wtorek, 5 sierpnia 2014

8. BLIZNY PO PANTERZE: Black, black heart (cz.2)



 Wyjeżdżam, ale żeby nikt za Szóstym się za bardzo nie stęsknił, wrzucam nowy rozdział nieprzepisowo i bardzo za szybko ;)

No, to hop.
No, to hot.


 Z dedykacją dla Serka, przez którą się wykrwawiałam setki razy.

Z dedykacją dla Rhan, mojej maellleńkiej francy, przez którą nie zdążyłam przeczytać jej rozdziału, bo za późno dodała, a Wilczy ślepy, dziś zauważył.

Polecam songa. Obie wersję. Gorąco.

Rozdział edytowany przez bardzo uczynną, zawsze chętną do pomocy i najwspanialszą Phoenix.

________________________
– Wracaj tu… – Usłyszała za sobą pełne gniewu warknięcie. Nie zdążyła nawet skopać połowy szafek w szatni, gdy ją dogonił.
Sonido, łotrze?
Złapał ją mocno za rękę. Poczuła na karku jego oddech i zmarszczyła ze złością nos. Cedrowy, podsycony treningiem zapach Arrancara wwiercał się w jej zmysły. Chciała zabrać dłoń, ale Grimmjow nie chciał jej puścić.
– Przecież cię ostrzegałem… – mruczał z rozdrażnieniem do jej ucha, a chrypka w jego głosie zjeżyła włoski na karku Hagane. – Mówiłem, że ci nie wolno. Takie rzeczy? Za moimi plecami? Wytłumacz mi się.
– A weź ty idź i się pierdol!
– Co najwyżej ciebie, ale najpierw mi powiesz, w co ty ze mną pogrywasz…? – warczał, zamykając ją w tak ciasnych objęciach, że dziewczynie brakło tchu. – Zrobiłaś to specjalnie? Chciałaś mnie rozzłościć, co?
– Zachowaj te swoje spiskowe teorie na jakąś terapie grupową dla sfrustrowanych seksualnie Arrancarów! To, że moje życie erotyczne układa się nieźle…
– E? Tylko „nieźle”? – Roześmiał się szyderczo. – Ciency są ci twoi porucznicy! Ale myślę, że prawdziwe, arrancarskie rżnięcie trochę cię uspokoi, hm?
Something ugly this way comes
– Tch! Nie licz na to, że akurat ty ze wszystkich Arrancarów się o tym przekonasz… – prychnęła z oburzeniem, choć po plecach przeszedł jej dreszcz podniecenia.
Wystarczy ten jego cholerny, wstrętny, zachrypły, seksowny głos i kilka zbereźnych słów, a mi się robi gorąco. Porażka.
– Nie zostało nas już zbyt wielu, więc w tym momencie tak jakby nie za bardzo masz wybór.
– Ja? Moje pożycie jest raczej bardziej udane, niż twoje. Poruczników mam od wyboru, do… AŁA! – Grimmjow zareagował na tą pyskówkę, wzmacniając swój chwyt. – A tak w ogóle, to gówno cię to wszystko powinno obchodzić! – zdołała jeszcze dorzucić na wydechu Shinigami.
– Obchodzi mnie, że dajesz byle komu, ale przede mną to niby ciężko się wzbraniasz, chociaż wiem, że na mnie lecisz.
Zdołała się wyrwać i odwrócić do niego przodem. Podniosła rękę, żeby go spoliczkować, ale… Nagle wydało jej się to zbyt trywialnym rozwiązaniem. No bo ile można?
– Powiedz mi, Grimm… Co cię tak naprawdę w tym wszystkim wkurwia? – zapytała zamiast tego, mrużąc złośliwie oczy. – To, że to nie ty byłeś pierwszy?
– Na przykład.
– Trzeba się było pospieszyć.
– Mówisz? – mruknął, a jego spojrzenie wydało się Hagane nagle jeszcze bardziej dzikie, niż zwykle. Przysunął się do niej i złapał za jej pośladki, ściskając je mocno, nim zdążyła uciec. – W takim razie muszę nadrobić zmarnowany czas, nie uważasz?
W głębi duszy tak uważała. A może w innej głębi.
To, iż miała nadzieję, że Szósty od razu weźmie się do dzieła, Espada odkrył sam, znów odwracając ją do siebie tyłem, rozsupłując kosode Ikari i wsuwając dłoń pod jej bieliznę.
I co? Mam krzyczeć pomocy? Mam mu odpalić kido? Tylko, że… Och.
Arrancarskie, brudne łapska. Długie, smukłe palce. Nigdy nie mogła oderwać od nich wzroku, gdy zginały się zaraz przed tym, jak Jaegerjaquez używał cero. Było w tym coś podniecającego. W jego dłoniach. A teraz jej dotykały. Nie musiała się nawet odwracać, żeby wiedzieć, jak szeroko uśmiecha się Jaegerjaquez, zdając sobie sprawę, że naprawdę działał na nią tak, jak sądził.
Through my fingers sliding inside

All these blessings all these burns
Gdy Grimmjow rozsunął nogą stopy Jaggerjack, by ułatwić sobie do niej dostęp, wpadające przez okienko szatni blade promyki słońca, oświetliły cienkie, znaczące łydki ich obojga blizny po Panterze.
– Tch… Jednak się stęskniłaś, co? – mruknął Espada, zawzięcie prowokując palcami to wyznanie.
– Spieprzaj – wysyczała, zagryzając wargi.
– A może zawsze tak masz na mój widok?
– A ty? – skontrowała Ikari. Kiedy stał tak blisko, ocierając się o jej tyłek, coraz ewidentniej czuła, że Szóstemu robi się ciasno w spodniach.
– Wiesz, że tak – wychrypiał jej do ucha, wzburzając ciarki na jej skórze. – Ale czasami nadal mam większą ochotę cię zabić, niż przelecieć.
Próbowała się jeszcze wzbraniać, ale jej bluzgi zamieniały się w pomruki, a cały opór słabł, w miarę jak palce Espady poruszyły się coraz szybciej. Kiedy pierwszy jęk wyrwał się z jej ust, Grimmjow wycofał dłoń.
– Przypomnij mi, żebym robił ci tak zawsze, jak będziesz pyskować. – Wyszczerzył się, odwracając do siebie spąsowiałą buźkę Shinigami. – Od razu spotulniałaś.
Ale kiedy podniosła na niego wzrok, nie było w nim nawet cienia pokory. Oczy Hagane płonęły niebieską żądzą.
Kropelki potu zraszające skórę Arrancara po całodniowym treningu, toczyły się po jego uśmiechniętej mordzie, obojczykach i rękach, które oparł na biodrach, patrząc na nią zmrużonymi oczyma z zadowoleniem. Tak, Grimmjow był zadowolony, że Jaggerjack robi się przy nim mokro. Espadzie nie trzeba wiele do szczęścia, a najlepiej świadczyły o tym jego wydęte gatki.
Może liczył na to, że Ikari się teraz oburzy, trzepnie go w twarz, odwróci się i zacznie uciekać, a on będzie mógł się wkurzyć i ją gonić. Ale nie. Tym razem to Ikari dopadła Szóstego. Numer na jego drużynowej koszulce palił ją w oczy. Z warknięciem ją na nim porwała, odsłaniając arrancarski kaloryfer. Grimmjow oparł się o ścianę, pozwalając Shinigami wyżywać się na jego ciuchach i znosząc bez sprzeciwu wpijające się w niego zachłannie spiczaste ząbki dziewczyny. Sunący po skórze Arrancara język, wydobywał z piersi Espady pełne przyzwolenia pomruki. Polizała lubieżnie krawędź jego dziury Hollowa, drażniła  jej wnętrze, ale gdy na nią warknął ostrzegawczo, dostał tylko po łapach, zrozumiał więc, że ma pozwolić Shinigami się bawić. Zniósł więc dzielnie tą torturę, a kiedy jego warknięcia stawały się coraz głośniejsze, doczekał się spodziewanej rekompensaty. Ikari przesunęła opuszkami palców po twardych mięśniach Jaegerjaqueza. Zjeżdżała coraz niżej, aż przed nim uklękła i jednym szarpnięciem zsunęła z niego koszykarskie spodenki. Wciągnął przez nozdrza powietrze, a uśmiech na chwilkę zniknął z ust mężczyzny. W kobaltowych oczach zamigotało zaskoczenie. Teraz ona się uśmiechnęła, rozchylając usta i nawilżając je końcówką języka. Arrancar po chwili się odprężył i uwierzył (pod wpływem dominującej przyjemności), że Ikari nie chce mu niczego odgryźć.
Westchnął ciężko, a wtedy ona, podniosła się z kolan i pchnęła go na ławkę.
Pociągnął ją za sobą, pozwalając, by go dosiadła. Przycisnął jej biodra do swoich bioder. Ikari krzyknęła, Grimmjow mruknął przeciągle. Oparła ręce na jego torsie, zmuszając go, by się położył. Przylgnęła do niego na chwilę, próbując pojąć to co się dzieje poprzez gorączkę, jaka nią zawładnęła.. Jej umysł jeszcze tego nie akceptował, nie godził się na obecność Espady. Obecność, która zdecydowanie przekroczyła granice. Ale czy nie do tego to wszystko zmierzało?
I'm godless underneath your cover
Kairi. Hollow w niej. Czy to nie oczywiste, że Arrancar też w końcu w niej był? To było jakieś takie naturalnie, zupełnie jakby…
Tak musiało się stać.
I było w tym coś przerażającego. Zakleszczając jego miednice udami, czuła się tak kompletna, jak jeszcze nigdy. Jakby znalazła swoje miejsce w życiu. Targała nią wściekłość, że to miejsce jest akurat tutaj, na rozpalonym Jaegerjaquezie. Ale chwilowo nie mogła wyobrazić sobie dźwięków, którymi mogłaby zachwycić się bardziej, niż jego urywanymi oddechami, postękiwaniem, od którego daremnie starał się powstrzymywać. Wprawiała swoje biodra w coraz szybszy taniec, a on warczał coraz częściej, zaciskając pobielałe palce na jej talii.
Satysfakcja na jej twarzy budziła w nim jeszcze większy głód. To, co się działo, zaskoczyło go na tyle, że pozwolił przejąć Shinigami inicjatywę. Obserwował jej pożądanie, jej niecierpliwe ruchy, jej pragnienie, by dać mu przyjemność.
Wystarczyło, że mi się oddałaś.
Wiedział, że to się w końcu wydarzy, że to kwestia czasu, a jednak nawet jemu wydawało się to zaskakujące. Sam fakt, że nie musiał jej ostatecznie do niczego przymuszać…. Bo Grimmjow był przekonany, że będzie musiał wziąć ją siłą. Tak przecież zdobywał wszystko w swoim życiu. Tymczasem sytuacja wyglądała obecnie tak, jakby tym razem to jego zdobyto.
Ale to on miał zaspakajać swój zew, nakarmić instynkt zdobywcy. Nie zrobi tego, jeśli będzie tylko pozwalał się ujeżdżać. Zwalczył błogość, która zajmowała kobalt jego oczu, a na twarz powrócił mu łajdacki półuśmiech. Złapał dziewczynę za ręce i trzymając silnie w ramionach, wykonał szybki, zasilany sonido manewr.
– Draniu… Już prawie doszłam – wydyszała Ikari, która leżała teraz pod nim, znosząc z cichymi pojękiwaniem ciężar Arrancara.
Uśmiech Grimmjowa przybrał swoją prawdziwą, szelmowską postać.
– Doszłaś już dwa razy, oszustko… – mruknął, zapadając się w cyjanowych błyskach, jakie igrały w jej oczach. – Teraz moja kolej.
Gwałtownym pchnięciom Espady nie było końca. Ikari zagryzała wargi do krwi, wbijała paznokcie w pokryte hierro ramiona, skowycząc drapała Jaegerjaqueza po plecach, nie mogąc znieść jego siły i przeszywającej ciało intensywności. Kiedy na moment zwolnił, spróbowała się spod niego wymknąć, ale Szósty wyczuł jej zamiary i nie pozwolił na to, jeszcze mocniej na nią napierając.
Search for pleasure search for pain
– Dokąd to? – wysapał. Jego gorączkowe spojrzenie pałało błękitem. – Jeszcze nie skończyłem…
– To dziwne, bo wyglądasz raczej na krótkodystansowca – zdołała się odszczeknąć.
Z jego gardła wydobył się cichy śmiech. Przez chwilę dyszał ciężko, by zaraz znów zacząć się w niej poruszać.
– Myślałaś, że tak łatwo zaspokoić Espadę, ech? – wydyszał w jej szyję – Za długo czekałem, żeby tak szybko finiszować.
Kiedy przyspieszył, Ikari nie była już w stanie mu odpyskować. W ogóle nie była w stanie do czegokolwiek, poza byciem w stanie ekstazy. Nie mogła nawet zebrać myśli, które rozsypały się i wywietrzały, ulotniły, pozostawiającej po sobie tylko mgłę zapomnienia, wyglądającą przez cyjanowe oczy. Mogła jedynie coraz bardziej się pogrążyć, chwytając Grimmjowa za niebieskie kłaki. Uśmiech już nie znikał z ust Arrancara.
– Nie-e przestawaj… – wyjęczała Hagane, gdy Espada ponownie ostudził tempo tylko po to, była tego pewna, żeby zrobić jej na złość.
– Noc się jeszcze nie zaczęła – mruknął z przekąsem, nie dając jej wspiąć się na szczyt rozkoszy. – Będę cię pieprzył tak długo, aż sama poprosisz, żebym przestał.
Black, black heart... Why would you offer more?
Why would you make it easier on me ...to satisfy
Z każdym jego słowem, każde jego pchnięcie było coraz mocniejsze. Jeśli chciał dodać coś jeszcze, to nie zdążył, bo Ikari wygięła się, owijając nogi wokół jego bioder. Przyciągnęła go do siebie i Szósty doszedł z krótkim jękiem, a jego błękitna grzywa zasmerała Hagane w nos, gdy na nią opadł.
– Uważaj na to, kto tu kogo będzie pieprzyć… – szepnęła, odpychając Espadę tylko po to, żeby dobrać się do niego ustami.
I'm on fire

I'm rotting to the core
Ledwie go musnęła, a znów był gotów kontynuować. Tym razem wylądowali na podłodze, a Ikari ponownie znalazła się na Arrancarze.
– Zdjęłabyś to w końcu – sapnął Grimmjow, po czym sam zerwał z niej stanik. – Chcę je sobie w końcu pooglądać… – pomrukiwał, przyglądając się podskakującym piersiom Hagane. Zajęty ich obłapywaniem, prawie przegapił, że Jaggerjack kolejny raz na nim dochodzi, jednak zdążył złapać za jej biodra, zanim się z niego zsunęła.
– Gdzie? – warknął i na powrót solidnie ją na sobie usadził. – Obiecałem ci całą noc pierdolenia…
– Obyś okazał się taki mocny nie tylko w gębie.
– Jeszcze będziesz błagać o litość.
– Chyba ty.
– Tak cię załatwię, że przez tydzień jeszcze nie będziesz mogła chodzić… A ja ci przez ten tydzień nie odpuszczę – groził, wciąż obejmując jej biodra i zmuszając, by zaczęła się poruszać w przód i w tył. – Zasłużyłaś sobie na to.
– Nie wytrzymasz… – syknęła Ikari, chwytając się jego rąk i samej regulując tempo. – Zajadę cię, zanim ta noc się skończy.
Grimmjow roześmiał się chrapliwie i ściągnął ją z siebie, przesuwając się nad Ikari. Roztrącił jej nogi ręką i ponownie wszedł w nią, opierając ręce po obu stronach Jaggerjack. Pochylił się, by polizać jej piersi, obojczyk, szyję, wgryźć się w jej usta. Na jego wargach ciągle tlił się demoniczny uśmiech. Do twarzy było mu z dominacją, ale Ikari dostrzegała to, co kryło się pod tą drapieżnością. Zachłanność Jaegerjaqueza nie brała się znikąd. Król Hueco Mundo był spragniony.
I'm eating all your kings and queens
All your sex and your deamons
Hagane widziała to w jego kobaltowych ślepiach – nienasycone pragnienie, którego nikt jeszcze nie zdołał ugasić. Szósty pożądał jej, bo instynktownie czuł, że ona miała szansę to zrobić. I to miało znaczenie, że właśnie Jaggerjack pod nim leży i to dlatego tak długo powstrzymywał swoje żądze, dla niej oszczędzał siły, stąd brał się jego zapał, bo to z nią chciał się spróbować. Z nią dzielić się gniewem i śmiechem. Odkąd pierwszy raz przelał jej krew, wiedział, że to jej powinien oddać swoją samotność.
I bynajmniej nie zamierzał prosić tej dziewczyny o żadne pozwolenie.
Wtargnęła na jego terytorium. Teraz musi podnieść tego konsekwencje.
Na jego zasadach.
Nie, nie zamierzał jej złamać. Jaggerjack tak na niego działała dlatego, że była Jaggerjack i nie chciał tego zmieniać. Chciał ją chronić, bo to było tak naturalne, że kazał mu to jego instynkt przetrwania. Bo mimo, że była inna, była też zbyt podobna, by mogło być inaczej.
As I begin to lose my grip
On these realities your sending
Tak musi się stać.
Zdawało się, że kiedy już raz uwolnili swoje emocje, tego popędu nie można było zatrzymać, tak jak nie można zatrzymać rozpędzonej lawiny czy szalejącego pożaru, który gaśnie dopiero, gdy sam się wypali. Albo gdy strawi już wszystko dookoła.
Kiedy Ikari kończyła, Grimmjow dopiero zaczynał, a kiedy Grimmjow kończył, Ikari znów zaczynała. I w ten oto sposób nie mogli wyjść z szatni.
– Dobrrra, dosyć, wynośmy się stąd – burknął po raz kolejny Szósty, a przerzucali się z Hagane tym hasłem już od kilku kolejek. – Te kafelki są takie niewygodne – skarżył się, ale jego pożądliwy wzrok ślizgał się po krągłościach Ikari. – Kręgosłup mi przy tobie wysiądzie…
– Takiś delikatny? – Usta kapitan rozciągnęły się w pobłażliwym uśmiechu. Jej oczy również ciągle błyszczały z podniecenia.
– Nie, po prostu nie mogę iść na całość, bo boję się, że cię wkomponuję w podłogę – odmruknął, przyglądając się wchodzącej pod prysznic Ikari i oblizując usta.
– Oj joj joj… Szósty Espada, Grimmjow Jaegerjaquez czegoś się boi? – szydziła, kiwając na niego zachęcająco palcem. – Od kiedy to jesteś taki niby szarmancki, żeby się przejmować takimi drobnostkami?
– Nie jestem żaden szarmancki, co to w ogóle, kurwa, za słowo? – oburzył się, ale wszedł za nią pod prysznic, a jego ręce odgarnęły z pleców dziewczyny mokre, ciemnoniebieskie włosy. – Po prostu możemy to samo robić w łóżku. Całe plecy masz posiniaczone.
Poczuła ukłucie w miejscu, które dotknął na jej łopatce, ale mimo to odwróciła się do niego i postukała się palcem w skroń.
– Siniaki? – spytała z niedowierzaniem. – Grimmjow, siniaki? Jeszcze niedawno zapakowałbyś mi w plecy Panterę i nawet by ci do głowy nie przyszło, żeby się przejąć tym, jak szybko się wykrwawię.
Espada zmarszczył brwi i wszedł pod strumień wody, przygarniając ją do siebie zaborczym ruchem ręki.
– Nie wracaj do tego – zawarczał, a Ikari trochę wystraszyła się błyskawic, jakie przeszyły jego kobaltowe spojrzenie. – Poza tym kosa w plery to była raczej twoja specjalność.
Hagane pierwszy raz odczuła ulgę na widok jego paskudnego uśmiechu.
Taste your mind and taste your sex
– Moja specjalność? – zamruczała seksownym głosem, obserwując jak woda spływa po jego twarzy, rujnując błękitną fryzurę Arrancara. – To może powinnam się przekwalifikować, hm? Zmienić branżę na jakąś… przyjemniejszą? – pytała, znów się za niego zabierając. – Co na to… twoja Pantera?
Chciał ją przystopować, przytrzymując za ramiona, gdy Ikari zaczęła osuwać się na kolana.
– Ikarrri… Wierz mi, że nie mam, kurwa, nic przeciwko… – Czy ona zdawała sobie sprawę, ile go kosztuje, żeby próbować się teraz powstrzymać? – Ale dokończysz później… Mieliśmy się stąd zabierać…
– Przecież małemu Espadzie się podoba…
– Małemu?!
– No dobra, nie jest wcale taki mały… – Jaggerjack zachichotała. – Ale pozwól mi się nim zająć, a nie będzie już żadnych wątpliwości…
– Śmiałaś mieć co do tego kiedykolwiek jakieś wątpliwości...? – sapnął.
Poddał się, puszczając jej ramiona i zakładając ręce za kark. – Będziesz tego żałować, maleńka…
Chciała coś odszczeknąć, ale Szósty pogroził jej palcem.
– Cicho. Nikt cię nie nauczył, że nieładnie się odzywać z pełnymi ustami?
Spod prysznica wyszli dopiero wtedy, gdy brakło ciepłej wody i piski Ikari zmusiły Espadę, żeby ją spod niego zabrać. Już się ubierali, ale Hagane nieopatrznie wypięła się w stronę Grimmjowa, wkładając sandałki. Nie zdążyła nawet ich zapiąć, gdy znów poczuła jego dłonie na swoim tyłku.
– Nie, nie, nie, już nie wolno…! – skarciła go, próbując się wyswobodzić, ale Szósty bez problemu jej to udaremnił.
– No co… Ty mogłaś, to ja też.
Potem raz jeszcze nie wytrzymała Ikari. Nie mogła się oprzeć, gdy Grimmjow wciągnął przez głowę koszulkę i tak uroczo potargał sobie przy tym niebieskie kudły.
Po tym ostatnim razie starali się już na siebie nawet nie patrzeć, żeby się nie prowokować i wreszcie udało im się wyjść z szatni, chociaż po drodze Espada próbował zaciągnąć kapitan do komórki na miotły. Na zewnątrz się rozdzielili, a właściwie Szósty zniknął, ukrywając swoją siłę ducha i używając sonido, trochę urażony, że udało jej się oprzeć i odmówić mu szybkiego numerka wśród środków czyszczących.
Hagane się nie spieszyła, próbując ochłonąć i naciągając na siebie roztargane kosode. Dotarła pod swój oddział, praktycznie nie używając shunpo. Stanęła przed swoimi kwaterami, patrząc na nie podejrzliwie. Na chwilę ogarnął ją stary lęk. Czy miała wierzyć w to, że Jaegerjaquez naprawdę czeka na nią w jej własnym łóżku, nie chcąc jej zabić, ale się z nią kochać? Nie, „kochać” to było złe określenie na to, co robił z nią Grimmjow.
Całe szczęście, że było już tak późno, bo jedynym kogo spotkała, przemykając się do własnego gabinetu, był Asuka.
– Pani kapitan? – Popatrzył na nią zdumiony. – Byłem pewny, że już wróciłaś… Słyszałem przed chwilą jakieś dźwięki z twojego biura…
– Tak, tak, to byłam ja, ale musiałam jeszcze na chwilę gdzieś wyskoczyć… Ale już nigdzie się nie wybieram. Dopilnuj, żeby już nikt mi dzisiaj nie przeszkadzał.
– O-oczywiście.
Kiedy stanęła przed swoimi biurem, ogarnął ją już całkowity atak paniki i tylko to, że Katakura wciąż ją obserwował, zmusiło ją, żeby wejść do środka. Zdominowała ją pewność, że to jakiś chory dowcip, podstęp, że Szósty będzie czekał na nią z otwartą Gargantą i obnażoną Panterą. Jednak, gdy tylko przekroczyła próg, przekonała się, że to nie obnażone Zanpakuto czeka na nią za drzwiami.
Zalała ją fala ulgi. I podniecenia. Przestała gorączkowe zaciągać kosode, które teraz rozchyliło się, zahaczając o jej sutki i ukazując krągły kształt piersi.
– Nie spieszyło ci się, co? Zdążyłem skoczyć po jakieś nie potargane przez ciebie łachy, a ciebie, kurwa, nie widać… – Złościł się, stojąc przed nią w samych bokserkach, które były…
– Czerwone? – parsknęła kapitan, strzelając mu z gumki. – Och, to zdecydowanie nie twój kolor…
– Nie? Żadna szkoda… – Oblizując się na jej widok, zaczął zsuwać bokserki, a Ikari, rumieniąc się, dostrzegła, że jest już gotowy do następnej rundy.
Zanim z jej cyjanowych oczu zniknął ostatni śladu lęku, Szósty miażdżył ją w swoich objęciach.
– Miałaś się mnie już nie bać, pamiętasz?
– Nigdy się ciebie nie bałam, Grimmy.
Rzucił ją na łóżko i sam wskoczył zaraz za nią. Kiedy rozchylił jej kolana, a jego niebieska czupryna znikła między jej udami, Ikari musiał wgryźć się we własny nadgarstek, żeby nie poderwać na nogi całego swojego oddziału. Kiedy Grimmjow znów się na niej położył, już się nie powstrzymywał, dając z siebie wszystko, a to w zupełności wystarczyło, żeby Ikari musiała później podbierać z funduszy ósemki kwotę, potrzebną na zakup nowego łóżka.
I'm naked underneath your cover
Covers lie and we will bend and borrow
Dochodziła trzecia nad ranem, gdy Jaegerjaquez odsunął się nieco, a z jego piersi wyrwało się głębokie westchnienie. Wydawał się wreszcie nasycony.
Czyżby w końcu opadł z sił?
– No i co? Jednak nie wytrzymałeś całej nocy – zadrwiła kapitan, wciąż dysząc.
Grimmjow wychylił się za krawędź łóżka i szybkim ruchem wydobył spod leżącej na podłodze hakamy swoje zanpakuto.
Miażdż, Pantera.
With the coming sign

The tide will take the sea will rise and time will rape
Ikari zbladła i zerwała się, siadając na łóżku. Takiej reakcji się nie spodziewała. A więc tak się skończy jej życie? Jednak dzisiaj umrze? Bo uraziła męską dumę?
– Co ty wyprawiasz? – zdziwił się Jaegerjaquez, kładąc po sobie kocie uszy, widząc, że Hagane drży, a jej cyjanowe oczy patrzą na niego z niezrozumieniem. – C-Co ty sobie, u diabła, właśnie pomyślałaś? – spytał gniewnie, ujmując jej twarz w swoją wykończoną teraz szponami łapę. Zrobił to na tyle delikatnie, że nie rozciął nawet jej policzka.
– N-No bo… P-Po co to z-zrobiłeś…? – wyjąkała, wciąż niepewna, czy może czuć się bezpieczna, a zdała sobie sprawę, że nawet nie pamięta, gdzie jest jej Zabójca.
Prawdopodobnie w pijalni, bo stamtąd prawie nie wychodziłam.
– Głupia Ikarrri – warknął Grimmjow, kręcąc głową. Złapał ją za ramiona i położył z powrotem, górując nad nią w swojej wyzwolonej, zwierzęcej formie. – Dalej mi nie ufasz – rzekł jakoś smutno, ale zaraz swoim zwyczajem uśmiechnął się szyderczo. – Nie wiedziałaś, że ressurection regeneruje wszystkie arrancarskie siły?
– Oj.
– „Oj”? Niezbyt entuzjastycznie…
– A co mam ci powiedzieć?
– Nie wiem… Coś w stylu „Hell, yeah!”?
– To TWOJE diabelne moce się odrodziły!
– Ktoś tu ma dosyć?
W odpowiedzi objęła go za szyję, wplatając palce w jego długą, błękitną grzywę, która spływała na jej ciało i zaczęła go całować.
Dosyć? Nigdy. Nie w tej formie. W żadnej. Jako Pantera na nowo obudził jej pożądanie, jakie zaspokoił w swojej ludzkiej postaci. Znów ogarnęła ją gorączka. I ciekawość, jak spisze się Szósty tym rzem.
Paradoksalnie, dziksza postać Grimmjowa była o wiele łagodniejsza. Może bał się swojej siły? Hagane widziała, że znów stara się kontrolować, ale robiła wszystko, żeby wyzwalać w nim agresję, dając mu do zrozumienia, że niewskazane jest, by się hamował. I Szósty w końcu przestał nad sobą panować.
Ten jeden raz pozwoliła mu zostać do rana. Po prostu nie miała już siły na to, żeby się kłócić, kazać mu się wynosić i wyrzucać z łóżka.
Tej nocy pierwszy raz od bardzo dawna nie miała problemu z zasypianiem. Padła od razu, gdy z nią skończył, leżąc na naznaczonym Getsugą brzuchu Espady. Zaspokojona i szczęśliwa.
In this world now I am undying
I unfurl my flag my nation helpless
Grimmjow, bawiąc się bezwiednie chabrowymi kosmykami, wrócił do swojej bardziej ludzkiej postaci i skrzywił się, patrząc na długie rozdarcia na ramieniu Ikari, które pozostawiła jego łapa, bo nie zapanował nad sobą w chwili uniesienia.
Zajebiście… Będzie mieć następną pamiątkę po Panterze do kolekcji. Brawo, Szósty. Jak dalej będę ją tak ciachał, to w końcu nie będę musiał nawet składać na niej autografu, żeby było wiadomo, czyja to własność.
Blade skazy obok świeżych zadrapań uświadomiły mu, że trafił niemal w te same miejsca, które rozdarł podczas ich pierwszej walki w Hueco Mundo. Wtedy, gdy bezlitośnie przyparł ją do ściany i próbował…
Ale ona też nie pozostawała mi dłużna. Tch, dzięki niej nawet JA mam bliznę po Panterze.
Ikari przerwała jego myśli. Zaczęła się kręcić, mrucząc przez sen coś, co brzmiało jak „jeszczejeszczejeszcze”. Pełen dumy uśmiech podniósł kąciki ust Arrancara. Podciągnął ją wyżej, bo Ikari zsuwała się coraz niżej, we wciąż łatwe do pobudzenia rejony Grimmjowa, a kiedy to zrobił, dziewczyna ufnie przytuliła swój policzek do jego chłodnej, arrancarskiej maski.
Jaegerjaquez zamknął oczy, ale nie był w stanie zasnąć.
W końcu poczuł się głodny, a kiedy zdał sobie sprawę, że w zasadzie nie jadł nic cały dzień, zaburczało mu w brzuchu tak głośno, że nawet Ikari otworzyła leniwie jedno oko.
– Grimmjow, ty świnio… – mruknęła i odwróciła się na drugi bok.
– Tch… Tak za nic człowieka obrażać…
– Arrancara, nie człowieka. I nie za nic, tylko za cziterską odnowę sex many należy ci się jeszcze opierdol.
– Jakoś wcześniej nie narzekałaś – prychnął wesoło i wstał, wciągając na siebie espadowe, szerokie spodnie.
– Wyjdź oknem – powiedziała jedynie, widząc, Grimmjow się ubiera i starając się, by w jej głosie nie zabrzmiał ton zawodu.
– Macie tu jakieś budki z kebabem?
– Chyba cię pojebało – burknęła tylko, naciągając na siebie kołdrę. Słyszała, jak Szósty otwiera okno, żeby przez nie wyskoczyć, a kiedy zniknął, westchnęła ze smutkiem, starając się ponownie zasnąć. No bo czego się spodziewała? Że Grimmjow ucałuje ją czółko „na dobranoc”? Że przyniesie jej rano do łóżka śniadanie?
Albo że chociaż będzie chciał zostać na resztę nocy?
Jednak kiedy się obudziła w południe, leżała w jego objęciach. Gdziekolwiek Jaegerjaquez się włóczył, wrócił do niej, a Ikari wyraźnie czuła zionący od niego zapach sosu czosnkowego.

8 komentarzy:

  1. Jak widać wykrwawiłaś się za mało, ale ponieważ teraz ja krwawię i nie mam siły się ruszać to nic ci nie zrobię. Dzisiaj. Jak cię dorwę po powrocie do cudownego, pełnego popierdolonych ludzi, kraju to nie wiem jeszcze jak, ale na pewno spędzisz trochę czasu na OIOMie.
    A ten przydługawy wstęp nawiązuje do jednego, krótkiego: CZEMUŚ MI MENDO RUSKA NIE NAPISAŁA, ŻEŚ DODAŁA ROZDZIAŁ?!
    *wdech wydech wdech wydech* obecność dziecka w tym samym domu co ja źle na mnie wpływa...
    Aczkolwiek podziękować za dedyk xD
    Miziaśny rozdział, Serek approves XD Podoba mi się niegrzeczny, napalony Grimm w postaci pantery xD
    Ale narobiłaś mi smaka i na kolejnego hota i na coś dobrego do żarcia, przez ciebie teraz głodna będę T.T
    Niedługo pewnie pojawi się coś u mnie, więc jak wrócisz to przeczytaj :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) Trafiłam na bloga wczoraj i cały dzień nic nie robiłam poza czytaniem go, byle tylko zdążyć przeczytać wszystko :D Przyznam się, asekuracyjnie zaczęłam od powyższej notki no i... dłuuugo mi rumieńce z policzków nie schodziły, oj długo! Najśmieszniejsze jest to, że zazwyczaj próbuję omijać hoty, bo opisać dobrą scenkę +18 jest zwyczajnie ciężko i rzadko komu się to udaje. No ale Ty pobiłaś na głowę wszystko, co do tej pory czytałam! :D Niesamowicie zachęcona wróciłam do początków, zabrałam się za pierwszy rozdział i dłuższą chwilę nie wiedziałam, czy to ze mną jest coś nie tak, czy masz aż tak chorą wyobraźnię? Mój mózg pracował na najwyższych obrotach, próbując połączyć Hagane, 'siostrę' Szóstego właśnie z Szóstym w... TAKIM rozdziale!!! Moja mina nie mówiła więcej poza: 0.o Ciekawość osiągnęła najwyższy stopień i takim oto sposobem przeczytałam wszystko prawie bez mrugnięcia okiem! Dlatego też nie skomentowałam nic wcześniej, za co przepraszam ;)
    Strasznie podoba mi się połączenie Toushirou z siostrą Truskawy, nigdy bym nie wpadła na zrobienie z białaska takiego zazdrosnego mena ;) Wplatanie w opowiadanie koszykówki też mi się zajebiście podoba :D No i, co tu dużo mówić, samo to, że tworzysz tak wspaniałego bloga o Grimmie jest najzajebistszą rzeczą na świecie, i choć czasami nie rozumiem twojego slangu, to biję Ci pokłony, Wilczy!
    Genialne opisywanie sytuacji, emocji, przemyśleń, bogate i długie rozdziały, czego chcieć więcej? ;) Cudnie wczuwasz się w charaktery swoich postaci, każda jest inna, a porywczość Grimmjowa bje wszystko na głowę! Na początku trochę przeszkadzała mi ilość wulgaryzmów, ale... z czasem przywykłam i zaczęło mnie to zwyczajnie śmieszyć (oczywiście, w momentach, w których potrzeba ;p). Cóż tu więcej mówić... Jak tak będę dalaj "ochać" i "achać" to w tym jednym komentarzu sama zacznę nowe opowiadanie xD
    Niecierpliwie czekam na next i życzę mnóstwa weny! :)
    ~Nowa fanka, Kyane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, jej, jej! *Wilczy sie rumieni* Oj, trafiłaś chyba do mnie w dobrym momencie, bo powiem Ci, że od kilku dni włóczę się bez zapału po domu,obrażona na worda, ale już mi jakoś lepiej ^^ :*

      Oooooo, widzę jak to musiało wyglądać z hota do perwszej notki (bardzo bardzo sie ciesze, ze hot spelnil w miare Twoje oczekiwania *szczesliwa*). Ale akcja z siostrowaniem odkrecona! :D Mimo tego, że czasami damej mi sie ten watek wydawal niepotrzebny, to... Zawsze w tych przemysleniach wracam do wniosku, ze nie byl zbędny. Że nawet kluczowo rzutuje na relacje niebieskich... Ale ale. Co ja tu będę na temat genezy się wywodzic. Chcoiaż moze to dobry pomysł, żeby cos takiego dodac? Moze oszczedzilo by to komus niepotrzebnego szoku z przejscia z 8 rozdzialu do 1 :P

      Oj, wulgaryzmy. Byłam w szoku, kiedy w wordzie w "szukaj" kazałam znaleźć programowi wszystkie "kurwy" jakich użyłam... I szczerze mi wstyd czasem, że tyle tego tu jest, ale cóż zrobić, jak to się samo ciśnie pod palce :( A i bez bicia się przyznaję, że lubię, niestety. Ale - co poczytuję sobie za przyzwolenie - częściej niż "Jak ty mówisz?!" słyszę, ze "u mnie" (chcociaz musze przemyslec czy mnie to nie obraza w zasadzie ;P) to pasuje, że nie razi. Moze juz byt płynnie mi idzie w potoku słów z tym ;P

      A mam pytanie na temat wlasnie slangu - bo juz wlasnie slyszalam, ze wlasnie sprawia on troche klopotu (dlatego ciesze sie, ze Ciebie nie zrazil! ^^). Nie wiem, czy to kwestia/problem stylu? Czy problem leży w wypowiadziach bohaterów, czy częściej w opisach? Z jednej strony chciałabym nad tym popracować, aby właśnie być dobrze rozumianą, z drugiej strony... Jesli miałby byc to jakis "moj znak charakterystyczny".. moze nie warto rezygnowac? Ale jeśli to utrudnia... Nie wiem, czy to kewstia regionu, gdzie mieszkam, czy zbyt duzej ilosci czasu spedzonego w mmo, czy mojego (wciąż, niestety) gówniarskiego podejścia do życia. ... ;P Chetnie posłucham Twojej opinii! Dlatego mam nadzieję, że przeczytasz odp do komenatrza ;)

      Za który bardzo Ci dziękuję! Bo - do tego też się przyznaję - jak się Wilczego nie głaska, to Wilczy z czasem markotnieje, a ostatnio własnie jakaś taka "niedopieszczona" chodziłam :D

      :*

      Usuń
    2. Każdy jest czasem niedopieszczony, ale mam nadzieję, że Twój foszek na worda nie będzie długi, bo jeśli miałabyś w planach odstawić bloga, to chyba bym się rozpłakała! :c
      Hahaha xd no nie wiem, chyba tylko ja miałam taki cudowny pomysł z 8 rozdziału przejść do 1 xD Ale moja reakcja była niezapomniana, jak w końcu sprawa się rozwiązała, to nawet nie wiesz, jak głęboko odetchnęłam xD
      Jeśli chodzi o te wulgaryzmy to według mnie to po prostu idealnie pasuje do stylu bycia zarówno Ikari jak i Grimmjowa. Szósty to Szósty - popędliwy, wściekły król, tak jak sama pisałaś "wszystko w swoim życiu zdobywał siłą". A Ikari... też jest mocno wybuchowa i zakochana w alkoholu z tego co czytam :P A po % różne rzeczy się gada :P Mówię, jak dla mnie to, że oni bluźnią, to jest część ich jestestwa ;D
      Za to slang, no to sama nie wiem... Nie wydaje mi się, żeby to była kwestia regionu, już bardziej tego mmo, ale to w cale aż tak nie razi. Nie używasz tego słownictwa nie wiadomo jak dużo, czasami coś wpleciesz, tak jak tu... em... "cziterska odnowa sex many" czy jakoś tak xD No przyznam się szczerze, że dla pewności sprawdziłam w słowniku slangu, którym to szczyci się internet, czy aby na pewno dobrze rozszyfrowałam zdanie xD No ale ja to ja, z mmo mam tyle wspólnego co Szósty z Aizenem :P Wydaje mi się, że rezygnować nie musisz, jeśli sama nie chcesz, bo to aż tak nie kłuje w oczy, jak mogłoby się wydawać. Byle byś z tym nie przesadzała, a będzie dobrze ;)
      (głaska Wilczego ^^)
      Buźka :*
      ~Kyane

      Usuń
    3. Dzięki, dzięki za wskazówki! Będę na te swoje gadki uważać, ewentualnie tak sobie myślę, że po prostu pała jestem gwiazdeczkę mogłam na dole dodać z wyjaśnieniem! Raz mi się chyba zdażyło nawet, ale że mój mózg ogarnia wieczny chaos... Jednak zamierzam w przyszłości taki wynalazke ("*" ^^) stosować, jak juz nie będę mogła się powstrzymać przed gierkową gadką ;) I w sumie chodzi mi po głowie taka scena, żeby z Ikari zrobić sporadycznego gracza (co to sie rzuca na kompa podczas wizyt w swiecie ludzi), wiec to by tez jakos usprawiedliwiło... O nie, juz mnie naszła wizja Grimma z playem.... Ooooj. Noooo, widzisz, przywróciłaś mi natchnienie! Bankowo mój foch na worda dobiegł właśnie końca ;)

      Usuń
    4. Grimm z playem? Może być ciekawie :D Hahahahahaha! :D Kyane działa cuda! xD Cieszę się, że pomogłam :P ;)

      Usuń
  3. No. Najtrudniejszy post do skomentowania. Od razu zrobiło mi się ciepło... :P
    " Z warknięciem ją na nim porwała..." Kurfa, nie będzie nowych koszulek! Koniec! Grimmjow, grasz w samych spodenkach! :D
    "..., że Ikari nie chce mu niczego odgryźć. " Atak szaleńczego śmiechu. xD
    " – Jeszcze będziesz błagać o litość.
    – Chyba ty." Najstraszniejsza riposta na świecie. :D
    "– Nie jestem żaden szarmancki, co to w ogóle, kurwa, za słowo? " No tak, uwielbiam szerokie słownictwo Kocika. :D
    "– Cicho. Nikt cię nie nauczył, że nieładnie się odzywać z pełnymi ustami?" Kolejny atak szaleńczego śmiechu.
    Z tymi bokserkami to my wszędzie wciśniemy. W Fullsnowolfie to na głównej w opisie nawet występują. :D
    Och, i mój pomysł z Kebabem... :D Nażre sie a potem mu sie nie chce na treningach biegać. I taka fałdka na brzuszku mu się robi... :D
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. No to hop.
    No to hot.
    Inna sprawa, żerdź czytam to już chyba drugi raz, a komentuję dopiero teraz, ale uwazam, ze to maleństwo w pierwszej kolejności zasługuje na kilka słów.
    Krwawię? Nope, to trochę za mało powiedziane. Uwielbiam tego hota. Więcej nawet, druknę go i będę codziennie czytała. Napisane tak dosadnie a jednak tak subtelnie... uoh!
    Wilczy, szalejesz z tym!! Pheonix - kebab to jest w ogóle pomysł mistrzowski, uśmiać się idzie, ot co!

    "– Nie jestem żaden szarmancki, co to w ogóle, kurwa, za słowo? " mnie tez rozbroiło, kocham tego człowieka/arrancara <6 Szóstka, a ty byś się trochę dokształcił, bo styl razi w oczy.
    WRRRESZCIE dotarliśmy do meritum, bo ten hot to zwieńczenie całego pościgu, uporu i innych akcji Gimmiki, no i od tego rozdziału później...Mallleńka! Dzieje się! Jestem podjarana, uwielbiam i głaskam Wilczego po mądrym i zajebistym łebku żeby markotny nie chodził, bo nie wolno, bo za dobrą robotę odwala!
    Ja mam jakąś taką głupią tendencję do wyszukiwania w relacjach Grimma z Hagane pewnej melancholii, nie tylko tego szaleństwa i pożądania, które aż kipi, ale tego rysu delikatnego, i kurde, zawsze go tu odrobinkę znajduje. Nawet w tym hocie (no kurwa zajebisty jest!) widzę taką plamkę tych uczuć. Jak taki był zamiar (a śmiem sądzić, ze tak), to medal, a jak nie, to trudno, bo ja i tak się tego dopatrzyłam. Grimm w celibacie dla Iki, to jeszcze, dla wyjątkowych kobiet robi się wszystko, ale:
    "Odkąd pierwszy raz przelał jej krew, wiedział, że to jej powinien oddać swoją samotność." Zniszczyło mnie to. Ewidentnie. Jestem sentymentalna itepe, ale przemówiło mi to do serducha. Wzruszam się, kurde!! Wiem, przepraszam, ale ten rozdział wzbudził takie emocje, ze usiadłam z wrażenia i trochę mi zajęło by dojść do siebie. Oni za sobą tęsknili, tak, Wilczy? I to jest kurde takie piękne, że w końcu dali sobie pas (Ikari dała sobie pas)... <6 Jeszcze raz przepraszam, jakoś tak mnie naszło dzisiaj. Ale poza tą całą namiętnością widzę coś, do czego oni się nie przyznają przez następne sto rozdziałów, taką czułość pomimo tych charakterków. I rozczula mnie Grimm, który instynktownie uważa, ze Hagane trzeba chronić. Ze ON musi ją chronić.

    "– Nie wracaj do tego – zawarczał, a Ikari trochę wystraszyła się błyskawic, jakie przeszyły jego kobaltowe spojrzenie."

    Nabrał trochę delikatności (dorósł mi dzieciak, no no) a sam fakt, że nie byłby w stanie zranić Ikari świadomie jest po prostu cudowny. On ją kurde kocha tylko jeszcze chyba o tym nie wie, debil. Ych, Wilczy, wybacz mi ten dziwny, melancholijny nastrój, ale to przez ten rozdział. Bo ze się napaliłam na Grimma to jedno (ach, ten jego kaloryfer), ale drugie to jakieś takie ukryte dno, ukryty sens tego wszystkiego, i to jest tak piękne, ze brak człowiekowi słów. Ale pierdolę, nie? :D Ha!

    – Nie, po prostu nie mogę iść na całość, bo boję się, że cię wkomponuję w podłogę " to raczej Jeagerjaquez się przekwalifikuje na dekoratora wnętrz, njebieski rządzi!!

    "Jednak kiedy się obudziła w południe, leżała w jego objęciach. Gdziekolwiek Jaegerjaquez się włóczył, wrócił do niej (...) " level master, nie mam nic więcej do powiedzenia poza tym, ze to był wspaniały rozdział, którego się cudownie czytało i wybacz mi, jeśli nie zmotywowałam Cię wystarczająco, kochana, a mój komentarz nie był tak szalony jak poprzednie. Ale nastrój, jaki mnie ogarnął po tym rozdziale... myślę, ze po tym można poznać dobrego pisarza.
    Pisz, twórz i walcz!
    Czekam na kolejny rozdział <6

    OdpowiedzUsuń