALERIA, GDZIE BĘDZIE SYSTEMATYCZNIE PRZYBYWAĆ EFEKTÓW POŁAMANYCH OŁÓWKÓW.
POJAWIŁY SIĘ RÓWNIEŻ TWORZONE NA BIEŻĄCO PRZEZ ZUYCH-LUDZI-ZMIENIAJĄCYCH-PROFILOWE NIEUDANE SCENKI.
_____________________________
Nie żeby narzekał i nie żeby był to dla niego jakiś problem, ale, kurwa, trzech na jednego? To nawet w jego opinii było delikatnie niesprawiedliwe. I nie byli to jacyś byle Shinigami, tylko kapitan i jego vice. Dwóch vice. Czy tam dwie. To w zasadzie prawie cały dziesiąty oddział! Zastanawiał się, czy właśnie znalazł się w tej sytuacji, kiedy mówi się, że oto łowca stał się zwierzyną. On ścigał Hagane, a ta upierdliwa trójca ścigała jego i robiła wszystko, żeby opóźnić pościg. A przy okazji go zabić.
Ruda rozproszyła swój miecz, próbując otoczyć go popiołem, a ta jeszcze bardziej ryża franca wciąż blokowała mu drogę, skacząc dookoła niego jak jakiś pieprzony konik polny, przez co Szósty musiał marnować mnóstwo energii na gwałtowne uniki albo bezsensowne machanie zanpakuto. Do tego jeszcze ten mały Smoczy Jeździec, pierdolona Królowa Śniegu, który próbował zrobić z niego lodowy posąg do swoich komnat. Otoczony z trzech stron Espada, mógł poruszać się tylko w górę lub naprzód. Raz się zawahał się i ten ułamek sekundy wystarczył, by dosięgnął go oddech Hyorinmaru.
Osłonił twarz ręką, a lodowy podmuch zmroził całe jego ramię.
– Zajebiście… – skomentował i przygrzmocił w lód Panterą. Udało mu się rozbić jego pokrywę, ale dłoń drżała mu teraz okropnie, jakby ten atak zamroził szpik w jego kościach. A białowłosy gówniarz wykorzystywał sytuację. Pojawił się nagle przed Grimmjowem i zamarkował cios z lewej strony, na osłabioną wcześniejszym atakiem stronę Arrancara, który wyciągnął Zabójcę do bloku, ale…
Show me how to lie
You’re getting better all the time
To była zmyłka. Hitsugaya przerzucił zręcznie katanę do lewej dłoni i ciął Espadę z drugiej strony. Ostrze zatrzymało się na obojczyku Jaegerjaqueza.
– TY SKURCZY…!
Nie zdołał się zrewanżować, bo Toshiro uniósł broń i zablokował jego pchnięcie. Ostrze Pantery natychmiast zaczął pokrywać szron. Kobaltowe oczy Arrancara rozszerzyły się ze strachu o swoje zanpakuto. Kiedy lód dotarł do rękojeści i zetknął się z jego skórą, Grimmjow syknął i puścił zanpakuto. Pantera poszybowała w dół, a w obracającym się ostrzu odbijały się bliki słonecznego światła.
Natychmiast skoczył za nią, a za nim rozległ się furgot śnieżnych skrzydeł. Kątem oka zerkał na lecącego za nim w dół Shinigami, robiąc szereg uników przed jego atakami. Miecz spadł na autostradę i tylko cudem nie został rozjechany przez nadjeżdżającego tira. Toshiro widział jak Grimmjow wyhamowuje tuż nad jezdnią, łapie za rękojeść i…
Wtedy nadjechał kolejny ciężarowy samochód, który na chwilę go przesłonił, a kiedy odjechał z ciężkim posapywaniem, Espada zniknął. I znikło jego reiatsu.
– Zwiał! – zawołał kapitan do swoich poruczników. – Jakim cudem wykiwał nas zwykłym Sonido?!
Żadnym. Hitsugaya się mylił. W momencie, gdy nadjeżdżała ciężarówka, Arrancar położył się płasko na ziemi, a kiedy tir przejeżdżał nad nim, złapał obiema rękami za podwozie i zaparł się stopami o części, które na to pozwalały. Wiedział, że długo tak nie wytrzyma. Przenikliwy ból w lewej dłoni i narastający w prawym barku nie wróżyły nic dobrego, podobnie jak trzeszczenie, dochodzące z komponentów podwozia, których się chwycił. Ale udało mu się zniknąć im z oczu.
W tym całym bałaganie dopisało mu trochę szczęścia. Samochód zmierzał w stronę, z której dochodziło reiatsu Hagane. Przy najbliżej okazji, kiedy tir się zatrzymał, Espada wytoczył się spod niego i zerwał na nogi. Prawy rękaw jego bluzy przesiąknął krwią, która spływała po palcach Szóstego wartką strużką, skapując smętnie na asfalt.
– Tch… – sapnął tylko, zaciskając dłoń w pięść. Wystartował w stronę, skąd doszedł go sygnał Hollowa. Musi się pospieszyć i to zakończyć, zanim straci zbyt dużo krwi. Takiej hańby by nie zniósł. Nie dość, że jego plan ostatecznie wziąłby w łeb, to miałby tu może jeszcze zasłabnąć?
W życiu, kurwa.
Wydostał się z autostrady i wspiął po najbliższym budynku. Z wysokości spojrzał na panoramę miasta. Na horyzoncie majaczyły zrujnowane wysokie kominy i to stamtąd dochodziło reiatsu…
Które nagle znikło.
Hm?
Is an art that’s hard to teach
Jak to możliwe? Ikari nie umiała ukrywać swojej siły ducha. Czy to znaczyło, że otworzyła bramę Senkai i się stąd wyniosła?
Pięć minut później był już w opuszczonej fabryce, w której ostatni raz zarejestrował jej obecność.
– Ikari?! – zawołał, a jego zwielokrotniony echem głos potoczył się po przestrzennej sali przemysłowej. Odpowiedziała mu cisza.
– Kirai?! – Tym razem rozległ się jakiś hałas gdzieś wysoko na stojącym pod ścianą rusztowaniu. Grimmjow spojrzał w górę, ale niczego nie dostrzegł. Mimo to ruszył do rusztowania i zaczął się po nim wspinać. Spod ściągniętych gniewem brwi łypało bystre kobaltowe spojrzenie. Coś mu się tu nie zgadzało.
Znalazł ją mniej więcej w połowie konstrukcji. Siedziała opierając się plecami o ceglaną elewację. Kolana podciągnęła pod brodę i ukryła między nimi twarz. Brak siły ducha i fakt, że się nie ruszała…
…nie żyje?
Grimmjow ukucnął przy niej i chwycił za podbródek, brutalnie zadzierając jej głowę. Oczy miała zamknięte, policzki porcelanowe, ale z bliska zauważył, że jedna z leżących bezwładnie rąk Shinigami dygoce gwałtownie. Lewa. Ta sama, która jemu wciąż drżała po lodowym ataku Toshiro. Obok drgającej dłoni Hagane leżało przewrócone wiadro z zaschniętą na dnie farbą. Musiała go potrącić, stąd wziął ten hałas, po którym ją zlokalizował.
O co tu, do cholery, chodzi.
Szóstego ogarnął niepokój. Hollow, który wcześniej skwapliwie i z pokorą odpowiedział na jego wezwanie, teraz milczał. Coś kombinował. Espada zaczął się denerwować. Przecież nie wydawał mu takiego polecenia… Złapał Jaggerjack za haori i przyciągnął do siebie.
– Co to ma, kurwa, być?! – Potrząsnął jej nieruchomym ciałem. – Co ty odpierdalasz! Masz się natychmiast wycofać, słyszysz?!
Odpowiedziała mu tylko cisza, więc Grimmjow, trzymając Ikari w garści, uniósł trzęsącą się dłoń i wymierzył jej siarczysty policzek.
– No, dalej! – warczał, poprawiając jej z drugiej strony. Jej głowa bezwolnie przetoczyła się na bok, a niebieskie kosmyki rozsypały wokół niej. Podniósł rękę po raz trzeci, ale wtedy ktoś złapał go za nadgarstek.
– Więcej nawet nie próbuj, bydlaku… – rozległ się zajadły syk tuż za nim. Dostrzegł za sobą trójkę swoich prześladowców, znów otaczających go z trzech stron, ale wtedy z ust dziewczyny, którą trzymał, rozległ się pełen boleści jęk, więc szybko zwrócił na nią wzrok i wrzasnął, natychmiast ją puszczając.
– Co jest…?!
Wstając, potknął się i wylądował na jednym kolanie wśród półokręgu, w którym stali Shinigami.
And as you step back into line
A mob jumps to their feet
Teraz wszyscy wpatrywali się w Ikari, która dźwigała się powoli na nogi, przyciskając do siebie drżącą rękę. Stała pochylona, a jej ramionami wstrząsały dreszcze.
– Ha-Hagane?
Minako zrobiła nieśmiałe półkroku w stronę przyjaciółki. Z ust Stalowej wyrwał się chichot, który stopniowo przybierał na sile i Kurosaki zrozumiała, że ramiona trzęsą jej się nie dlatego, że doznała jakiejś krzywdy, ale ze śmiechu. Jaggerjack odrzuciła do tyłu głowę i strząsając lewą dłoń, roześmiała się maniakalnie.
– No siema, Szósty! – Kiedy spojrzała na Grimmjowa, stało się jasne, co tak odstręczyło Arrancara. – Co powiesz teraz na walkę jak równy… Przepraszam. Jak Pusty z Pustym, ech?!
Jaegerjaquez nie mógł oprzeć się wrażeniu, że zamiast niej, widzi jakąś inną istotę. Zdawało mu się, że na jej ramionach osiadł cień barwnych skrzydeł, jej paznokcie to długie czerwone szpony, nogi zamieniły się w łapy, a o podłoże uderza, raz  z jednej, raz z drugiej strony, tęczowy ogon. Tymczasem zaszła w niej tylko jedna fizyczna zmiana. Jedne z jej oczu ciągle zmieniało kolor, z taką prędkością, że komuś, kto się temu przyglądał, mogłoby się zrobić niedobrze. Drugie, wciąż cyjanowe, płonęło żądzą walki.
Przez zaskoczenie na twarzy Arrancara powoli zaczął przebijać się barbarzyński uśmiech. Grimmjow parsknął śmiechem i pokręcił z niedowierzaniem głową.
– Nie wiem, coś ty mu naobiecywała, że posłuchał ciebie, a nie mnie… Ale nic z tego. – Wyszarpnął z pochwy Panterę. – Po prostu wytnę z ciebie to cholerstwo.
Slowly out of line
And drifting closer in your sights
– Zaraz, zaraz… – Ikari jedną ręką podparła się pod bok, a drugą wyciągnęła przed siebie, jakby samym tym gestem mogła go powstrzymać. Przekrzywiła głowę, oceniając krytycznym spojrzeniem (jej lewe oko wylosowało na tą okazję barwę kobaltową) stan, w jakim znajdował się Jaegerjaquez. – Nie no, ludzie, przecież nie będę walczyć z półtrupem! Minako, napraw mi Espadę!
– Ale… – zaczęła Minako, jednak kapitan i Szósty weszli jej w słowo:
– Nie ma mowy!
– Nie ma mowy, nie ma walki! – zawołała Hagane i zeskoczyła z rusztowania.
Pierwszy za nią skoczył Hitsugaya, jako że ranny Grimmjow, który publicznie nie przyznałby się do tego, że potrafi krwawić, nawet gdyby leżał w kałuży własnej krwi, miał mimo wszystko ograniczony zakres ruchów.
– Jaggerjack, co ty świrujesz! Natychmiast otwieram bramę i zabieramy się stąd, póki…
– Nie – przerwała mu Ikari stanowczym tonem. – Nie będę więcej uciekać jak tchórz.
Toshiro patrzył na nią ze złością dużymi, turkusowymi oczami.
– Nie wygłupiaj się. Chyba oszalałaś… Nie wygrasz z nim.
– A skąd możesz to wiedzieć? – Jedna z jej tęczówek zapłonęła oranżem. – Poza tym… – Wzruszyła ramionami. – Nie chcę z nim walczyć, żeby wygrać. Chcę mu tylko udowodnić, że nie ma nade mną władzy. I… że się nie boję.
– A jak chcesz to zrobić, jeśli nie zamierzasz wygrać?! Arrancarzy to zwierzęta! Mogłabyś zrobić na nim wrażenie tylko jeśli rozniosłabyś go na strzępy! – wydarł się na niebieskowłosą. – Poza tym, bądźmy szczerzy, dobra? To sobie chcesz coś udowodnić…
Cholerny, cwany, bystry, mały gówniarz.
Na szczęście w tym momencie zjawiły się Rangiku i Minako. Każda z nich trzymała Arrancara za jeden rękaw i zapierając się piętami, najwyraźniej próbowały go powstrzymać, przed rzuceniem się na Hagane.
– Powiedziałam ci, Grimmy. – Podjudzona przez kapitana dziesiątki Ikari sama podeszła do Sexty, nie przejmując się jego głuchym warczeniem. Chwyciła go za kaptur, zmuszając, żeby się do niej nachylił, by mogła zajrzeć mu w oczy. – Nie dotarło?! Nie będę się bić z jakimiś cholernym paralitykiem!
Zerknęła z pogardą na jego trzęsącą się rękę, a on tylko roześmiał się w twarz Stalowej.
– A ty, to niby co… Masz delirium alkoholowe? – Kiwnął głową na jej dłoń, która wcale nie sprawowała się lepiej.
– Nie pyskuj – sarknęła, puszczając go. – Paliwo ci wycieka, jakbyś jeszcze nie zauważył. – Klepnęła go w rozwalony obojczyk, a Jaegerjaquez odsunął się z wściekłym sykiem.
– Och, na miłość boską! – zdenerwowała się Minako i stanęła między nimi, patrząc surowo to na jednego, to na drugiego. – Skoro musicie dać sobie po pyskach, to niech to będzie uczciwa walka. – Zatrzymała dłużej spojrzenie na Espadzie. – Przecież sam nie chciałeś walczyć z Ichigo, kiedy był ranny, nie?
– To była zupełnie inna…
– Dupa tam! Sytuacja jest identyczna, tylko tym razem to ty dostałeś bęcki! Także zamknij jadaczkę i daj mi się wyleczyć.
Wyglądał, jakby zamierzał dalej się kłócić, ale koniec końców ściągnął z siebie czarną bluzę i rzucił ją Minako pod nogi. Niebieska koszulka, którą miał pod spodem, nasiąkła z jednej strony czerwienią i przykleiła się do jego ciała. Dyszał ciężko, a mięśnie pod nią napinały się z każdym wdechem. Po chwili t-shirt wylądował obok bluzy. Na ubrania rzucił swoje zanpakuto, a potem klapnął ciężko na pozostałość czegoś, co mogło być dawniej taśmą produkcyjną.
– No to lecz – polecił, kiwając z przyzwoleniem dłonią. – Ale najpierw jej łapę!
Wskazał ze złością na Ikari, która trzymała się za drgający nadgarstek.
– Och, tym się nie przejmuj, kochanie – parsknęła, wymachując ręką, którą wciąż obejmowała w przegubie prawą dłonią. – To z nadmiaru reiatsu! Zrób mi tą przyjemność i walcz ze mną, to od razu mi przyjdzie!
So play it out I’m wide awake
It’s a scene about me
Uśmiechnęła się i jak mała dziewczynka zaczęła kręcić się w kółko, piszcząc entuzjastycznie.
– Jakie reiatsu? – zapytała Rangiku, siadając obok Espady. – Nic nie czuję.
– Nie wiem, czy to byłoby fair atakować ją teraz, a co dopiero, jak odzyskam siły… – mruknął Grimmjow, łypiąc spode łba na dokazującą wesoło Hagane.
– Tylko się zgrywa – westchnęła Kurosaki, roztaczając nad Jaegerjaquezem leczniczą magię kidou. – Ona się po prostu cieszy. Nie tylko ty lubisz się bić, nie wiedziałeś?
Grimmjow bąknął coś niezrozumiałego pod nosem i zamknął oczy, pozwalając by ciepła, zdrowa energia regenerowała jego ciało.
Kurosaki uzdrawiała Arrancara, raz po raz zerkając z roztargnieniem na przyjaciółkę, która teraz przycupnęła na szczycie pobliskiej kupki gruzu. Wpatrując się w dal, szeptała coś do siebie, coraz bardziej unosząc głos i wkrótce stało się jasne, że dziewczyna śpiewa w kółko dwa wersy, a każdą powtórkę intonowała wyższym tonem:
– Honest to God, I’ll break your heart…. Tear you to pieces and rip you apart…
Minako tylko dlatego nie ogłuszyła jeszcze Jaggerjack i nie zaciągnęła za kudły do Seireitei, że nie pamiętała, kiedy ostatni raz widziała ją w tak dobrej formie. Taką… szczęśliwą. Pełną życia. Szkoda tylko, że w taki stan upojenia wprawiała ją sytuacja, w której te życie mogła stracić. Ale już Kurosaki w tym głowa, żeby do tego nie doszło.
Gdy Szósty przestał się wykrwawiać, a jego rany się zagoiły, porucznik walnęła go w plecy.
– No, koniec! Po resztę rekonwalescencji możesz zgłosić się do Stalowej.
– Chyba do Szalonej.
Kiedy Grimmjow wstał, rozciągając zregenerowane mięśnie, Minako podeszła do swojego kapitana, który stał nieco z boku i obserwował to wszystko z wielce niezadowoloną miną.
– Przerwiemy to, kiedy tylko zrobi się zbyt gorąco – szepnęła. – Biorę na siebie Espadę, ty zajmij się Hagane, a Rangiku otworzy Bramę.
– To chyba ja tu powinienem wydawać rozkazy… – odburknął Hitsugaya, ale kiwnął głową na znak aprobaty. Chwilę zżymał się w ciszy, ale w końcu zdecydował się porzucić dumę, która zabraniała mu się przyznać, że czegoś nie wie i zapytał wprost: – Możesz mi wyjaśnić, co się właściwie wydarzyło w hotelu? I co, do cholery, dzieje się teraz?
– Och. To proste. Grimmjow próbował zmusić Hagane do posłuszeństwa, przemawiając do jej Hollowa. Prawie mu się udało, skubańcowi… Tak, Ikari została poddana hollowfikacji – odpowiedziała na zdziwione spojrzenie Toshiro, – ale mało kto o tym wie, a sama Hagane nigdy nie używała tej mocy, bo nie udało jej się dogadać z Pustym. Najwidoczniej dokonała tego dzisiaj i teraz chce wypróbować nową zabawkę…
Tymczasem Szósty przestał się przeciągać i sięgnął po swoją Panterę.
– Dobra, Ikari! – zawołał, jak zwykle akcentując jej imię w taki sposób, że zabrzmiało, jak przekleństwo. – Możemy zaczynać!
Hagane przestała kręcić młynka palcami i podniosła na niego oczy. Jedno było różowe.
– Ej…! Chyba nie zamierzasz TAK się ze mną pojedynkować?! – oburzyła się żywo.
– Yyy… To znaczy JAK?
– No w TAKI sposób!
– W JAKI znowu, kurwa, sposób!
– No w półnegliżu! Stajesz do POWAŻNEJ rywalizacji, a nie do jakiś pieprzonych zapasów sumo!
– Że nie mam koszulki? A co ci to przeszkadza?
– Przeszkadza! To nieprzepisowe dekoncertowanie przeciwnika!
– Że co znowu za gów… – Nagle zrozumiał i odsłonił zęby w szerokim uśmiechu. – No błagam… Cały czas biegam w tej swojej kurtce i to nigdy na ciebie nie działało…
– To co innego! Jak masz kurtkę, to znaczy, że jesteś UBRANY, a teraz jesteś GOŁY!
– Bez przesady, mam przecież spodnie.
– PODARTE!
– Mam jeszcze buty.
– … .
– Oj przestań robić aferę o chuj wie co…
– No, twój powinien coś na ten temat wiedzieć! – odkrzyknęła i rozciągnęła dekolt swojego  kosode tak mocno, że piersi prawie jej wyskoczyły na zewnątrz. – Co byś powiedział, jakbym JA walczyła w TAKI sposób?
– To znaczy - z cyckami na wierzchu? – Uśmiech na twarzy Arrancara stał się jeszcze weselszy. – A proszę cię bardzo!
– Degenerat!
Ikari dobyła Shiraiona i skoczyła na Grimmjowa.
There’s something in your way
And now someone is gonna pay
Przez jakiś czas wirowali wokół siebie, krzyżując ze sobą miecze. Szczęk stali niósł się po całej fabryce, wypełniając powietrze metaliczną wibracją. Z boku mogło wyglądać to tak, jakby walczyli dla sportu. Dawali sobie dużo przestrzeni, by testować najróżniejsze kombinacje ciosów. Wyraźnie rozkoszowali się pojedynkiem. Twarze obojga były uśmiechnięte, a emanująca z nich radość zarażała. Minako w pewnym momencie nawet naprawdę dała się nabrać, że wcale nie walczą na serio, ale Grimmjow wybrał ten sam moment, by wyprowadzić naprawdę groźne combo. Ikari nie straciła po nim głowy tylko dlatego, że Arrancar w ostatniej chwili się powstrzymał.
– Myślałem, że masz w zanadrzu jakieś nowe triczki – wycedził przez zęby. – Lepiej z nich skorzystaj, póki żyjesz, bo mi się właśnie moja pieprzona, królewska wspaniałomyślność skończyła!
And if you can’t get what you want
Well it’s all because of me
Ikari wykrzywiła się wściekle, a jej lewe oko zamigotały paletą barw.
Ok, dawaj buffy*, Kirai.
UWAGA, ODPALAM.
Siedmiobarwna wstęga owinęła się wokół jej nóg i powoli wspinała po ciele Ikari, która czuła jej chłodny, wilgotny dotyk na skórze. Dotyk tęczy. Przesuwała się po udach, brzuchu, ramionach, jak ciasna obręcz, aż objęła jej skronie i zakryła oczy. Kolory na jej twarzy zawirowały i wybuchły bielą, która zaczęła szarzeć, aż przeistoczyła się w czarną maskę, która osiadła na grzbiecie nosa, zakryła czoło, oczodoły i policzki. Wąskie krawędzie maski wyznaczała linia szczęki dziewczyny. Nozdrza, usta i broda pozostały odsłonięte. W miejscu oczu pojawiły się obrysowane grubą białą linią kontury migdałów, a w wypełniającej je czerni rozjarzyły się iskrzące tęczówki: jedna cyjanowa, druga tęczowa. Nad skroniami wystrzeliły czerwone, zakręcone, przypominające pióra rogi, które założyły się za uszy Ikari i przylgnęły do jej głowy, nachodząc na jej szyję. Znad lewego łuku brwiowego wyłoniło się siedem kolorowych pasm. Trzy z nich wspięły się na czoło maski, trzy zsunęły po kości policzkowej, a jeden, fioletowy, wygiął się w przypominający rzęsy łuk.
Grimmjow mrużył oczy, przyglądając się tej przemianie. Nie spotkał się jeszcze z Visardem, na którego masce dominowałaby czerń, upstrzona tęczowymi smugami, ale czy ją można było nazwać Vizardem? Nawet Shiraion, niestandardowo zakrzywiona broń Jaggerjack (która w jego mniemaniu bardziej przypominała prymitywny sierp, niż katanę), zmieniło kolor. Nie, rękojeść została błękitna, ale ostrze lśniło czerwienią.
– Tch… – prychnął, obserwując jak z pod maski wyłania się zuchwały uśmiech Ikari, jedyna znajoma rzecz, jaka ostała się na jej buzi. – Pazurki też ci pomalował, ten twój Hollow?
Zrujnowaną wytwórczą halę wypełnił jej dziki chichot. Postać kapitan zamigotała i znikła,
(shunpo czy już sonido?)
by pojawić się za plecami Espady.
Zanim Szósty zdążył się zorientować w sytuacji, jego nagi tors objęły szczupłe ramiona dziewczyny. Jaggerjack wtuliła się w jego plecy, chowając swojego Zabójcę do pochwy. Wystawiła język i polizała Grimmjowa wzdłuż kręgosłupa, budząc na jego arrancarskim grzbiecie gęsią skórkę. Zdezorientowany Arrancar zamruczał w odpowiedzi na tą pieszczotę, po czym jęknął, gdy Shinigami podrażniła jego dziurę Hollowa, przekładając przez z nią rękę.
– Prawda, że ładne? – spytała, zaginając palce tak, że gdy Grimmjow spojrzał w dół, mógł przyjrzeć się jej paznokciom. Każdy z nich rozjarzył się kolejno na czerwono, pomarańczowo, żółto, zielono i niebiesko. – Podobają ci się?
– ZA-ZABIERAJ ŁAPĘ! – wydarł się Jaegerjaquez, dla którego uczucie, kiedy ktoś dotykał jego znamienia Pustego, było porównywalne z gmeraniem sobie w pępku śrubokrętem.
Ikari nie wycofała ręki, a jej paznokcie zalśniły jeszcze mocniejszym światłem.
O ja pierdolę, to przecież cero.
Arrancar zamachnął się Panterą, żeby odrąbać jej rękę, ale refleks Ikari nie zawiódł. Zdążyła wyciągnąć dłoń, a kiedy się obrócił, zauważył, że wskoczyła już na szczyt rusztowania, wciąż celując w niego zakrzywionymi placami.
– Co ty na to, żebyś teraz TY sobie potańczył, sukinsynu? – Z jej głosu zniknęła wesołość. Nie było w nim nawet krzty seksownej nuty, którą jeszcze niedawno próbowała go kokietować, za to wyraźnie dało się słyszeć wściekłość i urazę. Z jej paznokci wystrzeliły strumienie kolorowej energii.
Now dance, fucker, dance
Man, he never had a chance
Czerwone cero pomknęło wprost na niego, jednak Grimmjow uniknął go bez większych problemów. Następne, pomarańczowe, oszukał za pomocą sonido, ale gdy tylko pojawił się w nowym miejscu, u stóp króla Hueco Mundo już ścieliło się jadowicie żółte cero. Ku uciesze Ikari, zmuszony był wciąż przeskakiwać z miejsca na miejsce, by unikać destruktywnej siły. Od czasu do czasu blokował różnokolorowe wiązki własnym, krwistym Błyskiem, ale Ikari miała tą przewagę, że atakowała pięcioma wiązkami naraz i nawet jeśli pojedynczo nie były one tak silne jak jego jeden, karmazynowy Błysk, Szósty nie miał ochoty odczuć ich działania na własnej skórze. Wreszcie wkurwił się na tyle, by w odpowiedzi na ataki Ikari rozciąć kilka palców o Panterę.
Hagane, gdy tylko ujrzała, jak kropelki krwi Espady chlapnęły w powietrzu, pojęła, co to oznacza. Jaegerjaquez oparł lewą dłoń o prawe przedramię i wymierzył w nią wnętrzem dłoni.
– Spróbuj tego, ty zołzo! – krzyknął. – Gran Rey Cero!
Nie próbowała uciekać. Do palców lewej dłoni dołączyła dwa z prawej. Najmniejszy i wskazujący. Kurosaki, która z napięciem oglądała ich walkę, odniosła wrażenie, że Ikari przygotowuje się do rockowego koncertu. Gdyby lewa ręka Stalowej wciąż drżała jak w delirce, można by ją było wziąć za stałą bywalczynię Przystanku Woodstock. Jednak zdawało się, że uwalnianie cero bardzo pomagało jej w odzyskiwaniu władzy nad kończyną.
Z kolejnych palców wypłynęły kolejne strugi mocy: fioletowa i barwy indygo, a kiedy połączyły się z pięcioma pozostałymi barwami zbudowały potężne, białe cero, które ze stłumionym pogłosem zderzyło się z niebieskim cero Szóstego. Obie energie zamiast wzajemnie się zniwelować, tańczyły, wzniecając wokół siebie tabuny grzmotów, aż biała błyskawica przedarła się przez błękitną chmurę, która na powrót się scaliła.
– O kurwa… – zaklęli oboje, Arrancar i Shinigami, zdając sobie sprawę, że jednak będą zmuszeni zmierzyć się z cero swojego przeciwnika.
Jakieś pomysły?!
SPIERDALAJ.
Widziała, jak miecz Grimmjowa zalśnił lazurowym blaskiem, gdy Espada podrapał ostrze, żeby wyswobodzić formę. No tak, w swojej prawdziwej postaci bez większych problemów powinien to przetrwać, ale Ikari miała poważne wątpliwości, czy jej bankai, Shiro, da sobie radę z cero Jaegerjaqueza.
CZEKAJ…
Na co?!
MYŚLĘ.
Haha, nie pora na żarty, idioto.
UWOLNIJ ZANPAKUTO.
Ale…
UWALNIAJ, GŁUPIA.
Nie było czasu na sprzeczki. Wysunęła katanę z pochwy.
– Skowycz… – Nagle coś ją podkusiło. Pewno Hollow. – Albo nie. – Wyciągnęła do końca swojego pokrytego czerwienią Zabójcę i złamała na własnym kolanie jego ostrze, krzycząc to, co przyszło jej do głowy. – NIENAWIDŹ, KIRAI!
And now you steal away take him out today
Nice work you did, you’re gonna go far, kid!
Czego się spodziewała, zmieniając komendę dla swojej broni? Na pewno nie tego porażającego bólu.
Serce. Moje serce…
Minako drgnęła, widząc osuwającą się na ziemię Hagane. Przed oczami znów przesunęły jej się obrazy przeszłości. Miała drugi raz pozwolić, by cero tego łajdaka strawiło ciało kapitan ósemki?
Nie. Obiecałam. Kurwa, nie będę na to znowu patrzeć.
Nieważne, że po wszystkim Ikari będzie wściekła, że ktoś wtrącił się w jej walkę. Jeśli to ma ocalić jej życie, Kurosaki nie zamierzała się dłużej nad tym zastanawiać.
– Teraz. – Szturchnęła Toshiro i jako pierwsza wmieszała się w ich pojedynek, wyskakując przed Ikari i wyciągając swojego Zabójcę. – Wzleć do nieba, Shizuka Chou!
Jej katana zamieniła się w glewnię o podwójnym ostrzu, a kiedy Minako uderzyła rękojeścią o podłoże, ostrze wytworzyło tarczę, która zaczęła pochłaniać błękitne cero. W tym samym czasie Hitsugaya przykucnął przy Hagane, która wciąż wiła się z bólu.
– Dosyć tego, kapitanie Jaggerjack. Koniec zabawy.
Ale kiedy spróbował ją podnieść, opędzała się od jego rąk.
– Zzzarazzz wssstanę! – wyjęczała. – Nie mieszszszajcie sssię!
– Jak zwykle wszystko utrudniasz – westchnął Hitsugaya i wycelował w nią palcem. – Droga wiązania numer cztery.
Złoty sznur oplótł dłonie Ikari za jej plecami.
– Pośpieszcie się! – zawołała Rangiku, czekając w otwartej za nimi bramie.
Toshiro i Minako chwycili pod ramiona szarpiącą się ciągle i bluzgającą szpetnie Ikari, i wciągnęli ją do bramy.
When you walk away, nothing more to say
Usłyszeli wściekłe porykiwania Grimmjowa, który pozbierał się już po białym cero Hagane i zorientował w sytuacji. Fale dźwiękowe uderzyły o ściany fabryki, ale nie mógł zrobić wiele więcej. Zanim wskoczył do portalu, Minako zdążyła zatrzasnąć bramę przed samym nosem Espady.
Szósty długo jeszcze szalał po zrujnowanym zakładzie, dewastując go na całą masę widowiskowych sposobów. Napędził niezłego stracha przybyłemu na miejsce patrolowi policji, który musiała wezwać jakaś zaalarmowana hałasami obywatelska jednostka. Policjanci, widząc samodziejącą się demolkę, odjeżdżali szybciej niż przyjechali – na sygnale, a jeden z policjantów utrzymywał, iż muszą powiadomić zoo, że uciekła im pantera.
Grimmjowowi nieco przeszło, gdy wywrócił radiowóz kolejną falą dźwięku. Wrócił do swojej bardziej ludzkiej postaci, założył ręce za plecy i chodząc nerwowo w kółko, starł się uspokoić i znaleźć jakieś rozwiązanie.

See the lightning in your eyes

See ‘em running for their lives!
Cholerni, jebani Shinigami. Zwinęli mu ją sprzed pyska. I wmieszali się w tak dobrą walkę. Jakim prawem… Zniweczyli jego plan i popsuli zabawę, a Grimmjow ostatni raz tak dobrze bawił się chyba podczas walki z Ichigo…
Zatrzymał się, a jego kobaltowe oczy pojaśniały.
Właśnie… Właśnie! Truskawa i ta jego pierdolona umowa, którą go szantażował. Szósty odświeżał swoją pamięć, a że miał pamięć zajebistą, szybko przypomniał sobie, co było w podpunkcie drugim paragrafu siódmego:
Grimmjow Jaegerjaquez zobligowany jest przeprowadzić się na czas treningu do Soul Society, aby nie zaburzać harmonogramu szkoleniowego. Na czas pobytu Goeti 13 zobowiązuje się zapewnić mu immunitet, nietykalność oraz zakwaterowanie wraz z wyżywieniem.
– Hehe… – Dumny ze swojego pomysłu Arrancar zaniósł się śmiechem. – HAHAhaHAhahaHAHAHAhah!
Wrócił pozbierać swoje rzeczy, gratulując sobie kreatywności.
Tak zrobi, dokładnie tak. Zaszczyci swoją obecnością Społeczność Dusz, czemu nie. Ugada się z Ichigo, pójdzie na te jego gierki i niech mu nawet będzie – nauczy się tej koszykówki. Jeśli to tylko ułatwi mu dostęp do Ikari… „Ułatwi” to nawet nie do końca adekwatne słowo. Nie było czego ułatwiać, bo Grimmjow nie znał sposobu, żeby dostać się tam inaczej, więc było to jedyne wyjście, które mu ten dostęp mogło ZAPEWNIĆ. I będzie mógł jeszcze raz dobrać się do tego cwaniaka Kiraiego. Nie ma opcji, żeby nie mógł przebić oferty Ikari, nieważne, co mu zaproponowała.
To przecież on był Królem Pustych.
To on rządził. I nikt nie miał prawa podważać jego autorytetu.
Clever alibis, Lord of the flies
Hit ‘em right between the eyes
 ______________________________________________
* Miejski słownik slangu podaje, iż buff:
Jest to najczęściej w grach MMORPG czar który działa na naszej postaci przez dłuższy czas, np. przez 6 minut mamy podwyższone życie o 100 punktów.
Przykłady:
Poczekaj na mnie, włączę buffy żeby mnie tak szybko nie rozwalili. Stary, mam wypas buffa, mówię Ci, niezniszczalny dosłownie jestem!
 Sorry, Wilczy lubi se popykać w runsa, więc... Nie pierwszy nie ostatni raz odjebuje z takim slangiem ;) Polecam SAO, a jeszcze lepiej Log Horizon.
             _______________________
 Spamu część dalsza - zdaję raport z postępów nad Kiraim.  Okay, Grimm, marnych postępów...:

8 komentarzy:

  1. Nadal kocham naszego mistera tęczy. Już nie mogę się doczekać, kiedy skończysz cały rysunek!
    Znów rozwalili jakiś budynek, pomieszczenie, podłogę,stół, czy co tam było pod ręką. Grimma chyba na prawdę wzięła, albo po prostu jest niewyżyty seksualnie - to już inna sprawa.

    Ja tu widzę nowe zagrywki, kolejne, megaśne pomysły Grimma... Swoją drogę, że jeszcze mu się nie znudziło. No chyba, że jest z tych, co to tam wolą pomykać za króliczkiem, a jak go schwytają to się nudzą. Albo to miłość <6 Heh, tak bardzo nie Grimm. Tak bardzo Nadwrażliwa.

    Czekam!


    P.S. A mi tam buff kojarzy się tylko i wyłącznie z Buffy: posgrach wampirów. Oglądało się, ;)


    + ja tu widzę, że też śledzisz mundial :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, ano, śledzę, obstawiam i przegrywam!! Wszyscy moi faworyci dostają po dupie! :( Przegram cztreopak od każdego! Tyle stracić!

      Ano, ja własnie obstawiam, że Grimm to taki typ co mu się nudzi, jak nic nie robi i właśnie gonić, gonić, gonić.
      Boję się co będzie jak złapie w swoje łapy co kce.
      A niewyżycie naturalnie swoją.. Drogą :P

      Nadwrażliwa <3 dla Ciebie bym śmiało w miłość zainwestowała :D
      Ale właśnie. To tak bardzo nie Grimm.
      Tloskę smutecek.

      :*

      Usuń
    2. Mundial też oglądam i się jaram belgijską reprezentacją - to się nazywa różnorodność! :D

      Ja się tak nie bawiem! Ale będę czekać na następny rodział.

      No i dodałam (w końcu^^) drugą i statnią część "Syna Namiestnika" na utkanych-wspomnieniach.

      <6

      Usuń
  2. Wyobraźnia mnie ponosi, bo już widziałam Grimma rozjechanego na autostradzie... Takiego płaskiegooo... i mruczącego pod nosem "bardzo, kurwa, śmieszne"
    Nyaaaaa, fuzja jak z Dragon Balla! tylko lepsiejsza. chyba, nie wiem, kurna, nieogar dzisiaj mam, jaram się wszystkim czym się da.
    *pojawia się Hiyakuma z żelkami* nie chcę, zaszkodzi mi nadmiar cukru. Albo daj! *wrzeszczy za nim, kiedy ten odchodzi i sam otwiera paczkę*
    Etto, Hiya-chan, czy ty też tam widzisz striptiz? Czy to ja już mam schizy? Półnagi Grimmi.... *Zankaputo bez słowa podstawia pod jej brodę wiadro na ślinotok*

    Nyaaaa, pobawmy się! Gdzieś były takie arty, że Gin z Aizenem grali w kamień papier nożyce przez dziurę Grimmusia, zróbmy też coś takiego! ^^. Serek może mu nawet przebić drugą, o.! Dla czterech graczy xD

    Jak tak można podpierdolić kogoś z pola walki? No nieładnie. Serek jest zła, jak wyciągnie poprzednie zanpakuto... *otwiera szafę w poszukiwaniu zana z poprzedniego bloga* zaraz... gdzieś tu byłoooo... *wchodzi głębiej do szafy, wyrzucając za siebie kolejne sztuki broni* nie, to było testowe, te jest złamane, tamto to nóż do chleba Renjiego... o, mam! *wynurza się z trudem trzymając w garści kosę o ostrzach na obu końcach drzewca. rozłącza ją w połowie i owija łańcuch z łączenia na swojej dłoni*
    Kto chętny na Serowe ban-kai? *wyszczerz szaleńca*

    Grimmi, dawaj, dawaj! Do boju, nawet ci Senkaimon otworzę! *Serek w stroju czirliderki macha jak wariatka pomponami bez ładu i składu, dopóki nie obrywa w głowę od Hiyakumy.*
    H: Nie wtrącajmy się tu jednak...
    S: Foch.

    OdpowiedzUsuń
  3. I jak zwykle akcja rozpierdala na całego.Normalnie jesteś geniuszem. Jest akcja, zniszczenie, humor, bluzgi i Grimmi na czele jak zawsze daje po całości. Chodź wolę by rozpieprzył połowę Ameryki. Ale i tak jest nieźle. Bardzo mi się spodobał twój rysunek Kirai i opisy z nim. Mam bogatą wyobraźnię i wiesz... Jak Wilczy coś wstawi to zawsze jest po całości. I są na to dowody. Zerknęłam na stronę nie udane sceny i powiem szczerze. Myślałam że umrę.... ZE ŚMIECHU *Nadal nie może ogarnąć głupawki*
    Kiedy wspominam nie udaną scenkę jak Grimm wywala choinkę przez okno, która wylądowała na jakimś człowieku... Normalnie bezcen. Jak ty to kurwa robisz, że jest świetnie? No ja się pytam! JA SIĘ PYTAM!!
    Dobra może ogarnę Downa bo pewnie pomyślisz że muszę do psychiatryka czy coś w ten deseń... A jeszcze jedno...
    JA CHCĘ KOLEJNY POST Z POD TWOJEJ RĘKI! BO JAK NIE UJRZĘ GO TO SIĘ PRZEJDĘ DO CIEBIE I CIĘ ZMUSZĘ DO PISANIA *Wybucha diabolicznym śmiechem* Żarcik z tym przejdę się... ale serio... Ma być kolejny rozdział!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się wciągnęłam w re-czytanie rozdziału, że nie zauważyłam, że jeszcze nic nie napisałam w komentarzu :P
    "– Honest to God, I’ll break your heart…. Tear you to pieces and rip you apart…" Doskonale pamiętam jaranie Wilczego po koncercie Marsów, jak było: "O jaaaa.... *westchnienie* ta piosenka tak pasuje do Grimma *nosebleed*" ;*
    Rozkazy Minako :P Huehuehue, i wiadomo, że urodzony kapitan.... :D JUSZ KCE.
    Akcja z lewą dłonią. MEGA.
    "Napraw mi Espadę." no jacha. :D
    "a jeden z policjantów utrzymywał, iż muszą powiadomić zoo, że uciekła im pantera." jako komentarz: "– Hehe… – Dumny ze swojego pomysłu Arrancar zaniósł się śmiechem. – HAHAhaHAhahaHAHAHAhah!" kocham destrukcję.
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę skomentuję. Mam teraz cały tydzień wolny, pewnie, ze obrobię Grimmowi dupę za tego Hota, niech se nie myśli ze nie! Wilczy, Ty nie prowokuj Iskierki, on juz bunty wyczynia, a jak jeszcze będzie miał Twoją zgodę, to HG na pewno się skończy moim nekrologiem w stylu "zmarła przez porażenie prądem, które w dziwny sposób dopadło ją w środku lasu na spacerze z psem (dzień był słoneczny)
    PS. Gromowładny nie miał z tym nic wspólnego i nic nie chce o tym słyszeć, odpoczywa na Bahamach" Shit. Ómrę, i taki będzie finał. Ale i tak hota skomentuję. Czekaj. Bo to był zajebisty Hot <4 <6

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grimmjow mówi, że Ci nie wierzy i żąda FIZYCZNYCH dowodów.

      Nie wiem o co mu chodzi, ale znając Sextę,jest to coś brzydkiego zapewne...

      huehuehue, wiesz. zasadniczo masz do wyboru porażenie albo wysokowydajny fist przez okolicę klatki piersiowej. tak myślę, kochanie.

      Zasadniczo również, jak Gromowładny próbuje umywać ręcę (próbuje, tak?) to skoro nasz kochany Arrancar zajmie się Tobą, to ja biorę na siebie Iskierkę... biorę w nieprzewodzącym prądu gumowym kombizonie....

      Usuń