1.
Ci, którzy nie powinni.
Śniły jej się szepty i jasnoróżowa mgła. Przed
czymś uciekała, chociaż wcale nie biegła. Nie, ona nawet się nie ruszała. Stała
nieruchomo pośrodku długiego, szerokiego mostu, zatopionego w trójwymiarowej
ciszy. Nie, nie stała. Leżała na zimnych, parujących kamieniach. Na jej twarz
opadały czerwone kosmyki i otaczał ją niski, męski śmiech i poczucie, że dobrze
go zna. I że nie ma on nic wspólnego z czerwienią.
Mgła się rozrzedzała, odsłaniając jego
twarz. Ciemne brwi, pod którymi jaśniały wesołe oczy. Zanim go rozpoznała, most
zatrząsł się potężnie. Raz, potem drugi. Drżały filary na których się wznosił,
kruszyły się potężne betonowe balustrady, rozpadały metalowe konstrukcje, a ona
nie mogła się podnieść.
ŁUP.
Próbowała poruszyć sparaliżowanymi
kończynami.
ŁUP.
Nawet końcówki palców nie chciały jej
słuchać.
ŁUP.
Wszystko się trzęsło. Zaraz runie w dół,
pogrzebana kamiennymi blokami.
ŁUP. ŁUP. ŁUP.
Otworzyła oczy, zrywając się gwałtownie z
kanapy. Wyciągnęła ręce na boki, próbując odzyskać równowagę, ale… świat
wydawał się całkiem stabilny. Potrzebowała jeszcze chwilki, żeby ogarnąć
rzeczywistość.
To
był tylko sen. Musiałam przysnąć.
Ever since I could remember,
everything inside of me,
just wanted to fit in
ŁUUUUP.
Aż podskoczyła. Czyżby to jednak nie był
tylko sen?
Odwróciła się w poszukiwaniu źródła hałasu.
Kolejny łoskot i wyginające się zawiasy, potwierdziły jej przypuszczenia. Ktoś
kopał w drzwi. Ktoś wkurzony. Prawdopodobnie dotarł do tego etapu desperacji,
nad którym górę bierze brutalna siła i teraz próbował je wyważyć.
Ikari rzuciła się do nich prędko,
zapobiegając ich destrukcji. Przekręciła zamek i otworzyła je na oścież, odskakując
natychmiast przed zbliżającym się w jej stronę glanem.
– Co, do jasnej…!
– Jak długo, do cholery, można otwierać
drzwi?!
Dziewczyna odgarnęła z twarzy przydługą,
niebieską grzywkę, zastanawiając się, czy to, co widzi należy jeszcze do jej
snu, czy już do rzeczywistości.
Przed drzwiami stał Grimmjow, a z jego kobaltowych
oczu sypały się iskry. Był wściekły i w tym akurat nie było nic dziwnego.
Większość swojego życia spędzał na doskonaleniu nowych metod, dzięki którym
mógł manifestować swój gniew w co raz efektowniejszy sposób. Nic niezwykłego. Niewiarygodne
było natomiast to, że dźwigał na plecach wielką, zieloną choinkę.
– Grimm? Ochujałeś do reszty? – W ostatniej
chwili uskoczyła przed drzewkiem, którym Espada rzucił znad pleców. – Po co
przytargałeś tu to gówno?
– Weź mnie nie wkurwiaj! – warknął tylko.
– Z tego co widzę, to już jesteś wkurwiony.
Jak zwykle zresztą. – Zamknęła za nim drzwi nogą, gdy ten zdecydował się wejść
do środka. – Co cię natchnęło na święta, braciszku?
Przez chwilę wahała się, czy nie powinna
umrzeć od spojrzenia, które rzucił jej Jaegerjaquez.
– Zdurniałaś? W dupie mam święta.
I was never
one for pretenders
– To można wiedzieć na chuj ci ten las?
Ikari też zaczynała się denerwować. Z
natury była drażliwa, a Grimmjow miał dar szybkiego doprowadzania jej do szału.
– No chyba nie po to, żeby se ją zabrać do
Hueco Mundo!
– Co się od razu drzesz, jak stare
prześcieradło!
– JAK CO?!
– JAJCO! Zabierz to stąd! – Trąciła drzewko
czubkiem stopy.
Szósty, warcząc coś pod nosem, podniósł
choinkę.
– Gdzie mam ją postawić?
– A co ja tu, kurwa mać, mieszkam, czy jak?
– TO CO MAM Z TYM ZROBIĆ?! – wrzasnął, aż
mu się niebieska grzywka wywinęła nad czoło.
– Mówiłam ci żebyś się nie darł!
– JA SIĘ WCALE NIE DRĘ!
– Hey! – Isshin wyłonił się z łazienki,
owinięty puchowym białym ręcznikiem. – Grimmy! Już wróciłeś? Mógłbyś z łaski
swojej zanieść choinkę na piętro? Przyniosłem tam już lampki, bombki i inne
pierdoły! – Entuzjazm bijący z jego twarzy przeraził Jaegerjaquezów. –
Zastanawiam się, czy poradzicie sobie z tym trudnym zadaniem i ustroicie dla
nas świąteczne drzewko?
Dziarsko przygarnął do siebie rodzeństwo,
czochrając ich fryzury i ignorując wystraszone, niebieskie spojrzenia.
– Pół ranka układałam włosy…
– Żel mi się już skończył…
– Czyli się zgadzacie? – Isshin poklepał
ich po plecach. – Jak wspaniale! A ja w tym czasie zajrzę do kuchni!
Oddalił się tanecznym krokiem i zniknął za
rogiem.
Grimmjow wymienił z Ikari wściekłe
spojrzenie.
– No, to ruszaj! – Kapitan kopnęła go ze
złością w kostkę, czym glany Grimmjowa niespecjalnie się przejęły. Spojrzał
tylko na nią złowieszczo, po czym uśmiechnął się perfidnie. Kiedy odwrócił się
nagle z choinką na ramieniu, jedna kolczasta gałąź pociągnęła niebieskowłosej z
liścia.
– AŁA! Ty sukinsynu!
Uśmiech na twarzy Arrancara jedynie się
poszerzył.
And if I seem
dangerous, would you be scared?
Wspiął się po schodach, pokonując po dwa
stopnie naraz.
– Idziesz, czy nie? – Odwrócił się na schodach,
a Ikari ledwie udało się zrobić unik, by znów nie oberwać z choinki.
Przepłaciła to jednak utratą równowagi, której zmysłu natura jej poskąpiła.
Przez chwilę chwiała się na krawędzi, z jedną nogą w górze, machając
rozpaczliwie rękoma. Nie przyniosło to jednak spodziewanego rezultatu. Zdążyła
jeszcze odnotować, że usta Szóstego znów rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
Szczerząc się demonstracyjnie, schował wolną dłoń do kieszeni, nie zamierzając
jej pomóc. Ikari przechyliła się i zaciskając mocno powieki, pisnęła ze strachu,
gotując się na upadek. Ale zamiast spektakularnie stoczyć się dół, jej ciało
zatrzymało się w dość stabilnej, choć niemal poziomej pozycji.
Odchyliła głowę jeszcze trochę, pozwalając,
by włosy spłynęły z jej twarzy i już oglądała odwrócony do góry nogami świat.
– No siema. Jak leci, Ikari?
W zasadzie jedynym co dane jej było oglądać
z tej pozycji, była wydziarana, odwrócona o sto-osiemdziesiąt stopni morda
porucznika Abaraia. Wesołe, piwne oczy patrzyły na nią z taką dumą, jakby
naprawdę sądził, że właśnie ocalił jej życie.
– Siema. W miarę. Możesz mnie już puścić,
będę wdzięczna, dziękuję – odpowiedziała mechanicznie i pozwoliła, by Renji
pomógł jej się wyprostować. Gdy tylko stanęła o własnych silach, kurczowo
chwyciła się barierki i szybko przy jej pomocy przedostała się na szczyt
schodów, gdzie stanęła nos w nos z Arrancarem. Grimmjow zdążył już pozbyć się z
barków świątecznego drzewka. Teraz podpierał się na nim, obserwując znudzonym wzrokiem
swoją siostrę, a biedny pieniek uginał się pod jego ciężarem.
– Ty…
Ikari podniosła na niego oczy, przeczesując
myśli w poszukiwaniu jakiegoś trafnego wyzwiska, które miałoby szansę nie
spłynąć po nim jak woda, ale Espada epatował taką pewnością siebie, jakby żadne
zmieszanie z błotem nie mogło mu grozić.
– Skurczybyk jesteś i tyle – syknęła tylko w
końcu. – I oby cię piekło pochłonęło.
Jaegerjaquez wybuchnął śmiechem.
– Masz na myśli Hueco Mundo? Za późno.
Stamtąd wracam.
– No patrz, nawet tam cię nie chcą. Ciebie
by nawet czarna dziura wypluła z powrotem.
Żeby sobie jeszcze bardziej ulżyć,
wystawiła do niego środkowy palec, a na jej buzi pojawiła się kopia wstrętnego,
drapieżnego uśmiechu Grimmjowa.
If I told you
what I was,
would you turn
your back on me?
Choinka przeleciała przez hol i zatrzymała
się z hukiem na ścianie tuż obok okna, prężąc w górę zielone, pachnące igliwiem
gałązki.
– Żenada. – Renji stanął u boku kapitan, zakładając
ręce na ramiona. – Arrancarskie praktyki. Mówiłem ci. Stawiają na masę, więc nieużywana
część mózgu odpowiadająca za inteligencję zanika.
Kobaltowe oczy zapłonęły.
– Masz jakiś problem, pajacu?
– Mnóstwo. Nie stać mnie na nowe gogle, a
jak skończycie, muszę iść na zakupy z twoją milutką siostrzyczką. O ile uda się
wam wcześniej nie pozabijać.
– Gówno mnie obchodzą wasze obowiązki.
– Za to powinna cię obchodzić kondycja
drzewka. Chyba, że chcesz popierdalać do lasu po następne.
– Popierdalać niekoniecznie, ale chętnie
komuś przypierdolę. I to raczej na pewno będziesz ty, Shinigami.
Renji tylko wzruszył ramionami, po czym
nachylił się do Ikari.
– To co, jakieś podziękowanie, żeś sobie
tyłka nie obtłukła co?
Hagane spojrzała na jego nadstawiony
policzek z oburzeniem i konsternacją. Nim zdobyła się na jakiś komentarz,
ubiegł ją błękitnowłosy, u którego poziom agresji wezbrał w widoczny sposób.
– Tak, myślę, że jednak ci przypierdolę.
– Widzisz, Abarai? Grimm jest chętny, więc
mi daj spokój.
Kipiące niebieską złością oczy Jaegerjaqueza
zwęziły się niebezpiecznie, gdy na nią spojrzał.
– Zboczeńcy – prychnął Renji. – Skoro
jesteście tacy, to…
– To spadaj – odpowiedzieli wspólnie.
Kiedy Renji z obrażoną miną odszedł, rodzeństwo,
klnąc na siebie pod nosem, zabrało się za odpakowywanie pozostawionych tu przez
Ishhina pudeł.
– No, to gdzie niby są te pierdolone
ozdoby? – Szósty wyrzucał za siebie kolejne bombki, które z niemiłym zgrzytem
rozbijały się o podłogę.
– Kretyn! – Ikari wyrwała mu karton z rąk,
wysypując jeszcze kilka cacek na podłogę. Z ciężkim westchnieniem wyciągnęła
jedną z ozdób i wspinając się na palce, zawiesiła bombkę na gałązce, która
znajdowała się naprzeciwko twarzy Grimmjowa.
– Widzisz? Trzeba tak…
Sięgnęła po następną i jej dłoń zderzyła
się z dłonią mężczyzny. Jaegerjaquez wylosował złotą ozdobę i trzymając ją
ostrożnie dwoma palcami, przyglądał jej się ze złością. Ikari obserwowała go w
napięciu, robiąc sama ze sobą zakłady, czy wrodzona chęć destrukcji zwycięży
nad Grimmjowem. Wreszcie ryknęła śmiechem.
– No, dalej, dasz radę. – Poklepała go
zachęcająco po ramieniu. – Wierzę w ciebie, bracie.
I'm only a man
with a chamber who's got me
Zignorowała jego głuche warczenie i kose
spojrzenie, którym się z nią podzielił.
Arrancar wreszcie podjął decyzję i z
niezwykłym skupieniem, przygryzając język, zawiesił bombkę tuż obok tej, którą
sama ozdobiła drzewko. Zrobił to tak delikatnie, jakby bał się swojej siły,
którą mógłby przypadkiem okazać.
– Brawo – pochwaliła go Ikari, chcąc
wyciągnąć następne cacko, ale Grimmjow znowu ją ubiegł. Ze zdumiewającą pasją
zapakował łapę do pudełka i wyjął naraz około dziesięciu bombek, którymi
następnie, wykonując dziwny i skomplikowany ruch nadgarstkiem, rzucił w
choinkę. Po chwili każda z ozdób kołysała się wesoło na innej gałązce. Od tej
chwili jedyne co mogła robić kapitan, to stać z niedomkniętymi z niedowierzania
ustami i podziwiać. I podawać mu kolejne kartony. Ledwo nadążała z ich
otwieraniem, a ich zawartość już lądowała na drzewku, pobrzękując od czasu do
czasu.
– Yyy… Ty się chyba minąłeś z powołaniem,
Grimmy. Wyrzuć zanpakuto i idź sprzedawać choinki w Tesco.
– Zamknij się. Zostało coś jeszcze?
– A co, jeszcze nie doszedłeś?
– Ostrzegam cię, Ikari. Ja cię na razie tylko
ostrzegam…
– Dobra, dobra. Nie podniecaj się tak.
Poczuła ciepły oddech na karku. Kątem oka
dostrzegła jego szeroki uśmiech, przyklejony do przystojnej gęby i przez chwilę
naprawdę się zlękła, że sukinsyn zamierza ją ugryźć albo coś.
– Masz, zostało jeszcze to. – Rzuciła w
niego lampkami, odsuwając się na bezpieczną odległość.
Grimmjow jeszcze sekundę patrzył na nią
dziwnie, oblizując wargi, jakby sprzed nosa właśnie uciekła mu apetyczna
zdobycz. Jednak błyszczące w jego rękach lampki odwróciły jego uwagę i po
chwili siedział już po turecku na podłodze, usilnie i w skupieniu starając się
rozplątać kable. W końcu jednak wygrała jego natura. Ryknął wściekle, szarpiąc
za kabelki w dwie różne strony i miażdżąc w dłoniach żarówki. Obrócone w
drobny, kolorowy pyłek lampki, spłynęły po jego rękach.
A monster, a
monster,
I've turned
into a monster .
– No, wreszcie z ciebie wylazło. – Na
twarzy Ikari pojawił się triumfalny uśmieszek. – Mogłabym cię wystawiać u
bukmachera. Zbiłabym na tobie majątek.
– Ikarrrri – Grimmjow ukierunkował na nią
swój gniew. – Jak ty mnie wkurrrrwiasz…
– Ja? Myślałam, że to te lampki…
– Norrrrmalnie do furrrrri mnie
doprowadzasz…
W jej stronę wystartowały rozcapierzone
palce, ale nim choćby ją tknęły, dziewczyna błyskawicznie znalazła się za
plecami Arrancara, przystawiając mu do kręgosłupa szpic z choinki.
– Nie wygłupiaj się, tylko zamontuj to
gówno na czubku. – Dźgnęła go jeszcze raz i Grimmjow z wściekłym wyrazem pyska
zabrał jej ozdobę.
– Tak może być? – pytał, mordując się z
mocowaniem szpica.
– Krzywo.
– Teraz dobrze?
– Ślepy jesteś?
– Lepiej?
– Nie bardzo.
– Już?
– Krzywo! Krzywo! Krzywo!
– A teraz?
– A teraz to całą choinkę przekrzywiłeś,
głąbie.
Grimmjow potrząsnął pieńkiem, próbując
wyprostować drzewko.
– Już dobrze?
– No, kurwa, średnio.
– Ja pierdolę! To sama coś z tym zrób!
– Gałęzie mnie kolą.
– A mnie niby nie?!
– Ty jesteś tak gruboskórny, że nawet…
– Jeszcze jedno słowo i nie ręczę za
siebie!
– To po prostu ją wyprostuj!
– A CO STARAM SIĘ ZROBIĆ OD PÓŁ GODZINY?!
– A chuj cię tam wie.
– A co to ma niby znaczyć?!
– Że jesteś beznadziejny! Nawet z głupią
choinką nie umiesz sobie poradzić!
– Ty mała, wstrętna…
– Nie jestem mała! I wolę być wstrętna, niż
upośledzona!
– Wolę być upośledzony, niż upierdliwy!
– Ha! Przyznałeś to… Zaraz! Ja nie jestem upierdliwa!
A i tak wolę to, niż być bezmózgim Arrancarem.
– Tch! No akurat naprawdę wolę być
Arrancarem, niż śmierdzącym Shinigami.
– A WOLISZ ZAMKNĄC RYJ CZY DOSTAĆ
WPIERDOL?!
– Wolę spuścić łomot tobie!
– Nie zdołałbyś mi spuścić nawet… – Reszta
jej słów utonęła w łoskocie przewracanej choinki.
– NO PIĘKNIE! I widzisz co narobiłaś?
– JA?! To twoja wina!
– I co ja mam z tym teraz zrobić według
ciebie?!
– A WEŹ I TO WYPIERDOL!
Takich instrukcji nie trzeba było nigdy
powtarzać Grimmjowowi dwa razy. Skwapliwie podniósł drzewko, zamachnął się nim
znad głowy i rzuci w okno, przez które choinka wyleciała w akompaniamencie
tłuczonego z rozbitej szyby szkła.
– Teraz dobrze?
– Idealnie.
Na podobnych twarzach pojawiły się
identyczne, dzikie uśmiechy.
A monster, a
monster
and it keeps
getting stronger
" Yyy… Ty się chyba minąłeś z powołaniem, Grimmy. Wyrzuć zanpakuto i idź sprzedawać choinki w Tesco." - powiedz mi, skąd bierzesz takie świetne pomysły? *.*
OdpowiedzUsuńMyślałam, że się nie pozbieram z podłogi jak to przeczytałam.
Ogólnie rzecz biorąc to jest CUDOWNE. Tak bardzo, że nawet nie wiem, co mogłabym napisać. Cały czas się uśmiechałam, zaśmiewałam i roniłam łzy (śmiechowe, oczywiście). Dlaczego u mnie strojenie choinki tak nie wygląda? Co prawda, moja przynajmniej nie ląduje za oknem. Jakiś plus jest.
Poprosze o informowanie o nowych rozdziałach ^^
Pozdrawiam,
U mnie nowy rozdział :)
UsuńWilczy. (Ach, kocham zaczynać komentarz od tego słowa. Tak rzeczowo brzmi! :*)
OdpowiedzUsuńNarasta we mnie przekonanie, że Ty naprawdę jesteś na mnie zła. Kiedy rozochocona nowością wchodzę na linka, którego pozostawiłaś na moim AKB, i gdy jeszcze bardziej nakręcona stwierdzam BLEACH i zaczynam czytać, każesz mi - takiej prostej, nieodpowiedzialnej trzpiotce - wyobrażać sobie Grimmjowa ze świąteczną choinką na plecach, a potem Renjiego oczekującego na "podziękowanie" od siostry wyżej wymienionego Espady O.o xD
"Wolę być upośledzony, niż upierdliwy" - ja mam akurat na odwrót, nie jak ta męska logika! :*
No.
Ostatecznie choinka, niemal już ubrana, wymuskana przez Grimmjowa opuściła dom przez zamknięte okno. Nadwrażliwa, jednak cieszę się, że u mnie ubieranie choinki nie przebiega w ten sposób. xD
Podzielam zachwyt blogiem Nadwrażliwej! I dodaję od siebie, że zostaję, czekając na pojawienie się Urahary! ;P
O, o! Nawiedziła mnie wizja Grimmjowa ubranego w roboczy mundurek i kaskadę ubranych drzewek choinkowych wylatujących dachowymi oknami supermarketu Tesco ^^ Niewątpliwie upośledzona też jestem.
Do usłyszenia na Fullsnowolfie! :**
Super rozdział! Uwielbiam Grimmjow'a <3 Jego akcja z choinką jest prze!
OdpowiedzUsuń" – Tak może być? – pytał, mordując się z mocowaniem szpica.
– Krzywo.
– Teraz dobrze?
– Ślepy jesteś?
– Lepiej?
– Nie bardzo.
– Już?
– Krzywo! Krzywo! Krzywo!
– A teraz?
– A teraz to całą choinkę przekrzywiłeś, głąbie.
Grimmjow potrząsnął pieńkiem, próbując wyprostować drzewko.
– Już dobrze?
– No, kurwa, średnio.
– Ja pierdolę! To sama coś z tym zrób!
– Gałęzie mnie kolą.
– A mnie niby nie?!
– Ty jesteś tak gruboskórny, że nawet…
– Jeszcze jedno słowo i nie ręczę za siebie!
– To po prostu ją wyprostuj!
– A CO STARAM SIĘ ZROBIĆ OD PÓŁ GODZINY?!
– A chuj cię tam wie.
– A co to ma niby znaczyć?!
– Że jesteś beznadziejny! Nawet z głupią choinką nie umiesz sobie poradzić!"
Bezcenne XD
Myślałam, że umrę ze śmiechu XD Te ich sprzeczki....Najlepsze z tym o Tesco XDDDDD Rany, kocham to! XDDD
OdpowiedzUsuńCzytam,czytam i po prostu sikam.Nie no,dziewczyno.Mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńPiszesz zajebiście,a ta sprzeczka o Tesco mnie normalnie rozwaliła.
Ślę weny ! ~
Myślałam że poszłam się ze śmiechu kiedy się to czytałam.... po prostu mistrzostwo świata. Ten tekst o Tesco normalnie zajebisty a to jak Grimm wyjebał choinkę za okno... klasyka. Komizm na mistrzowskim poziomie. Tak trzymaj.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż przeczytam resztę i dalszego ciągu.
A i kompozycja też mi się podoba. Lubie jak ktoś wstawia teksty piosenek. Nie ukrywam że sama tak robię wiec rozumiesz. Fajnie że Grimmjow ma siostrę która jest Shiningami.... normalnie kłopoty murowane nie ma co.
Dzięki za cynk co twoim opowiadaniu i pozdrawiam.
Nie no, zajebiste, szacun na dzielnicy :D xD
OdpowiedzUsuńTo Bleach tak?
Bo mi się wydaje że tak...
skapnęłam się dopiero na słowie "Shinigami" x.x
Chociaż dalej nie jestem pewna...kij z tym xD później to wygogluje xD
A na razie idę czytać następny rozdział *o*
Kurde! Takiego długiego napisałam komentarza i mi się skasowałooooo!!! Śnieżny będzie złaaaaa!!!
OdpowiedzUsuńAle. ;D
Tak jak ci obiecywałam, podejmuję wyzwanie "Comment Challenge" i od teraz, pod każdym wpisem, zobaczysz mój awatar z komentarzem do twojego raportu, WIlczy. :D
Wypisując wszystkie kawałki "Drogi", które są zajebiste, musiałabym bardzo zmolestować przyciski "ctrl" i "c", a jak wiemy, od molestowania to tu jest pewny niebieskowłosy osobnik... :D
So...
Znając dalszą fabułę, a nawet przyczyniając się do zakończenia, niesamowicie dziwnie czyta mi się, kiedy widzę, jak Ikari nazywa Grimma "braciszkiem", zważywszy na to, co potem z sobą zrobią.... hihihihi <3
Za każdym razem cieszy mi się twarz, kiedy czytam o "mordzie porucznika Abarai'a", a nie o "Renjim Abarai" ;D trzeba kiedyś spisać dzieje Ikari i czerwonego ananasa ;D
Co mi się bardzo podoba, to to przeciągłe R, którego używa Grimmjow, kiedy osiąga stan furii, bo znając moje upodobanie do tej literrrrki ... <3
Tak więc przygotuj się Wilczy, Śnieżny czuwa, Mustang świadkiem !
;*
Martwo tu trochę ale opowiadanie świetne
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !
OdpowiedzUsuńskomentowac w ten sposob taki 'wpis' jasno pokazuje, iz 'wpis' ten nie byl przeczytany przez komentującego xd yo, pozdro600 ;D
Usuń