czwartek, 28 sierpnia 2014

8. BLIZNY PO PANTERZE: Born to be bad, have fun. (cz.3)



Nocne randki z Espadą odbywały się… co noc, regularnie i intensywnie. Jaegerjaquez zakradał się do jej łóżka każdego wieczora, zsuwając czerwone bokserki zaraz po tym, jak zamknął za sobą drzwi. O dziwo te maratony wcale nie forsowały kapitan Jaggerjack, wręcz przeciwnie. Kiedy wracała rano do względnej rzeczywistości, humor dopisywał jej jak nigdy i tryskała takim entuzjazmem i optymizmem, że jej wśród jej żołnierzy szybko zaczęła szerzyć się plotka, iż nie tylko bimber jest na nielegalnej produkcji ich oddziału.
W tym wszystkim najbardziej uciążliwe było dla kapitan pilnowanie, żeby Arrancar na pewno zmył się przed świtem. Zrywała się na nogi pierwsza, zanim noc dobiegła końca i wyrzucała z łóżka Szóstego, który najpierw klął pod nosem, a z nocy na nocy ośmielał się coraz bardziej podnosić ton głosu na znak protestu, bo wówczas Ikari przestawała nim szarpać i zaczynała tak śmiesznie machać rękami, próbując go uciszyć. Wtedy Grimmjow uśmiechał się radośnie, a Hagane dostawała prawdziwego okurwienia jaźni, bo po pierwsze nie rozumiała, jak w ogóle można się uśmiechać o czwartej nad ranem, a po drugie jego uśmiech zawsze dźwigał jej ciśnienie. Nawet kiedy on się o to nie starał, Ikari zdawało się, że szydzi sobie ze wszystkich i wszystkiego, ale gdy tylko brała to za bardzo do siebie, Grimmjow brał ją i jedyne o czym wtedy myślała kapitan, to co zrobić, żeby nie krzyczeć. Przynajmniej nie zbyt głośno.
Tylko ten jeden, pierwszy raz mu darowała. Tej nocy Szósty tak ją wymęczył, że nie miała na nic siły i właściwie kładli się, jak już było jasno. No i koniec końców, myślała, że sam sobie poszedł. Jednak kiedy otworzyła oczy, leżała w jego ramionach, a zamiast paniki… Zamiast paniki, że zaraz ktoś ich nakryje, ogarnęło ją tylko i wyłącznie nielogiczne poczucie bezpieczeństwa. Jakże niegroźnie wyglądał Espada, pochrapując cicho. Niebieskie kłaki grzywki unosiły się pod wpływem jego głębokich wydechów. Zabawne, że nawet śpiąc, Grimmjow wciąż marszczył brwi, ale zmarszczki, jakie pojawiały się zwykle wokół okrążonych turkusowymi cieniami oczu, zniknęły. Jedyna okazja, żeby zobaczyć, że Jaegerjaquez może wyglądać na opanowanego i spokojnego Arrancara – pozwolić mu zostać w łóżku do południa.
Hold me in your arms,
Hold me really tight until the stars look big,
Never let me go.
Dwa dni potem poziom dobrego samopoczucia Ikari osiągnął zenit. Jeśli mogła czuć się jeszcze lepiej… Nie, chyba nie mogła. Mogłaby za to przestać się gniewać i puścić w niepamięci pewne urazy. O, mogła, jak najbardziej, czemu nie. Dzisiaj nie było takiej rzeczy, której nie byłaby w stanie komuś przebaczyć. Spięła więc niebieskie włosy w wysoki kucyk i ruszyła do kwater oddziału dziesiątego. Wszystkich mijanych po drodze Shinigami pozdrawiała machaniem ręki lub chociaż podniesieniem dłoni, przez co plotka, że oddział ósmy poszerzył swoją ofertę o środki psychotropowe i wywołujące halucynacje napary ziołowe, bardzo szybko rozeszła się po całym Seireitei.
Przed barakami dziesiątki było tłoczno jak nigdy. Hitsugaya zlitował się nad drużyną koszykarską, która była teraz częstymi gośćmi na jego włościach i zrezygnował z utrzymywania wokół oddziału lodowych alejek, bo Shinigami/ludzie/Arrancar zbyt często się na nich poślizgiwali, a wtedy wkurzona Minako krzyczała na biednego kapitana, że jest odpowiedzialny za połowę zwichnięć, obtłuczeń i innych urazów drużyny, choć Toshiro dałby smoku skrzydło obciąć, iż było to wyłącznie winą jej morderczych treningów. Teraz katowała swój zespół teorią. Kazała wystawić przed barakai krzesła, na których zasiadło pięciu zawodników. Rozłożyła przed nimi białą tablicę i posiłkując się jakimś podręcznikiem, zawzięcie rozrysowywała na niej jakąś skomplikowaną strategię.
Jaggerjack najpierw stanęła nieco z boku, obserwując jakie efekty przynoszą wykłady Kurosaki. Sad notował coś zawzięcie w zeszycie, Ichigo ostentacyjnie ziewał, podpierając brodę na ręce, a w wolnych chwilach próbował opluć swoją siostrę zmielonymi kuleczkami z kartek, celując w nią różowej rureczki, przez które zwykle Matsumoto sączyła swoje drinki. Za każdym razem, gdy udało mu się w nią trafić, Minako zdzielała go w łeb ciężkim woluminem „Taktyki dla ułomków koszykówki”, ale to nie zrażało Kurosakiego, tylko z coraz większym zawzięciem żuł nowe kawałki papieru. Hisagi przysypiał, leżąc na ławce, a Grimmjow siedział leniwie rozparty na krześle, bawiąc się długopisem i rozglądając dookoła, jakby tylko liczył na to, że ktoś go zaczepi. Prócz Sada jeszcze Renji sprawiał wrażenie, że wczuwa się w lekcję, bo wpatrywał się w Minako ze skupieniem, a jego wytatuowane brwi zbliżyły się do siebie, jakby w próbie koncentracji.
Kiedy Minako dostrzegła czającą się za bramą Ikari, na moment przerwała swój wywód, osłaniając oczy dłonią, by móc się dokładnie przyjrzeć temu, co widzi. Głowy wszystkich jej słuchaczy (oprócz Hisagiego, który już głośno chrapał), odwróciły się w ślad za jej spojrzeniem. Gdy chabrowe smugi okazały się włosami Jaggerjack, Minako wykonała nieśmiały gest ręką, dając jej do zrozumienia, żeby podeszła, a Hagane odwzajemniła znak, tylko że jej kombinacja ruchów znaczyła, że Minako ma kontynuować, a ona siądzie sobie gdzieś tu z boczku i grzecznie zaczeka.
Przyciągnęła sobie krzesełko obok Shuheia i odpowiadając szerokim uśmiechem na długie spojrzenie Jaegerjaqueza, szturchnęła w żebra Hisagiego tak mocno, że biedak obudził się z głośnym jęknięciem. Spojrzał ze strachem na nią, a potem na wciąż wpatrującego się w ich stronę Grimmjowa i podniósł się z nagłą paniką w oczach, zasłaniając rękami siedzenie. Zapewne pamiętał jeszcze klapsa, jakiego na boisku wymierzyła mu Jaggerjack przy ich ostatnim spotkaniu i za którego oberwał potem na treningu od Espady.
– Ja nic nie zrobiłem! – zapewnił, patrząc z lękiem na Szóstego. – To nie byłem ja… To był Renji!
– Że co?! ­– obruszył się Abarai, na którego teraz skierował się kobaltowy wzrok. – Placem nie kiwnąłem, odkąd nowy porucznik przejął moje obowiązki…
Minako zdzieliła w łeb książką Renjego i zamachnęła się nawet na Arrancara, ale czy to pod wpływem jego spojrzenia „No dawaj, tylko spróbuj”, czy może doszła do wniosku, że nie zrobił on w zasadzie nic, co warte by było ryzyka okładania tomiszczem niebieskiego, gorączkowego łba Espady, zrezygnowała z wymierzania mu kary za rzucanie prowokujących spojrzeń. Ikari natomiast nie zareagowała wcale na tą zaczepkę ze strony porucznika szóstego oddziału. Pociągnęła jedynie Shuheia za rękaw, żeby usiadł i dyskretnie wystawiła do Renjiego środkowy palec.
Love me like your best friends did
Promise I won't hurt you kid
Dzisiaj nic nie mogło jej zepsuć humoru. Była zbyt… zadowolona, żeby się wciekać. Na twarzy jej i Grimmjowa gościły pełne satysfakcji uśmiechy, a gdyby Ikari była lepszą obserwatorką albo gdyby wciąż nie wracała myślami do upojnej nocy z Szóstym, zauważyłaby, że nie tylko oni wymieniają ze sobą częste spojrzenia.
Mało kto spostrzegł, że Kurosaki czasem zupełnie gubiła wątek w swoich wywodach i to bynajmniej z powodu niedokładnej znajomości teorii koszykówki. Świadczyły o tym zaciśnięte w wąską linię usta i spłoszony wzrok, którym omijała jakieś miejsce za plecami swoich słuchaczy. Hagane dostrzegła pojawiający się znikąd zacięty wyraz na twarzy Minako i oglądając się subtelnie za siebie, dostrzegła stojącego w chłodnym cieniu kwater kapitana Hitsugayę. Nie miał prawa interesować go wykład na temat koszykówki, więc Ikari słusznie domyśliła się, że musiała interesować go prowadząca. Właściwie to jego turkusowe oczyska wydawały się tak rozmarzone, że Ikari aż zemdliło. Zmrużyła powieki, kręcąc z powątpiewaniem głową. Wciąż była na niego zła, ale jej złość, była lodowata jak jego bankai. Nikt nie miał dzisiaj nad nią władzy, by ją rozpalić. Nikt, prócz Szóstego zapewne.
Toshiro zauważył chłodne spojrzenie Ikari, ale poza krótkim zerknięciem na nią, nie obdarzył jej większym zainteresowaniem. Teraz, kiedy po powrocie do Soul Society łamał regulamin Rady, nie zamierzał przejmować się takimi duperelami jak humory Jaggerjack. Nie miał na to czasu. Zamiast go marnować na takie trywialne czynności, wolał wyobrażać sobie, że podchodzi do swojej małej porucznik i obejmuje ją w pasie, nie przejmując się obecnością innych. Fakt, że nagle nie mógł tego zrobić, nawet gdyby nie bał się dostać od Ichigo po ryju, był czymś, co ciężko było mu zaakceptować. On, kapitan dziesiątego oddziału, nie mógł pokazać wszystkim, że ta oto kobieta jest jego. Nie sądził, że aż tak będzie mu na tym zależało. Zazwyczaj wolał się kryć ze swoimi uczuciami. Ale teraz, odkąd tego zabroniono, czuł niezwykle silną pokusę…
I jeszcze ci wszyscy pseudo koszykarze kręcący się po jego oddziale. Zupełnie jakby miał za mało zmartwień. Każdy wyższy od niego i chcąc nie chcąc, posiadający dzięki temu większą masę mięśniową, niż on. Jakieś Espady, jacyś ludzie… Tak, w tym temacie zgadzał się z Hagane. Czemu to do ósemki nie wcisnęli tego błękitnowłosego łotra? I tak to pewno tam spędzał całe noce, podczas których nie było go w swoim pokoju. Myślał, że jest taki sprytny i jak wróci zanim wstanie dzień, to nikt się nie zorientuje? Chociaż to wyglądało bardziej na pomysł Ikari, bo jaki powód miał Jaegerjaquez, żeby się tym przejmować? Pech jednak chciał, że kapitan ostatnio źle sypiał, a siedząc po nocach i kładąc się spać nad ranem, słyszał, kiedy Arrancar wychodzi i kiedy wraca.
Jego nieobecność jednak już w niczym nie pomagała Toshiro. Po oskarżeniach, jakimi Espada rzucił w niego na boisku, nie miał co liczyć na względy Minako. Do tej pory nie dała się ani przeprosić, ani przekonać, że to wszystko to jedno wielkie nieporozumienie. Nie miał szansy zwierzyć jej się z rozmowy, jaką podsłuchał w Radzie, bo Kurosaki zbywała go z byle powodu lub sama sobie wymyślała dziwne preteksty, żeby tylko nie przebywać w jego towarzystwie dłużej niż pół minuty. Jak więc miał jej wyjaśnić, że cokolwiek chciał zrobić, było tylko dla jej dobra?
Honey, you and me can be one
Just believe, come on
Jasne, że znowu próbował nocą zakraść się do jej pokoju. Nie żeby sobie pochlebiał, ale wierzył, że w łóżku miał duże szanse udobruchać swoją porucznik, a przynajmniej wierzył w to, iż choć trochę by ją ugłaskał. Jednak Kurosaki przewidziała, że Hitsugaya może wpaść na taki pomysł i zapobiegliwie każdej nocy starannie barykadowała drzwi.
Toshiro się zastanawiał. Ale jednak nie odważył się ich wyważać.
Jednak teraz… Teraz nadarzyła się okazja. Sam chciał przeprowadzić jakąś małą dywersyjną akcję, ale nim coś wymyślił, proszę bardzo, kto go w tym wyręczał.
Zniecierpliwiona Jaggerjack, robiła właśnie awanturę swojemu Espadzie, ostatecznie rozwalając zajęcia Minako. Policzki Ikari płonęły purpurą, gdy wygrażała Szóstemu i wyzywała go od najgorszych zboczeńców, a wszystko to za sprawą obelżywych gestów, jakie znudzony wykładem Grimmjow zaczął wysyłać w stronę Ikari, co być może było arrancarskim sposobem na podryw. A ponieważ Ikari rumieniła się coraz bardziej, ucieszony Szósty posuwał się coraz dalej. Od zawadiackich mrugnięć, czochrania sobie włosów, wodzenia palcem po swoim torsie i krawędzi dziury Hollowa oraz oblizywania się z apetytem, przeszedł w końcu do bardziej perwersyjnych geścików, takich jak wystawianie języka między palcami i pisanie w swoim zeszyciku dużymi drukowanymi literami haseł w stylu „You wanna play with me?”, które następnie pokazywał Hagane w taki sposób, że WSZYSCY mogli zobaczyć, co za zbereźne sentencje wypisuje Szósty podczas zajęć. Ale kiedy rozdarł na sobie koszulkę, pozując jej z pseudofilzoficzną miną modela „Sexmagazynu”, a Minako rozdarła się na niego, że to już siódma koszulka jaką zniszczył w tym tygodniu i nawet Renji nie wytrzymał i w końcu wybuchnął śmiechem, Jaggerjack zerwała się z krzesła… Po czym krzesłem tym zamachnęła się na Espadę, który nie spodziewając się aż takiej ofensywy, wywrócił się wraz z własnym stołkiem na trawę.
we were born to live fast
and die young
Born to be bad, have fun
– MASZ ZA KARĘ! – wrzeszczała na niego Ikari, wciąż próbując mu przyłożyć, ale Ichigo bronił go przed wściekłością niebieskowłosej.
– Odpuść, Ikari, to nasz najlepszy zawodnik, nie możemy sobie teraz pozwolić na jakieś kontuzje!
– Ale ja go nie chcę kontuzjować… Ja chcę go zabić! Upierdolę mu ten durny łeb i dalej będziecie mogli sobie pykać w tą głupią, zasraną…
– Hagane, to że ty nie masz za grosz talentu do koszykówki, nie znaczy jeszcze, że to głupia gra.
– Ty, Renji, masz za dużo tych czerwonych kłaków, co? Daj no ci trochę powyrywam!
Wciąż dzierżąc nogę krzesła, niczym Zanpakuto, Hagane zaczęła gonić Abaraia, który zdecydował się na Shunpo i szybko znikł jej z oczu.
– JASNE! Uciekaj do tego swojego kochanego Bya…
– Jaggerjack. – Usłyszała za sobą cichy, spokojny głos. – Zdaję się, że właśnie chciałaś powiedzieć o mnie coś miłego.
– Byakuya. – Hagane odwróciła się do niego ze słodkim uśmiechem na twarzy, stawiając przed nim stołek, z którym biegała. – Masz, krzesło ci przyniosłam, weź se usiądź, bo z tą porcelaną na głowie musi ci być ciężko.
– Mogłabyś zachować chociaż minimum godności, jak przystało na kapitana, a nie uganiać się za porucznikami. I Espadami.
– Och, wybacz, nie wiedziałam, że masz czas zwracać uwagę na moje zachowanie, wiodące ten swój trudny, dramatyczny, jaśniepański żywot.
– Gdybym to ja był twoim przełożonym…
– Całe szczęście nie jesteś, panie. – Skinęła mu głową w kpiarskim ukłonie i odwróciła się do budynku dziesiątki. – UWAGA! SZLACHTA PRZYSZŁA! DAJCIE TU JAKIŚ CZERWONY DYWAN!
– Bezczelna, hałaśliwa dziewucha… – mruknął Kuchiki, wymijając ją, ale szefostwo dziesiątego oddziału nie zwracało na niego uwagi. Minako właśnie rzucała papierami w resztę drużyny, krzycząc, że już ją to wszystko pierdoli i mogą iść dalej pić i podrywać Hollowy, skoro im nie zależy. Wmaszerowała do kwater, a czający się tylko na to Toshiro zniknął zaraz za nią.
Byakuya podszedł do Arrancara i Zastępczego, który obskakiwał Espadę, sprawdzając, czy Ikari na pewno nie uszkodziła go z żadnej strony.
– Grimmjow Jaegerjaquez? – zapytał Byakuya oficjalnym tonem, tak jakby nie wiedział, że to on i tak jakby nie było widać, że stojącemu przed nim mężczyźnie brakuje w brzuchu sporego kawałka ciała. Dlatego też Szósty tylko wzruszył ramionami w odpowiedzi. – Masz mi zdać raport, na temat tego, jak cię traktuje oddział dziesiąty i reszta Społeczności Dusz.
Grimmjow wyszczerzył się szeroko, patrząc na Ikari.
It's a game boy
I don't wanna play
I just wanna be your's
– Wszyscy są kurewsko sympatyczni, a ci, co nie są, wynagradzają mi to po godzinach.
– Czy mógłbyś rozwinąć swoją wypowiedź?
– Macie fajne szatnie – parsknął Jaegerjaquez, nabijając się ze znów pąsowiejącej Hagane. – No zajebiście tu jest, bardzo mi się podoba, mam nadzieję, że jak się będę wybierał kiedyś na wczasy dacie mi zniżkę na noclegi. Nie będą mi przeszkadzać współlokatorzy, zwłaszcza w ósemce.
Byakuya, który notował coś z jego wypowiedzi w kajeciku, podniósł na niego wzrok.
– Spędzasz dużo czasu w oddziale ósmym?
– Każdą jebaną noc.
– Byakuya… – zdenerwowana Ikari podskoczyła do kapitana szóstki. – Ty chyba nie zamierzasz brać na poważnie tego, co wygaduje ten idiota!
Kuchiki spojrzał na nią z góry.
– Ja tu nie jestem od oddzielania ziaren od plew. Przeprowadzam tylko wywiad środowiskowy. – Monotematyczna mina kapitana leciutko drgnęła, gdy przez jego twarz przemknął cień złośliwości. – Za to twoje policzki świetnie się sprawdzają w roli wykrywacza kłamstw.
Hagane nazłorzeczyła pod nosem na szlacheckie obyczaje i niewychowanie, po czym, aby wytrącić nieco Espadę z dobrego samopoczucia, złapała Ichigo za rękę i pociągnęła za sobą.
Put your foot to the floor
Really walk away
– Chodź Truskawa, nie będziemy słuchać tych bzdur…
– Ale Ikari… – Kurosaki obrócił się, ze strachem zerkając na Grimmjowa, który już mrużył oczy, patrząc za nimi. – O co ci…
– Zamknij się i chodź, mam sprawę. A jak poudajesz, że jesteś we mnie zakochany, to będę wam codziennie szorować parkiet i podawać piłki.
­­– W życiu! Chcesz, żebym zginął?!
– Dobra, nie, to nie. A teraz chodź.
Pociągnęła go do oddziału i zaprowadziła do pierwszego wolnego pokoju. Wepchnęła Ichigo do środka i zamknęła za sobą drzwi.
– No co ty, Ikari… Pochlebiasz mi, ale nie mogę… Nie powinienem… Posłuchaj, ja i Rukia… A… A myślałem, że ty i… i Szósty…
Ale Ikari nie zawracała uwagi na jego nerwową paplaninę, zaciągając zasłony w oknach. Na jego ostatnie słowa odwróciła się, by spojrzeć na chłopaka ostrzegawczo, ale ostatecznie machnęła ręka.
– Nieważne. Chcę, żebyś coś zobaczył…
Kirai, dawaj.
Kiedy na jej twarzy pojawiła się maska, odchyliła kosode.
– Co ty wyprawiasz?! Chcesz, żeby ten narwaniec mnie zabił?! – wrzeszczał Ichigo, czerwieniąc się i zasłaniając oczy dłonią, ale wbrew sobie rozszerzył palce, żeby podejrzeć i…
– O ja pierdolę. – Zastępczy raczej nie używał inwektyw, aby opisywać rzeczywistość, ale tego nie dało się skomentować w inny sposób.
– Też tak masz? – zapytała kapitan. – I nie chodzi mi, czy też masz takie fajne cycki, Kurosaki, więc się nie gap.
– Nie-e, nie gapię… – odpowiedział zdławionym głosem i rzeczywiście, patrzył  gdzieś ponad biust Ikari. – I: nie, nie mam – dodał, odchrząkując. – Kiedy to zauważyłaś?
– Jak wracaliśmy z Kalifornii. W Bramie.
– Mogę… zobaczyć?
Ikari wzruszyła ramionami, a Kurosaki wyciągnął trochę nieśmiało rękę, opuszkami palców wodząc w okolicy jej lewej piersi.
– Boli? – zapytał.
– Już nie… Teraz tylko łaskocze.
– Od kiedy w ogóle możesz zakładać maskę Hollowa?
– Od niedawna.
– I długo z nią wytrzymujesz? – pytał z zainteresowaniem, pamiętając jak sam uczył się korzystać z hollowifikacji.
– Czy długo? – Ikari się zaśmiała. – Problem raczej w tym, że czasami nie mogę jej ściągnąć. Co to może znaczyć, hm? – zapytała, z zaciekawieniem zezując w dół.
– Nie wiem, Ikari. Nie wiem, ale ta twoja maska i… i TO. Powinnaś to komuś pokazać.
– Myślisz, że Urahara zgodzi się obejrzeć moje cyki? – Mimo powagi sytuacji, Jaggerjack uśmiechała się wesoło.
– Nie żartuj sobie. Ale racja, Kisuke powinien na to zerknąć – zgodził się, a w jego głosie zabrzmiało niezdecydowanie.
– O co chodzi? – mrużąc oczy (Ichigo poznał to po tym, że świecące punkciki w jej masce zmieniły się w poziome kreseczki) Hagane spojrzała na niego uważnie. – Chciałeś coś jeszcze powiedzieć.
– Tylko tyle, że bardziej niż Visarda… – wciąż z zainteresowaniem przesuwał po jej skórze opuszki palców –  przypominasz Arr…
W tym momencie drzwi uderzyły o ścianę z takim rozmachem, że zatrząsł się cały oddział. Ikari pospiesznie rozkazała Kiraiemu zabierać się z jej twarzy, nie wiedząc, co za intruz ich przyłapał. Ale Ichigo wiedział, chociaż stał tyłem do drzwi. Bo kto, jak nie on,  mógł wejść w sytuacji, która wygląda tak, jakby właśnie obmacywał Ikari?
Boy, we're in a world war
Let's go all the way
– CO TU SIĘ, KURWA MAĆ, DZIEJE?! – zagrzmiał Jaegerjaquez, a jego kobaltowe spojrzenie ciskało gromy. – Gdzie z tymi brudnymi łapami, Kurosaki?!
– To nie tak jak myślisz! – krzyknął Ichigo, chowając się za plecy Ikari, która zawiązując obi, bardzo starała się ukryć pełen zadowolenia uśmieszek, krzątający się w kącikach jej ust.
– A TY! – Grimmjow zwrócił na nią swój gniew, widząc, że tak bardzo jest jej do śmiechu. – Jeszcze ci mało?! Ty mała, niewyżyta, podstępna, okrrropna…
Tell me that you need me more and more everyday
– Oj, Grimmy, nie mówiłeś, że nie wolno mi prezentować innym swoich atutów.
– Jakich atutów?!
– BOJOWYCH, KRETYNIE!
I uciekła z pokoju zanim Grimmjow naprawdę zdążył się wkurzyć i aktywować swój szał*, a  jego ryk "KURRROSAKI!!! TY, JA, NA GOŁE KLATY, NA ZEWNĄTRZ, TERAZ!!!" spowodował, że ściany znów zadrżały.
 
Kapitan Hitsugaya grał troszkę nieczysto, ale tylko dlatego, że wszystkie inne metody, jakich się imał, zawiodły, a przecież Hyorinmaru świadkiem, że naprawdę bardzo, bardzo się starał rozwiązać wszystko po dobroci. Ale nie. Minako się uparła wierzyć w jakieś espadowe dyrdymały. Także właściwie można by rzec, iż  to ona go zmusiła do podjęcia takich, a nie innych kroków i to dlatego kapitan oblodził schody wiodące na piętro, kiedy tylko Minako postawiła krok na najniższym stopniu. Tupiąc głośno, dotarła niemal do połowy schodów i Toshiro już zaczął się martwic, że porucznik ubrała dzisiaj jakieś przystosowane do górskich wspinaczek obuwie z hakami, ale gdy górę zaczynała brać panika, Kurosaki poślizgnęła się spektakularnie i z okrzykiem przerażenie runęła w dół. A raczej byłaby runęła, bo przecież kapitan czuwał, a uściślając – tylko na to czekał, by móc ocalić swoją podwładną przed nieuchronnym upadkiem.
Kiedy już wylądowała w jego ramionach, Tosiho specjalnie nic nie mówił, czekając, aż porucznik sama zacznie mu dziękować i wychwalać jego bohaterski wyczyn.
– Puścisz mnie, do jasnej cholery, czy nie?! – Kurosaki niestety nie dostrzegała nic rycerskiego w tym, że właśnie kapitan uratował ją przed upadkiem, który sam spowodował. – I posprzątaj ten syf te schodów! Jak chcesz się bawić śniegiem, to wynocha na dwór!
– Uuu, powiało chłodem. Widać z kim się zadajesz, takim się stajesz.
Kurosaki spiorunowała go wzrokiem.
– Wam się bardzo nudzi, kapitanie? To jazda do swoich raporcików! I pilnuj, żeby żadna moja fota więcej się tam nie zawieruszyła, bo ci napstrykam masę kompromitujących ujęć, jak wpierdalasz arbuza za arbuzem i obwieszę tym całe Seireitei!
Hitsugaya obserwował ze smutkiem jak jego porucznik wspina się dalej ostrożnie po stopniach, pozostając wciąż złą, nieczułą kobietą.
– To ja tu powinienem mieć zamiast serca bryłę lodu! – krzyknął za nią. Odpowiedziało mu tylko głośne trzaśnięcie drzwiami.
Kapitan nie zamierzał tak szybko rezygnować. Dawno już nie przydarzył się taki dzień, że Minako była w oddziale tak wcześnie, bo ostatnio jakby mogła, to nawet nocowałaby na boisku. Dlatego musiał wykorzystać tą sytuację, bo nie wiadomo kiedy znowu nadarzy się taka okazja. Wślizgnął się więc za Kurosaki do gabinetu, czując się tak, jakby gdzieś się wkradał, a nie wchodził do siebie. Reiatsu urażonej vice panoszyło się po całym pomieszczeniu. Usiadł za biurkiem, ale zamiast jak zwykle wsadzić nos w papiery, oparł się na krześle i wpatrywał bez skrępowania w siedzącą po drugiej stronie pokoju Minako, która ostentacyjnie nie zwracała na niego uwagi. Pochylała się nad jakąś książką, ale jej oczy w ogóle się nie poruszały czyli wcale nie śledziła kolejnych linijek tekstu, a jedynie udawała, że czyta.
Z dołu dochodziły krzyki Espady, który chyba znowu chciał zamordować Kurosakiego. Toshiro podrapał się w tył głowy, zastanawiając się, jak to możliwe, że nawet taki Grimmjow radził sobie jako tako z kobietami, a on Hitsugaya, nie daje rady. A całkiem możliwe, iż należałoby przyznać, że Szósty radzi sobie lepiej niż „jako tako”, bo o tym świadczyły dzisiejsze uśmieszki Hagane, które nie schodziły z jej pyska. Mało tego, trzeba podkreślić, że Ikari nie wyglądała raczej na kobietę, której łatwo dogodzić… Właściwie to był z niej raczej kawał przechery, a Toshiro średnio lubił mieć z nią do czynienia, bo nigdy nie było wiadomo, dlaczego Jaggerjack się uśmiecha… Czy dlatego, że jest zadowolona, czy wściekła na potęgę, czy może właśnie knuje coś przeciwko tobie.
Zasadniczo to się nieźle dobrali.
We gonna go far
I can already taste it kid
Ale on i Minako dobrali się równie udanie. A jeśli Jaegerjaquez może, to Toshiro tym bardziej. Zastanowił się, jakby postąpił w takiej sytuacji Espada, gdyby Ikari strzeliła mu focha i postanowiła nie odzywać się przez resztę życia.
Po prostu wziąłby, co by chciał, jak to on, nie dbając czy jej się to podoba, czy nie.
Czyli po tygodniach podchodów Toshiro nie pozostało nic innego, tylko zachować się jak mężczyzna. Albo rasowy Arrancar.
Hitsugaya wstał od biurka, gwałtownie odsuwając krzesło i szybko przeszedł przez gabinet, aż zatrzymał się przed Minako. Wyciągnął książkę z jej rąk i zatrzasnął ją z hukiem.
– Co ty znowu…!
– Koniec tego – poinformował ją, zdobywając się na najbardziej lodowy ton głosu, jaki tylko mógł. – Jako twój kapitan, wydaję ci oficjalny ZAKAZ dawania wiary podłym pomówieniom oraz NAKAZUJĘ ci natychmiast zacząć się do mnie normalnie odzywać albo w tej chwili mi się oddać. Rozkaz wykonać NATYCHMIAST.
– No chyba cię poje… – Nie dokończyła, bo Hitsugaya obszedł jej biurko, wyciągnął ją z fotela, posadził na biurku i zaczął całować. Minako dała się zaskoczyć i zbyt pochłonęło ją zdzielanie kapitana po zadzierających jej spódniczkę rękach, żeby usłyszeć i zwrócić uwagę na to, że na korytarzu słychać kroki, głośne „Łooo kuuurwa!”, łomot toczącego się po schodach ciała, a potem znowu kroki, tym razem rozważniejsze.
– No przestań… – Toshiro próbował przytrzymać dłonie swojej porucznik, by móc się do niej dobrać. – Po co się wzbraniasz? Przecież też tego chcesz, Minuś…
Get into some trouble like our parents did
Hey, they'll never know
– „MINUŚ”?! – Drzwi otworzyły się od zasadzonego w nie kopniaka. – Co to, kuźwa, jest „Minuś”? I co za palant oblodził schody!
– Sorry, taki mamy klimat – warknął Hitsugaya, niechętnie pozwalając Minako szybkim ruchem obciągnąć spódniczkę.
Ikari zatrzymała się w progu, krzywiąc z niesmakiem i obserwując jak Minako wreszcie udaje się odepchnąć od siebie Hitsugayę, który patrzył teraz wrogo na Hagane. Ona oddała pełne antypatii spojrzenie i pokręciła głową.
– No, ja to wiedziałam… Ja to, jasna dupa, wiedziałam… – Przyglądała się na zmianę Hitsugayi i czerwonej na twarzy przyjaciółce, która utkwiła wzrok w ścianie. – Ja to czułam…
– Co takiego czułaś, mały odkrywco Jaggerjack? – syknął zdenerwowany Toshiro.
– Że się dalej oficjalnie gzicie po kątach, stołach i pralkach! – wydarła się Hagane, rozcierając siniaka, jaki zaczął zajmować jej kość policzkową po upadku ze schodów. – Czy wy mózgu nie macie? A jakby zamiast mnie wszedł tu ten sztywniak Byakuya i zobaczył, że się beztrosko kurwicie w najlepsze?
Toshiro wciągnął ze świstem powietrze i nawet Minako oderwała wzrok od ściany, jednak zanim zdążyła się oburzyć na mocne słowa Ikari, zrobił to jej kapitan.
– „Kurwicie”? Akurat to sformułowanie pasuje bardziej do ciebie, nie sądzisz?
Teraz to Hagane syknęła ze złości.
– Co masz na myśli, gówniarzu?
– Jedynie to, że jesteś najmniej odpowiednią osobą, która ma prawo komukolwiek robić kazania na temat „kurwienia się”.
– Ty gnido… – Ikari ruszyła przez pokój i kapitan dziesiątki odruchowo złapał za rękojeść katany, ale niebieskowłosa tylko otworzyła okno, za którym Grimmjow próbował rozprawić się z Zastępczym. – Ichigo! Ichigoooo! – wychyliła się przez okno i zamachała ręką, by zwrócić na siebie uwagę. – Hej, Truskawaaa! A wiedziałeś, że ten gimbus posuwa twoją siostrę?!
Ichigo przestał uciekać, z czego skorzystał Jaegerjaquez, dogonił go i trzepnął w łeb, ale rudowłosy się tym nie przejął.
– Uważaj na schodach, ślisko jest – dodała Hagane, widząc, że Kurosaki kieruje się w stronę wejścia do oddziału, blokując od niechcenia wszystkie ciosy Szóstego, jakimi ten wciąż go zasypywał.
– Jaggerjack… Ty szujo. – Szczęka Hitsugayi drżała ze złości. – Gdybyś nie była kobietą…
– Spoko, jak co, to wal, luzik, Grimmjow też mnie bił – zaśmiała się wariacko. – Ale pamiętaj, że jak to zrobisz, to już się nie będę wysługiwać delikatnymi rączkami Kurosakiego, tylko osobiście spuszczę ci lanie… A Espada świadkiem, że lanie ode mnie zmienia życie. Na dużo gorsze.
– Nie wnikam, jak wy tam się po nocach z Espadą bawicie… Ale to racja, że od kiedy Szósty jest z tobą w bliższych relacjach, zachowuje się jakby całkiem mu rozum odjęło.
Na dowód jego słów w holu rozległo się głośne przekleństwo i odgłos kolejnego spadającego po schodach ciała. I na pewno nie był to Ichigo, bo w tym samym momencie Zastępczy pchnął uchylone drzwi i wparował do gabinetu kapitańskiego. Pierwszym co zrobił, było złpanie kapitana dziesiątki za przód haori i wystawienie go na zewnątrz przez wciąż otwarte okno.
Send me to the stars
Tell me when I get there kid
– A ja cię miałem za przyjaciela! A ty w TAKI sposób dbasz o moją siostrę, Romeo pieprzony?!
– W tej chwili mnie puść, Kurosaki!
– Z PRZYJEMNOŚCIĄ!
Toshiro prawie wypadł, gdy Ichigo na chwilę popuścił uchwyt. Teraz głowa kapitana zwisała już za parapetem.
– Może byś się najpierw zastanowił, czy ta wariatka Hagane w ogóle jest poczytalna, co?!
Nie miał wielkich nadziei na to, że tym tekstem kupi sobie choć trochę czasu, ale ku jego zdziwieniu Ichigo wciągnął go z powrotem do środka. Wciąż trzymał rękę na jego ramieniu, jakby chciał w ten sposób dopilnować, by kapitan nagle mu nie zwiał, ale z pełną skupienia miną wpatrywał się w Jaggerjack, która aż otworzyła usta ze niedowierzania.
– Ikuś, a co ty tak buźkę do tej mendy Kurosakiego otwierasz? – W drzwiach pojawił się Szósty, ocierając krew z rozbitej wargi. – Myślałem, że tylko dla mnie są zarezerwowane takie widoki…
– „Ikuś”? I z kogo ty się śmiejesz, co, Hagane? – parsknęła drwiąco Minako, patrząc na Ikari, ale ta nie odrywała wzroku od Ichigo, a jej policzki wydęły się od wciągniętego w płuca powietrza.
– TY RYŻY BARANIE! – krzyknęła. – To ja tu się zniżam do jakiejś pierdolonej konfidencji, A TY MI NIE WIERZYSZ?!
– No bo… – Kurosaki zmieszał się nieco, robiąc bałagan na swojej rudej głowie. – Wiem, że masz na pieńku z Toshiro…
– Kapitanem Hitsugaya…
– Ty się zamknij! – warknęli na niego wszyscy, poza Espadą, który przyglądał się sytuacji ze znudzonym wyrazem twarzy, oblizując krew z palców.
– Wiem też, że jesteś w stanie posunąć się do dużo gorszych rzeczy, żeby się zemścić…
– JAKICH, NIBY, DUŻO GORSZYCH RZECZY?
– A jak na boisku napuszczałaś na siebie Renjiego i Grimma?
Ikari zerknęła na Grimmjowa ze strachem, ale on tylko się, oczywiście, uśmiechnął i klepnął rękami o uda.
– Oj tam, oj tam… Po prostu się weź, Kurosaki, zapytaj siostruni, czy to prawda… Ja też weryfikuję informacje pozyskiwane od Ikari…. Własnoręcznie.
Kapitan ósemki doskoczyła do Espady i walnęła go w ramię, a Toshiro podchwycił pomysł Arrancara.
– Właśnie! – przytaknął. – Minako ci powie, że to nieprawda…
Był przekonany, że jego porucznik tak właśnie postąpi, ale kiedy zobaczył, że dziewczyna ukrywa twarz w dłoniach, a kiedy podniosła oczy na brata, lśniły w nich łzy… Choć mógł się założyć o WSZYSTKO, że pod dłońmi, którymi wciąż zasłaniała usta, krył się uśmiech… Ogarnęły go złe przeczucia.
– Właściwie… Właściwie to kapitan próbował mnie wykorzystać… I… I gdyby nie pojawiła się I–Ikari… – załkała Minako. – Nie wiem jakby to się skończyło, I–Ichigo…
Move on
Built to go fast
Stay strong
Toshiro w ostatniej chwili uchylił się przed pięścią Zastępczego. Przez następne pięć minut on i Ichigo materializowali się w różnych częściach gabinetu, ale ciosy Ichigo ani razy nie sięgnęły białowłosego kapitana. Kres temu szaleństwu położył wreszcie Espada, który zaczął się niecierpliwić tym przedstawieniem i kiedy następnym razem Ichigo pojawił tuż pod jego nosem, przytrzymał go za ramię, a drugą ręką sięgnął po Minako. Postawił ich naprzeciw siebie i potrząsnął lekko zdziwioną porucznik.
– No powiedz mu! – warknął.
– A–Ale co…?
– Że dajesz swojemu kapitanowi, bo lubisz, a nie dlatego, że nie masz wyjścia. – Zaczął się śmiać, widząc rumieniec rozlewający się nawet po szyi Minako i jak skromnie opuszcza oczęta, których za nic nie mogłaby teraz podnieść na zszokowaną twarz brata. – Ten gówniarz nie zasłużył sobie na wpierdol…
– Jak możesz go bronić?! – wybuchnęła Kurosaki, patrząc z urazą na Grimmjowa. – Po tym, co…
– CHWILĘ – zawarczał Jaegerjaquez. – Jak ja, kurwa, lubię, jak ktoś mi przerywa. Mały nie zasłużył sobie na baty za to, że jest seksualnym zwyrodnialcem, bo nie jest. – Potrząsnął dla odmiany Ichigo, żeby się upewnić, iż dotarła do niego ta informacja.
– Ta–a–ak! Zro–o–zumiałem! – Ichigo aż zaczął dzwonić zębami od tych potrząśnięć. – Ktoś inny tutaj jest niewyżytym potworem!
Grimmjow wyszczerzył się radośnie.
– Pewno chodzi ci o Ikari – rzucił, chichocząc. – Ale wasz gimbus zasłużył sobie na wpierdol z innego powodu…
Nagle puścił rodzeństwo i wyszedł przed nich, stając naprzeciw Hitsugayi.
– Za co?
– Za nielegalną sprzedaż Espad. – Zaczął się zbliżać do białowłosego, ale zanim zdążył się za niego zabrać, tuż przed nim śmignęła niebieska plama.
– Że co? Że, kurwa, co? To o to chodzi, tak? Dlatego… Ty mały, wredny gówniarzu… Espada należy do mnie i jeśli ktoś będzie na nim zarabiał, to tylko ja!
Ikari stała tuż przed Szóstym i ściągała z siebie haori, które następnie rzuciła Grimmowi.
– Trzymaj, bo mi się jeszcze krwią zachlapie…
I can be your Nancy
You can be my Sid
– Ej. – Jaegerjaquez, szturchnął Ikari w łopatkę jednym palcem i podparł się pod biodra, patrząc z góry na wykręcającą się do niego przez ramię dziewczynę. – Zejdź mi z drogi. Byłem pierwszy. Gówniarz jest mój.
– Sranie w banie. Ja tu mam pierwszeństwo.
– Taaa? A niby z jakiej paki?!
– Bo to mnie wkurwił najbardziej! Psuje mi walki, sprzedaje moich Arrancarów i BAŁAMUCI MI PRZYJACIÓŁKĘ!
– Och, to już się nie „kurwimy”? – Toshiro założył ręce na ramiona patrząc na nią hardo, ale kiedy z gardła Jaggerjack wydobył się niepowstrzymany śmiech, w jego turkusowych oczach zagościła niepewność.
– Ja wiedziałam, że Kurosaki to ma za wątłe łapki żeby ci urządzić porządne wciry… – Wciąż zanosząc się śmiechem, Ikari zaczęła podwijać rękawy. – Jezu, wreszcie! Chociaż raz nikt mnie nie próbuje powstrzymywać.
– No ja nie zamierzam – powiedzieli równo Minako i Ichigo.
– A ty, Grimmy?
– Strasznie zachłanna się zrobiłaś. Wszystko jest twoje – uśmiechnął się kącikiem ust. – Mam nadzieję, że do wieczora ci nie przejdzie, dlatego niech będzie, że ustąpię.
– Ale jak mi odda, to go zniszczysz, dobrze?
Śmiech Arrancara dołączył do jej śmiechu.
I remember when I saw you for the first time
You were laughing, Sparking like a new dime
– Dawaj, mała, a my pozamykamy okna, żeby nam menda nie zwiała.
I nim Toshiro zdążył skorzystać z okazji, Grimmjow wraz z Ichigo zamknęli wszystkie drogi ewakuacyjne. Następnie Szósty został warować przy drzwiach, a  Kurosaki podszedł do siostry.
– Chodź, może lepiej, żebyś na to nie patrzyła…
Minako obrzuciła go śmiałym spojrzeniem.
– Żartujesz? Nie przegapię takiego widowiska… – I usadowiła się na biurku swojego kapitana, rozrzucając jego raporty i wyjmując z szuflady paczkę solonych orzeszków. – Możesz zaczynać, Hagane.
Ikari zasalutowała do niej, szczerząc się dziko.
– Miłego seansu!
– Kapitan dziesiątego oddziału dostający wpierdziel od kobiety… na gołe pięści. – Ichigo usiadł obok siostry, częstując się orzeszkiem. –  Może to nagramy i wrzucimy na youtuba?
– Tylko nie nawal, Ikari! – Grimmjow aż zacierał ręce z uciechy. – Nie daj sobie oklepać buźki, bo brzydka nie będziesz mi się podobać.
– Pierdol się, Grimm. Wsparłbyś człowieka jakoś a nie…
– Dobrze jak wygrasz, dostaniesz w nocy nagrodę.
– A jak przegram?
– To ja dostanę.
Pomieszczenie znów wypełnił śmiech Szóstego. Ikari pokazała mu język i zaatakowała kapitana dziesiątki.
– Zaraz ci się odechce tych zabaw w Uraharę! – Jej zaciśnięte w pieści dłonie śmigały w powietrzu, ocierając się o szczękę albo nos Toshiro. – Używanym i kradzionym towarem chcesz handlować?! Na pewno nie moim!

I came over
"Hello, can you be mine?"
Can you be mine
Can you be mine?

6 komentarzy:

  1. Ha, pierwsza! ;D
    Komentowanie live czas zacząć! :D
    ". Za każdym razem, gdy udało mu się w nią trafić, Minako zdzielała go w łeb ciężkim woluminem „Taktyki dla ułomków koszykówki”..." Zdzielanie książką po głowach to chyba podpatrzyła od Nanao! :D
    Byakuya. <3 Byak-kun <3 Krzesło ci przyniosłam... :D Jak ja kocham to hasło... ma miejsce w moim top 10 :D
    Every fucking night <3 ale bez mapy by się tam nie dostał... ;>
    A, zastrzegam sobie prawa do hasła o klimacie! To ja powiedziałam to pierwsza! :D
    I ja chcę się pobawić w Uraharę. Najlepiej z Uraharą... ;>
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam, zaglądałam, sprawdzałam - w końcu się doczekałam, jest kolejny rozdział! :D
    Oooooj, szkoda mi Toushiro :c mam nadzieję, że Ikari aż tak mocno go nie zleje i Minako w końcu z nim pogada, bo białasek jest jednym z moich ulubionych bihaterów :)
    Ogólnie trochę taki... Chaotyczny ten rozdział, ale bardzo przyjemnie się go czyta. Cud, miód i orzeszki, Ikari tak się cieszy z Espady na własność, że aż mam ciarki ;p
    No i strasznie jestem ciekawa co to będzie z tym hollowem Hagane. Mam swoje podejrzenia, ale narazie zostawię je dla siebie i cierpliwie poczekam ;)
    Pozdrawiam, czekam na Grimma z padem i życzę mnóstwa weny! :D ;*
    ~Kyane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecać moge, ze Grimm z padem bedzie na bank, chociaz nieeeco pozniej, bo obecnie gdzie jestem w wordzie to rozdzial 13 i powoli sie do tego szykuje ;))) Ale juz pomysł mi zaszczepiłaś, także nie ma bata, musi się to pojawic :D
      A i chętnie o teorii na temat hollowa posłucham, ciekawe na ile się pokryje z moimi wymysłami ;))

      Wena jest, to też mogę powiedzieć, więc spełniają się życzenia :*

      Usuń
    2. Podsyłam inspirację ;P
      http://byaruki-deathberry.deviantart.com/art/Pwnage-187469033
      Przysięgam, znalazłam przypadkowo! xD
      Kyane

      Usuń
    3. A z Kairim się powstrzymam :p jak w następnym rozdziale nic sie nie wyjaśni to odkryję swe myśli ;)

      Usuń
    4. Oke, w nastepnym rozdziale pojawi sie wiecej Kirasia ;) mam nadzieje ze uda mi sie go tez do tej pory zmolestowac w photoshopie ;)

      ahahaha, a z ta inspiracja no to eeeleganckooo wlazło ;)))

      Usuń