Tytuł fajniej brzmiał z angielska. Że blood on the horizon. Z piosenki, która się być może pojawi. To mi tak pasuje na tytuł, że mimo jakiegos chujowego wydzwięku peEl, zostawiam.
Zastanawiam się, czy ma sens iść wgl spać w takiej sytuacji. Hm. Może bym rypłą ankietę.
_______________
Jeszcze nigdy nie byłam taka zmęczona.
NAWET NIE PRÓBUJ.
Kiedy oczy same mi się zamykają…
Lay your head down, try to get
some sleep
It's what you need to get some sleep
It's what you need to get some sleep
PRZESTAŃ!
Ale ja… usycham.
JESZCZE NIE TERAZ.
A kiedy?
WYTRZYMAJ.
Nie dam rady. Nie tym razem.
Zamiast odpowiedzieć,
ktoś rzucił się na niego z dzikim okrzykiem, przewracając na piasek.
– Co… –
Zdezorientowany, patrzył teraz w parę dużych czerwonych oczu, należących do
kogoś, kto na nim leżał. – Co ty wyprawiasz?! I kim, do cholery, jesteś?!
Grimmjow powstał z
piachu, pociągając w górę również osobę, która go przewróciła.
– Ał, ał, ałaaa! –
zawyła blondynka, za której długie, splecione w warkocz włosy trzymał Arrancar,
„pomagając” jej wstać. – Puszczaj, zwyrolu!
Jaegerjaquez nie był
na tyle miły, by spełnić tę prośbę. Zamiast tego rozejrzał się, by ustalić,
skąd dziewczyna tak nagle wylazła. Zobaczył za plecami gargantę i jeszcze
mocniej zmarszczył brwi. Przecież nie on ją otworzył. Szybko jednak pojawił się
ten, kto to zrobił.
– Nie takie
skomplikowane te wasze arrancarskie teleporty – oświadczyła postać, której
twarz okalała niebieska fryzura, jakiej nie powstydziłby się żaden faraon –
skoro każdy może je sobie otworzyć.
– Głowiłeś się nad
tym od ostatniej wizyty tutaj, Mayuri – sprostował Byakuya, który pojawił się
zaraz za nim. – Grimmjow. Zabierz ręce od naszej najlepszej studentki, dobrze
radzę – dodał, spoglądając na Espadę.
Grimmjow prychnął,
rozjuszony i puścił dziewczynę, która kopnęła go z całej siły w kostkę, czego
ten nawet nie zauważył.
– Ty dupku! – krzyknęła.
– To ja ci łapę ratuję, żeby ci jej nie urżnęli, a ty, niewdzięczny gnojku…
Dalszy potok jej
niepochlebnych słów utonął w jazgocie, który narastał w głowie Szóstego.
Uniósł, co prawda, zaciśniętą w pięść dłoń i zobaczył, że pieczenie, które
czuł, rzeczywiście powodowała cięta rana, zadana w przegub. Nie odnotował tego
jednak jako czegoś istotnego. Spojrzał na płomień, na ogień, trawiący Las
Noches, schodzący coraz niżej i niżej…
Szarpnął wściekle
pas, który trzymał na tyłku jego czarne spodnie i ku przerażeniu wszystkich
obecnych, zsunął je, a zza nich, ku jeszcze większej zgrozie świadków, wydobyła
się stróżka dymu. Spoglądał na podbrzusze, gdzie widniała pieczęć ósmego oddziału,
teraz blednąca z sykiem.
Poprawił prędko
spodnie i podniósł wzrok, a jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem
Renji’ego. Obaj prędko odwrócili wzrok. Obaj wiedzieli, co to oznacza.
Grimmjow raz jeszcze
spojrzał w płomienie, a potem odwrócił się w stronę Shinigami. Wyglądał na rozdartego.
Jakby nie do końca wiedział, co robić, kogo atakować. Widok znikającej
pieczęci… Powinien poczuć ulgę i radość, może satysfakcję, tymczasem uczucie,
jakie go ogarnęło, nie miało nic wspólnego z tym, co sobie wyobrażał. To było
nieznana mu emocja. Nie wiedział co to, póki porucznik nie podszedł do niego,
by położyć dłoń na jego ramieniu. Patrzył na Grimmjowa z niemym pytaniem w
oczach, w których odbijało się to wszystko, co teraz kotłowało się we wnętrzu
Espady. W oczach wypełnionych strachem.
Grimmjow nigdy nie
spodziewał się znaleźć w Abaraiu sojusznika i pewno nigdy by go tak głośno nie
nazwał, a jednak gdy pustynia płonęła, sprzymierzyli się we wspólnym celu. Renji
coś udowodnił tym prostym gestem, faktem, że czekał, by to Espada podjął
decyzję, okazał pewien rodzaj pokory, uznania wobec kogoś, do kogo należy to
miejsce. A Grimmjow to uznał. Dlatego mogli zawiesić broń.
– Idź. – Tylko to
jedno, ciche słowo wydobyło się z usta Arrancara. Wystarczyło.
Renji, ściskając w
ręce katanę Ikari, ruszył z miejsca, używając Shunpo. To nie było tylko
przyzwolenie, by działał na własną rękę, nie narażając się na cios Panterą w
plecy. Dzięki temu porucznik nie musiał przeciwstawiać się swoim pobratymcom.
To było jego zadanie, króla Hueco Mundo.
To on powinien dbać o swoje królestwo. Wyciągnął Panterę, odwracając się
do Byakuyi, Kurotsuchi’ego i nieznanej mu Shinigami. To się musi skończyć. Nie
może tu sobie przyłazić ktokolwiek chce, bez jego zgody. I nie może tu
ktokolwiek zechce umierać.
ŚPISZ? IKARI? ŚPISZ? EJ! NIE ŚPIJ!
Nie drzyj się. Nie śpię, idioto. Kto mógłby spać w takim
hałasie.
IKARI. NIKT NIE
HAŁASUJE.
Przecież słyszę muzykę. Chociaż… To nie tyle muzyka, co…
IKARI? IKARI NIC NIE
WIDZĘ! OTWÓRZ OCZY IDIOTKO! OTWÓRZ CHOCIAŻ TO JEDNO! NIE ZASYPIAJ DO CHOLERY!
No one will worry if you shut your
eyes
And get some sleep, it's what you need
And get some sleep, it's what you need
Kiedy ja wcale nie
śpię. Jest ciemno, to prawda, ale to nie jest sen, przecież wiem, jak się śni.
A teraz, ja tylko… Stoję na skraju urwiska i patrzę w dół. Mam poczucie, że zbyt
długo tu stoję, zbyt długo patrzę w tą otchłań. Teraz ona gapi się na mnie i
zalotnie mruga okiem. Już wie, że tu jestem, zachęca, żebym skoczyła, odeszła.
Mogłabym. Nie słyszę nikogo, prócz swego demona, więc… mogłabym.
Don't look back, you're all
alone
Tylko co potem? Czy
będzie tak jak dzisiaj? Bez melodii, bez słów, jedynie echa i uczucie muzyki,
czy będzie ciążyć i dręczyć, aż w końcu i tak…
Mogłabym. Gdybym tak
się nie bała. Że gdziekolwiek nie pójdę, trafię w miejsce gorsze od tego, w
którym panoszy się obłęd i lęk parzy z beznadzieją. Miejsce nasiąknięte
krzykiem, moim własnym.
Krawędź się nie
rozrasta. Krawędź się kurczy. Ucieka spod stóp. Teraz, kiedy poczułam się
zdolna. Że są sprawy, za które warto i rzeczy, które muszą prysnąć. I wiesz, i
wiesz co, Otchłanio? Już chyba za późno. Ciemność się wije dookoła jak oślizłe
macki, przyciąga. Na końcu tunelu wcale nie pali się światło.
Black wall will lift away but
some may say
You pushed away the distant light
You pushed away the distant light
Głowa mi pęka jak
strzaskana słońcem ziemia. Kruszę się. Nawet nie chce mi się łapać tchu. Albo
nie mam sił. Tu nie ma powietrza, którym bym mogła oddychać. Jakby jakaś wielka
łapa trzymała mnie za kark. Miażdżyła krtań. Wdzierała się do gardła, wyrywała
oskrzela, penetrowała płuca, gniotła je i tłamsiła. Szukam pokrzepienia, ale na
darmo. Liczę połamane żebra, w ciemności, przytulam swojego demona, wymacuję jego
kły i obmyślam.
Nie jesteśmy tu na
pikniku. Echa szumią zbyt tęsknie. Wołają. Powinnam wstać, zatrzasnąć wszystkie
nasze sprawy, raz na zawsze. Bo wiesz o co chodzi? Takie ciemności, takie noce
jak ta, są za zimne dla mnie. Za mało gwieździste. Nie przetrwam wśród nich, no
chyba, że w twoich objęciach.
Wyciągam rękę, łapię
błękitne nitki, łapię też te czerwone. Mogłabym je spleść razem, w sznur i może
byłoby lżej na nim zawisnąć. Może wtedy znalazłabym spokój, nie myśląc o końcu
świata i rzeczach, do których nie zdążę. I noc byłaby tylko nocą, nie
szczerzącym zębiska wytworem, który rozrasta się w krwawą łunę, a ona woła,
woła i wołać nie przestaje.
– Ikari!
Niemal coś widzę, coś
innego, niż nasycony krwią mrok. Jakby te macki, które mnie pochwyciły,
zmieniły się w bardziej znajome kształty. I teraz to one mnie oplatają. Jego
tatuaże.
– Ikari, na Boga!
Niemal znam ten głos.
Ale tak bardzo mi się nie chce. Może to dlatego, że jestem zbyt leniwa? Dlatego
pochłania mnie pustka, a mnie stać tylko na to, by biernie się temu przyglądać.
Szkoda. Wyobrażałam
to sobie inaczej. Myślałam, że…
Ech.
It's growing dim, forget about
him
– Grimmjow. Nie
wygłupiaj się! – Senbonzakura starła się z ostrzem Pantery. – Nie przyszedłem
tutaj za tobą, żeby walczyć!
– No to po co? –
Arrancar odsłaniał zęby znad swojej katany. – To ty do tego wszystkiego
doprowadziłeś.
Zgrzyt żelaza o
żelazo. Iskry. Taniec shunpo z sonido.
– Posłuchaj… – Byakuya
po raz kolejny sparował cios Espady. Do tej pory tylko się cofał, odpierając
jego ataki. – Jeszcze nie jest za późno.
– JAK DLA KOGO! –
ryknął Arrancar i natarł na kapitana szóstego oddziału ze zdwojoną siłą.
Kuchiki musiał zaprzeć się z całej siły, a i tak po ostatnim zablokowanym
cięciu przejechał po piachu kilka metrów. Grimmjow wciąż napierał Panterą na
Senbonzakurę. Byakuya celowo utrzymywał ostrza w tym klinczu, widząc dla siebie
kolejną szansę, by spróbować coś wściekłemu Arrancarowi wyperswadować.
– Już raz ktoś omal
nie zginął przez moją zasadniczość – zaczął, ale przerwał mu gorzki śmiech
Jaegerjaqueza.
– No, a teraz jest
drugi, no nie? Ale przynajmniej możesz być, kurwa, pewny, że ten raz jest ostatni.
Ostrze Pantery
poderwało się w górę. Tym razem Byakuya nie zareagował. Ściskał mocno rękojeść katany,
ale jej ostrze skierował w dół. Zwiesił głowę, jakby zwątpił i czekał na
karzący cios, który mu się należał.
– Weźcie się
zlitujcie! – Długowłosa dziewczyna wyskoczyła przed Byakuyę niczym żywa tarcza
i zablokowała cios Espady. – Czy ty, bezmózgi Arrancarze, naprawdę nie
rozumiesz, że kapitan próbuje tylko…
– Setsuko. – Byakuya przerwał
dziewczynie i położył ręce na jej ramionach, próbując ją odsunąć. – Po co się
wtrącasz. Tylko wszystko utrudnisz.
– Utrudnię? –
Shinigami wykręciła się do tyłu, by rzucić Byakuyi złe spojrzenie. – To ty się
miotasz w zeznaniach, zamiast powiedzieć wprost temu bufonowi, że… Że jest
bufonem.
Setsuko odwróciła się
z powrotem do Szóstego, szczerząc ząbki w upiornym uśmiechu w odpowiedzi na
jego głupią minę. Rozległ się złowieszczy szczęk, gdy przesunęła swoją kataną
po ostrzu Arrancara, a następnie próbowała wprowadzić je w rotacje, pomocną
przy wytrąceniu broni z ręki przeciwnika. Grimmjow jednak trzymał Panterę bardzo
pewnie, a dziewczyna nie miała na tyle sił i techniki, by stworzyć Szóstemu
realne zagrożenie w tym temacie. Ostrza rozłączyły się, w efekcie czego Espada
został zmuszony do odskoku.
– Kapitan Kuchiki
ryzykuje dla ciebie swoją karierę! – Setsuko kontynuowała próbę uświadamiania
Arrancara. – Niemal porwał mnie z akademii, żeby przeszmuglować tutaj, na
misję, której oficjalnie nie jestem w stanie podołać. Chociaż założę się, że
dam sobie radę dużo lepiej, niż połowa tych głąbów z akademii, inaczej kapitan
nie wybrał by właśnie mnie – mruknęła bardziej do siebie, niż do kogokolwiek
innego. – Tak czy inaczej, doceniłbyś, że ktoś dla ciebie ryzykuje! –
oświadczyła na koniec, dobitnie celując w Grimmjowa swoim zanpakuto.
Zszokowanego Grimmjowa, któremu dawno nikt nie odważył się dawać wykładu.
– Co to za
warrriatka… – wywarczał skonsternowany Arrancar, patrząc na Byakuyę, który
wyglądał, jakby mu było wstyd, że ktoś – na dodatek kobieta i to młodsza –
musiał wziąć go w obronę, a jednak, ignorując Mayuri’ego, czyniącego oficjalnie
facepalm, potwierdził słowa swojej protegowanej:
– Setsuko ma rację.
Próbuję… „pomóc” to chyba niezbyt adekwatne słowo w tej sytuacji. – Jego usta
nieznacznie się skrzywiły, gdy szukał właściwego określenia.
– Zrehabilitować?
Odpokutować? Naprawić błąd? – podsunęła Setsuko, patrząc na kapitana szóstki z
widocznym rozbawieniem.
– Tak, coś w tym
stylu, dziękuję, Setsuko – kontynuował dalej Byakuya. – Mylisz się tylko co do
jednego: nie ja tutaj ryzykuję. Nie miałem prawa prosić cię, żebyś przybyła tu
z nami – zwrócił się do dziewczyny. – To prawda, że nie jesteś gotowa na tego
typu akcje. A jednak poprosiłem cię o to, naraziłem na niebezpieczeństwo i
biorę za to pełną odpowiedzialność, a wszystko dlatego – Byakuya przeniósł
wzrok z Setsuko, która po słowach kapitana wyglądała na całkiem z siebie
zadowoloną, na Szóstego – że to jedna z najlepiej zapowiadających się
Shinigami, która na szczęście nie miała okazji przyjrzeć się Kyōka Suigetsu.
Kobaltowe oczy pojaśniały, kiedy Jaegerjaquez pojął sens tego, co to
oznacza. Niemal natychmiast zapomniał, by dalej się awanturować.
– Najwyższa wieża – wycharczał, patrząc na Setsuko z wyczekiwaniem. – Co
na niej widzisz?
Shinigami odetchnęła, widocznie ukontentowana, że doszli do jakiegoś
porozumienia. Zmrużyła oczy i skierowała je we wskazanym kierunku.
– Hm. Widzę kilka postaci. Trudno z tej odległości orzec coś dokładnie.
Jeden jest chudy i bardzo wysoki, drugi ma jasne… chyba różowe włosy, a ten
ostatni… Ciężko powiedzieć. Jest jakiś dziwny.
– Dziwny? To znaczy, kurwa, jaki? – dopytywał niecierpliwie Espada,
również patrząc w tamtą stronę.
– No nie wiem, mówię, że to daleko. Chyba ma… rogi? Sama nie wiem.
– Dobrrra. A dalej?
– Dalej? Nie widzę nikogo więcej.
– Nie widzisz, że ktoś jest przywiązany do obelisku? – upewniał się
Grimmjow. –Że się pali? I… krzyczy?
– Nie. Widzę płomienie, ale tak jakby dogasały. Nikogo nie ma wśród nich.
– I nie widzisz nikogo z niebieskimi włosami?
– Nie. – Głos Setsuko brzmiał pewnie.
– A Las Noches nie płonie?
– No… Nie – potwierdziła znów blondynka. – Raczej nie można nazwać
pożarem tych kilka płomyków. Coś wiem na ten temat.
– Przepraszam państwa bardzo – głos zabrał widocznie znudzony Mayuri –
czy wy mnie w to zaangażowaliście tylko dlatego, że ktoś wam musiał otworzyć
ten przeklęty portal? Liczyłem na jakieś wojenne łupy, na których będę mógł
poeksperymentować, więc może o nie wreszcie zadbacie, zamiast stać tu i dysku…
Przerwał mu odległy krzyk, na który wszyscy poderwali głowy i zwrócili
się w stronę, z której dochodził.
– Renji – zrozumiał Byakuya.
Kiedy krzyk się powtórzył, natychmiast ruszyli w jego stronę.
Kalejdoskop obrazów
przeskakiwał pod jej powiekami. Nieważne, czy miała oczy, czy nie. I tak
widziała, i tak musiała obejrzeć migawki ze swojego życia. Tak jak każdy, kto
umierał. Nie było wyjątków. Dla nikogo.
Urahara pyta, czy jest tego pewna. Pochyla się i mówi, że
nie będzie odwrotu, a ona się zgadza, ochoczo. Zasypia, a kiedy się budzi,
czuje w sercu nieprzenikniony ból. I chłód. Słyszy nad sobą tłum głosów, ktoś
powtarza: „Dziura Hollowa, to dziura Hollowa!”. Ikari unosi słabą dłoń i
kładzie ją sobie z lewej strony, na piersi, ale nie czuje bicia serca. Wyczuwa
pod palcami krawędzie. Zdaje sobie sprawę, że teraz może przełożyć przez siebie
rękę, na wylot. Jest jej niedobrze, ale zanim bierze ją na wymioty, mdleje.
(mam puste serce )
Trzyma w ręce butelkę dobrego sake i przechadza się
licami Seireitei, kompletnie pijana. Jest zima, pada śnieg, a ona świętuje
przyjęcie do ósmego oddziału. Śpiewa głośno, idąc slalomem, od krawężnika do krawężnika,
raz po raz pociągając z butelki sporego łyka.
(próżne ręce)
Jest w miejscu, w którym wszystko się zaczęło i w którym
teraz wszystko się kończy. Kobaltowe spojrzenie ściga ją po całej komnacie.
Czuje krew spływającą po twarzy z rozbitej głowy. Błękitnowłosy uśmiecha się
drwiąco i mówi, że to jej koniec.
(trochę krwi we
włosach po twoich ciosach)
Widzi w lustrze swoją zmęczoną, nieszczęśliwą twarz.
Niewyspane i zapite spojrzenie. Są w Kalifornii, ale słońce nie przynosi otuchy.
Nie jest dobrze. Noce to tylko cienie.
(siniaki mam pod
oczami)
Targa paznokciami o blat, wokół w powietrzu wiruje mąka.
Jego włosy, jego oczy płonął, tak jak ona. Jeszcze nie wie, że wszystko co
zostanie jej po tej nocy to złość, wstyd i…
(drzazgi za paznokciami)
Błękitnowłosy demon. Trochę brat, a trochę nie. Ścigający
ją w jej snach, ścigający ją na jawie. Niekończące się ucieczki. Męczące.
Running far, it's always hard
I ci umierający w szatniach, na jej rękach, z jej ręki.
(upiory)
Jednoocy. Różowowłosi. Ziejący ogniem. Kolorowi.
WPUŚĆ MNIE IKARI.
(upiory sterczą pod
drzwiami)
IKARI POZWÓL MI WEJŚĆ!
– Nie dotykaj jej!
Odsuń się! I nie waż się jej, kurwa, dotykać!
Grimmjow złapał
łkającego mężczyznę za ramię i odciągnął go na bok.
– No, no, no – zacmokał
Mayuri, kiwając głową, jakby z uznaniem. – Niezła masakra. Myślicie, że spadła
z samego szczytu?
– Albo ją zrzucili. –
Byakuya odwrócił wzrok od rozciągniętej na ziemi postaci, którą siła uderzenie
wbiła w piasek. Bał się zapytać, czy jeszcze żyje. I bał się obydwu odpowiedzi.
Falling down will be the
hardest part
– Kapitanie? –
Setsuko pociągnęła Byakuyę za rękaw. Czerwone, szeroko otwarte oczy wbijała w
nieruchomą, niebieskowłosą postać. – C–Czy to nie Ikari Jaggerjack? Kapitan
Ósmego oddziału? Czy… Czy to nie po nią mieliśmy tu przyjść? To ją niesłusznie
o coś podejrzewałeś?
Kuchiki ścisnął jej
ramię, przerywając słowotok dziewczyny.
– Może coś jeszcze da
się zrobić.
– Niby co? – prychnął
Kurotsuchi. – Została z niej tylko miazga.
– Może da się ją
jakoś poskładać – nie ustępował Byakuya, chociaż w jego głosie nie było krztyny
nadziei.
– Zwariowałeś? Widzę
jej kości i to w kilku miejscach! Jest połamana na amen – ogłosił niewzruszenie
kapitan dwunastki. – Wyświadczmy tej niedojdzie przysługę i ją dobijmy.
Zrobił krok do
przodu, ale nim podszedł, tuż przed jego twarzą pojawiła się rozświetlona
czerwoną poświatą cero dłoń.
– Zbliż się jeszcze o
milimetr, to cię zajebie. – Grimmjow nawet nie zaszczycił go spojrzeniem, nie
odrywając wzroku od nieruchomego ciała Ikari. Jego głos brzmiał pusto, ale nie
pozostawiał wątpliwości, że Espada nie żartuje. Sam był gruboskórnym
stworzeniem, ale obcesowość i bezceremonialność Mayuri’ego doprowadziło go
niemal do szewskiej pasji, wyrywając z odrętwienia.
Kurotsuchi prychnął
lekceważąco, na znak, że nic sobie z tej groźby nie robi, ale nie odważył się choćby
drgnąć, dopóki Szósty nie zabrał rozpalonej łapy sprzed jego nosa.
– Weź się w garść, ty
zasrana bekso – syknął teraz Grimmjow, szturchając Abaraia, który też tkwił w
letargu, nie próbując kryć łez. – Pomóż mi, kurwa mać.
Grimmjow uklęknął po
drugiej stronie Ikari, starając się już nie patrzeć na jej twarz, która
zmieniła się niemal nie do poznania. Musiała sobie zwichnąć szczękę, a obrzęk
pod skórą upodabniał ją teraz do bezkształtnej bryły. Wolał nie myśleć o tym, w
jak dziwnym położeniu jest jej głowa względem reszty ciała. Nie chciał
wyobrażać sobie pogruchotanych kręgów szyjnych. Odetchnął i wyciągnął rękę, tę
samą, którą przed chwilą groził Mayuri’emu i przyłożył dwa palce do szyi
Shinigami, szukając pulsu.
– Jest – oświadczył
ochryple po długiej, długiej chwili. – Jeszcze.
Tyle jednak
wystarczyło, by dodać nadziei porucznikowi szóstki. Natychmiast oderwał jeden z
rękawów swojego kosode i… Zamarł, nie mając pojęcia, które krwawienie tamować.
Nigdy by nie pomyślał, że kiedyś znajdzie się w sytuacji, w której będzie
musiał wziąć przykład z Grimmjowa, ale to Arrancar teraz wykazał się zimną
krwią. Wyszarpnął ze szlufek swój pasek i zaciskał go w okolicach pachwiny
Jaggerjack, powyżej otwartego złamania kości udowej. Na dodatek robił to z
delikatnością, o którą zapewne nikt by go nigdy nie posądził, starając się nie
poruszyć kości.
Push the pressure and stop the
bleed
On your knees, begging please
On your knees, begging please
Renji zdecydował się
poświęcić jeden z rękawów, by obwiązać dłoń Ikari. Zrobiło mu się słabo,
widząc, że dłoń trzyma się reszty ręki jedynie na kilku strzępach skóry. Kości
były zdruzgotane, ścięgna pozrywane. Nie miał pojęcia jak ktoś mógłby to
naprawić. A przecież nie było to wcale najpoważniejsze z obrażeń. Drugim
rękawem zatamował krwawienie z brzucha, spowodowane zapewne złamanym żebrem,
które przebiło skórę. Przy ledwo widocznym oddechu z rany wypływała świeża
strużka krwi. Zdecydował się ją uciskać, do czasu, aż nie wpadnie na coś
bardziej pomysłowego. Niechcący spojrzał na jej twarz, zdeformowaną, na
rozchylone usta, takie sine. Znów poczuł w okolicy serca szarpnięcie rozpaczy.
Gdzieś w głębi zdawał sobie sprawę, że jest niemożliwym, by Hagane z tego
wyszła.
– Żenada – usłyszał
nad sobą kpiący głos Kurotsuchi’ego i poczuł nieodpartą chęć, by dać mu w zęby.
– Tylko przedłużacie jej agonię, zamiast dać jej zdech…
Wiązka cero
przemknęła tuż obok twarzy kapitana dwunastego odziału, przypalając włosy,
które momentalnie zaczęły się tlić. Mayuri wrzasnął, ale zachowawczo padł na
piasek i ugasił ogień, zanim doszczętnie strawił jego czuprynę. Jednak kiedy
się podniósł, stało się jasne, że zmiana fryzury będzie nieunikniona, o ile nie
chce wyglądać niedorzecznie z uczesaniem, zredukowanym z jednej strony niemal
do zera.
– Pożałujesz tego –
syknął Mayuri, dotykając przysmalonego boku głowy.
Grimmjow wciąż stał
naprzeciw niego z uniesioną dłonią, dysząc i patrząc na niego z nienawiścią.
– Wypierdalaj stąd,
dobrze ci radzę – orzekł, wycierając dłoń w podartą koszulkę (zanim ją z siebie
zdarł, by zastąpić nią bandaż, Byakuya podał mu swój szal). – Następnym razem
nie będę taki łaskawy i spalę ci na wiór tą wstrętną facjatę razem z kłapiącą
jadaczką.
Kapitan dwunastki spojrzał
pytająco na Byakuyę, jakby chciał się dowiedzieć, czy ten pozwoli, by jakiś
Arrancar odzywał się w ten sposób do kapitanów, ale ten nie zareagował tak, jak
się spodziewał Kurotsuchi. Kuchiki wykonał dłonią odsyłający gest, a Mayuri prychnął
i naburmuszony odwrócił się na pięcie. Nie odszedł daleko, czając się w pobliżu
niczym sęp.
– Co teraz? – Renji
znów zaczynał tracić nadzieję. Wciąż uciskał brzuch Ikari i czuł krew
przepływającą między palcami. Nikt mu nie odpowiedział. Grimmjow sprawdzał, czy
pas dobrze uciska ranę. Ręka mu drżała. Szarpnął klamrą trochę zbyt mocno, a
Ikari jęknęła, ocucona bólem.
Wokół niej
natychmiast rozgorzały nawołujące głosy. Ona nie mogła nic powiedzieć, chociaż
czuła, że porusza ustami, niemrawo, nie wydobywał się z nich żaden dźwięk,
prócz pojedynczych, urwanych świstów. Chciała zmarszczyć brwi albo w inny
sposób dać im znać, żeby się uciszyli, ale odkryła, że praktycznie nie jest w
stanie się poruszać. Jej ciało było zbyt zniszczone, zbyt słabe. Ból wyciskał
łzy z jej oczu, a w miarę jej bezruchu, głosy milkły. Potem rozległy się
szepty.
Body weakens and then the mind
– To pewno tylko
przebłysk.
Rozpoznała głos
Byakuyi, chociaż to nie jego się spodziewała. Słyszała o przebłyskach. Był to
stan, w którym konającemu polepszało się na chwilę przed śmiercią. Odzyskiwał
przytomność, jasność widzenia. A potem umierał. Jeśli więc zostało jej tak
niewiele czasu, musiała jeszcze zrobić chociaż tę jedną rzecz.
Skupiła się, zebrała
wszystkie siły, jedna z jej dłoni drgnęła. Po pewnym czasie udało jej się ją
podnieść i całe szczęście ktoś to dostrzegł.
– Grimm! Grimmjow!
Renji. Była pewna, że
teraz wskazuje na jej dłoń. Zaraz poczuła ciepło, gdy Szósty wziął ją za rękę.
Wiedziała, że to on. Jego dotyk był taki inny. Szorstkie hierro, gorące,
stanowcze. Poczuła, że właściwie mogłaby teraz umrzeć, tak umrzeć, czując
bliskość Arrancara. Mimo tego wyłuskała dłoń z jego uścisku, Grimmjow pozwolił
jej na to, a jednak czuła, że jego cerorodna dłoń pozostaje w pobliżu, emanując
ciepłem. Dobrze. Przynajmniej wiedziała już, że jest blisko celu. Kontynuowała
poszukiwania. Wymagało to sporo wysiłku, ale w końcu natrafiła czubkami palców
na brzuch Jaegerjaqueza. Stąd poszło już dosłownie z górki. Kiedy zahaczyła o
jego spodnie, usłyszała pełne dezaprobaty mruknięcie Renji’ego, ale mogła tylko
pomarzyć, jak go opieprza za to, że myśli o jakiś bezeceństwach w takiej
chwili. Grimmjow jednak domyślił się, o co jej chodzi i pomógł jej. Po chwili
poczuła pod opuszkami wybrzuszenie pieczęci. Docisnęła do niej palce, jak mogła
najmocniej, czując mrowienie. Trwała tak, póki mrowienie nie ustało. Skóra pod
palcami już nie była zgrubiała. Grimmjow krótko uścisnął jej dłoń.
Czy teraz mogła już zasnąć?
But the heart will lead if you
get some sleep
– Trzymaj się, Ikari
– owiał ją jego głos. – Jest tu Arrancarka, która zna się na uzdrawianiu…
Znajdę ją.
– Ona nie wytrzyma. –
Rzeczowy, zimny ton. Kuchiki. – Wymyślmy coś innego.
– A co, kurwa, innego
można zrobić! – Grimmjow podniósł głos, ale nie puścił jej ręki.
– Ale to jak to… – Tego głosu nie znała. Był
ładny. Nie za wysoki, nie za niski. Kobiecy. – Nikt więcej nie przyjdzie?
– Dopiero decydują,
czy chcą się angażować w tą… wojnę.
– Czyli nasza
obecność tutaj to naprawdę samowolka? No to pięknie. Chyba naprawdę mamy
przekichane. A dopiero co odebrałam zanpakuto.
– Zanpakuto… Daj mi
je. Nie swoje! Podaj Shiraiona.
Ikari poczuła, że
Szósty puszcza jej rękę. Teraz zamiast jego dłoni, czuła pod palcami znajome
zdobienia rękojeści. Espada nachylił się nad nią i wyszeptał coś do ucha. Poczuła
jego oddech, jego usta. Mokry ślad na policzku.
Z jej oczu pociekły
łzy i Grimmjow dopiero teraz dostrzegł, że tylko spod jednej powieki wygląda
mętne, cyjanowe oko. Nie wierzył, że drugie wybiła sobie przy wypadku.
„Chcesz, to się ustaw w
kolejce.”
„Zobaczyłem ją i Nnoitrę. Spiskowali.”
W Szóstym zawrzało. Wiedział, kto to zrobił.
Zanim Ikari wpadła w otchłań, wyczuła jego gniew.
– Nie rruszajcie jej. Niech nikt się nie waży jej tknąć.
Wyczuła jak wstaje i odchodzi, wiedziała, że nawet się nie odwrócił,
żeby za siebie spojrzeć, niepomny na wołania, na nic, wiedziony wściekłością.
Baby, baby, don't look back
Może to i dobrze, pomyślała po raz ostatni, może tak ma być.
Otchłań zamykała się
za nią, ucinała wszelkie odgłosy. Została sama. Ona i niekończący się lot w
dół.
Może umieranie nie jest takie złe.
Może przywyknę.
You're all alone
_____________________________
Gościnnie udział wzięli:
Setsuko by Tris (mam nadzieję, że łeb mi za to nie spadnie)
Zajebałam się. Kuźwa, czekałam na ten rozdział i prawie zapomniałam, że to dziś. Ale to był ciężki i chujowy dzień, więc mogłam zapomnieć.
OdpowiedzUsuń"Grimmjow powstał z piachu, pociągając w górę również osobę, która go przewróciła."
Padłeś? Powstań. Grimmjow.
Pomoc Grimcia jak zwykle niezastąpiona.
"– Nie takie skomplikowane te wasze arrancarskie teleporty – oświadczyła postać, której twarz okalała niebieska fryzura, jakiej nie powstydziłby się żaden faraon – skoro każdy może je sobie otworzyć."
What? The? Fuck? Aaaaaa! Kapitan słoneczko!
"Szarpnął wściekle pas, który trzymał na tyłku jego czarne spodnie i ku przerażeniu wszystkich obecnych, zsunął je,"
Kurwa, striptiz? Chciałam dziś iść, bo był, ale kuźwa samej głupio. A z przeziębieniem tym bardziej.
Yesssss!
"– Setsuko. – Byakuya przerwał dziewczynie i położył ręce na jej ramionach, próbując ją odsunąć. – Po co się wtrącasz. Tylko wszystko utrudnisz."
Wiedziałam! Kurwa! Czerwone oczy i blond włosy = wiedziałam kurwa!
"Tak czy inaczej, doceniłbyś, że ktoś dla ciebie ryzykuje! – oświadczyła na koniec, dobitnie celując w Grimmjowa swoim zanpakuto. Zszokowanego Grimmjowa, któremu dawno nikt nie odważył się dawać wykładu."
Ty, powiem Ci, że nieźle Ci się udało. To zachowanie, wiesz, poprowadzić.
"– Co to za warrriatka… – wywarczał skonsternowany Arrancar, patrząc na Byakuyę, który wyglądał, jakby mu było wstyd, że ktoś – na dodatek kobieta i to młodsza – musiał wziąć go w obronę, a jednak, ignorując Mayuri’ego, czyniącego oficjalnie facepalm, potwierdził słowa swojej protegowanej:"
Osz kurwa, lofciam Cie, lofciam tą akcję!
"– Zrehabilitować? Odpokutować? Naprawić błąd? – podsunęła Setsuko, patrząc na kapitana szóstki z widocznym rozbawieniem."
Setsu jedzie po nim równo. Setsu się nie pierdoli.
"Mylisz się tylko(przecinek) co do jednego:"
"Jeszcze nie wie, że wszystko(przecinek) co zostanie jej po tej nocy to złość, wstyd i…"
"– Nie dotykaj jej! Odsuń się! I nie waż się jej, kurwa, dotykać!"
A wspomniałem, że masz jej, kurwa, nie dotykać? Albo... Nie dotykać?
Hehehehe
Kurwa, Grimmjow umie badać puls i to na szyi! A na szyi jest w sumie może nawet łatwiej, ale jednak.
"Wyszarpnął ze szlufek swój pasek i zaciskał go w okolicach pachwiny Jaggerjack, powyżej otwartego złamania kości udowej. Na dodatek robił to z delikatnością, o którą zapewne nikt by go nigdy nie posądził, starając się nie poruszyć kości."
Podmienili nam Grimmjowa! Wilczy, co z nim zrobiłaś? Zjadłaś? Oddawaj Grimmcia!
" Kości były zdruzgotane,"? Zdruzgotane? Może zmartwione? Chyba lepiej pogruchotane, zmiażdżone, pokruszone, kurwa, ale zdruzgotane?
Ale podstawowe pytanie? Coś Ty kurrrwa zrobiła Ikari? Teraz to ja Ci powinnam wysłać filmik: no nie, no po prostu kurwa, no nie!
"Byakuya podał mu swój szal)."
Bosze! Byakuya też podmieniony!
Dobry rozdział, bardzo, odebrał mi kurwa godzinę snu, bo po choremu sie ciężko czyta, a bardzo potrzebuje snu, ale musiałam przeczytać. A teraz chuj. Ide spać.
no wlasnie sie martwie tez tym zachowaniem grimma... bo byakun sie jeszcze do czegos moze poczuc, potrafi sie mimo wszystko poczuc za cos odpowiedialny... a grimmm. sie napisalo. olac ja ze tam zdycha mi jednak nie pasowalo. łez wylewac mu nie pozwole. probowalam jakis kompromis i standardowy wkurw, ale jak mi espada swiadkiem, mam watpliwosci. a jednak sie napisalo sie.
OdpowiedzUsuńno zdruzgotane, znaczy to przecie synonim, ze na kawałki.
dobrze ze setsu wlazła <3
Wrzuć na luz. Grimm sam powiedział, że ktosiu z niebieskimi włosami, niezależnie od płci jest trochę nim samym, więc samego siebie by chyba nie porzucił. Zdolności medyczne nieco bardziej zaskakujące, ale mógł co nieco podchwycić w SS.
UsuńSetsu pierwsza klasa Ci tu wyszła. Zdziwiła mnie tylko "najlepsza kadetka" ale jak ktolubi, no cóż, widocznie Bakuś miał słabych kadetów w tym roku :D
Myślałam, że po rozdziale dwa wstecz się nie pozbieram. Jak mi się udało, zrobiłaś to ponownie. Wiedziałam, że tak będzie. To jest jak wykres, taki w górę, im bliżej końca Drogi, tym ciężej mi jest się pozbierać.
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś system. Nie wiem, jak długo planowałaś tą piosenkę w tym miejscu, ale, kobieto. Miażdży. Mi osobiście miażdży serce.
I ty śmiesz mieć jakiekolwiek wątpliwości co do Grimma? SERIO?! LAska, on jest częścią Ikari, Ika jest jego częścią, to tak jakby byli Twoją częścią, są częścią Ciebie, więc nie masz prawa nawet zastanawiać się, czy wlazło, czynie, bo od samego początku, od pierwszego wejrzenia na jego panterowaty pysk dobrze wiesz, że to, co napiszesz, TAK MA BYĆ< TAK BY BYŁO i nie waż się nawet myśleć inaczej. Nawet taka szuja jak Jaeggerjaquez czuje się odpowiedzialny, no to jest chyba logiczne, że czuje się odpowiedzialny za Ikari, no nie każ mi tego tłumaczyć jeszcze raz.
Renji. Renji powinien dostać nowy tytuł, nie wiem "ratuję biedne kobitki z las noches". Szkoda mi go trochę.
Wgl ten cały team jest tak kolorowy i dziwny, że aż pasuje. Oczywiście, najlepszy jest w tym majur, brawo dla majura za plusa rozdziału.
Nie wiem,jak długo jeszcze będziesz mnie karać za nieżycie, nie wiem, czy się jeszcze należy, czy jeszcze się należy, nic ostatnio nie wiem. Wiem tylko, że Grimmjow rozsadza system.
No tak, najpierw Tris, teraz Wilczy. Nie no, najpierw Tite, ale mniejsza o to. Pogrom robicie. Jakaś umowa czy co? Choć w tym przypadku naprawdę wątpię, żeby Ikari się z tego wygrzebała. Chociaż... No proszę, Setsu sobie wędruje ze świata do świata. Wyjęta prosto z Behind. Nice.
OdpowiedzUsuńJa tam wierzę, że Grimm czasami jest ogarnięty w swej destrukcji. Tylko czasami. Żeby nie było. Tłumaczący się Byakuya? No w to mi trudno za to uwierzyć.
Pozdrawiam
Laurie
Ano, Byakun miał być w drodze raczej chujem, że tak elokwentnie rzeknę, ale Byakun się zaczął buntować. Specjalnie się cofnęłam do odcinka, jak przeprasza Rukie i tłumaczy te swoje motywy działania, opowiadając o Hisanie,no i poszło. Nie miałam tego w planach, jak już większości tego, co się pojawia, przerazające, jak to se żyje własnym życiem, no ale co, w końcu 97% bohaterów nie jest moja ;D Ale o, racja, ze się z Tris nieźle z klimatem zbiegłyśmy. Czekałam, kiedy ktoś nam to wyrzuci ;D
Usuń<3 <6 <6 <3
OdpowiedzUsuńNo uwielbiam to :D Takiego Grimmiego ^^ Niech idzie rozpierdzielić wszystko co się da :P
Twój opis Ikari po zderzeniu z ziemią... WOW O.O Normalnie aż miałam ciarki jak to czytałam... Silna jest wiec musi jakoś z tego wyjść! :)
Kiedy next? ^^ :*
:* :* :*
Wstyd mi koleżanko za siebie ponieważ czytam twojego bloga od początku a dopiero teraz postanowiłam się ujawnić! Nie nor brawo ja. Szczerze...jestem porażona tym jak budujesz akcję i jak tworzysz bohaterów no po prostu lOFFCIAM CAŁYM CYNICZNYM SERDUSZKIEM!
OdpowiedzUsuńSpróbuj ją tylko uśmiercić a poczujesz ostrze potępienia na tych twórczych pazurach młoda damo haha!
Poza tym Haloo Grimmi w końcu otwiera oczy...szczerze nawet on nie możne być takim ignorantem! I ten Byakuya! Kuźwa kocham go miłością nieskalaną od kilku lat! Tak scena z szalem ewidentnie w jego wykonaniu acceptable. Uwaga! Tu właśnie został zawarty idealny przykład dlaczego tak nienawidzę Mayuriego.
Team Espada! Team Szayel! yoł.
Jestem chora...
Poza tym podpierdzieliłam się pod członków jakkolwiek to nie brzmi haha.
Nie zabijaj Wilczy! Nie tylko koteły lubię psy też są całkiem spoko...jak nie warczą...
Ożeż Ty... Od początku mówisz? łoł, serioSerio? I trafiłaś z ujawnieniem akurat w mój bardzo, bardzo, ale to cholernie mało produktywny dzień, kiedy wątpię w sens istnienia wszechświata, w tum Drogi i wiesz co? Od razu się kurwa czuję o niebo lepiej! Także zorrganizowałaś sobie wejście a'la Grimmjow "na choj mi drzwi jak moge rozebać ścianę" ;D I ło, wybacz, znaczy wiem, ze się nie obrazisz, bo wydaje mi się, ze nadajemy na podobnej fali poebania <3 :D Bo odbieram mnóstwo enerrgii, mnóstwo, jak mi Szósty świadkiem! Jaki z tego wniosek? Powinnaś to robić częściej, zostawiać mi tu znak po sobie! Tak, próbuję wyłudzić komentarze ;D Nie, mi naprawdę zależy! Teraz na przykłąd moge powiedzieć że no właśnie, ja też za to Mayuriego nienawidze ;D On wgl jest odpychający, nie splunęłabym w jego kierunku nawet, jakbym go na chodniku mijała.
OdpowiedzUsuńTakże! am soł glad tu su ju! ;D Ujawniaj się częściej!
łohoho kobito nie chcesz mnie tu cześciej...w moim moim przypadku 'cześciej' klasyfikuje się jako 'ciagle' haha. nie no ujawniłam sie jakos tak bo stwierdziłam ze chyba (mam nadzieje xd ) jestes rownie popieprzona jak ja (nie bij nie obrazaj xd poza tym brakuje mi jakoegokolwiek kontaktu z ludzmi wielbiacymi anime/mangę.
Usuńbabo powiem ci ze kocham twoją kreację Grimma. jest taki Grimmowaty na ile tylko mozna. Mam dosc tych wszystkich słodkich *kici*kici*miau*miau*purr*purr* Grimmjowów...co ja pisze Panie Dżyzasie zabyj to... A tu. o... Wielki Kawał Napakowany Testosteronem Aż Bucha.
Tak...dajcie mi go...tak teraz...mniam.
Ps. Mayuri to margines spoleczny...kuźwa jak mozna prezentowac soba obraz gwaltu słonecznika na arbuzie...? tel mi hał...?
Urahara z kolei jak z innej beczki... czepałabym jak Ferdek dywan na czepaku xd
tak em sie rozpisala ze zapomniałam dodac. Zatem wielkie Ps.
Usuńmasz wiecej cichych czytelnikkow niz myslisz haha. moja sis tak samo czytuje. dodam ze ma 15 lat. lolz Wilczy łączysz pokolenia xD weź przestań naciagaj naciagaj na komenty haha zawsze autor łasy na opinie czytelnikow :P no może prócz mnie. ja zawsze ta inna xd ale to inna historia :P
Łohohoho, widzisz, Wilczy, mówiłam. :D Fajnie, megan, ze się odezwałaś, oczywiście zapraszamy do czytania. ;)
UsuńAle jak to czytają niepełnoletni, to moze musimy to ocenzurować? :P Potem nas posądzą o zrujnowanie dzieciom psychiki :D
". Wielki Kawał Napakowany Testosteronem Aż Bucha." O matulu xD hahaha, dobre :D Ale to tylko tak z góry wygląda, tak naprawdę to on się tych kebabów z budki obok Ważki napchał. :D
...błagam...jej psychika jest gorsza od mojej (wierzcie lub nie to raczej nieosiągalne). nie odpisujcie bo ciągle będę zaglądać i odpisywać :P wiesz jak dotąd tylko wpadałam i czytałam. szczerze mówiąc dopiero od niedawna mam wgl konto na google. Aż mi wstyd teraz. Ale tak Wilczy ma wielu cichych czytelników :P
UsuńYo! Wcale się nie podlizuje xd
haha, tera to masz przejebane ;D jak juz zaczełaś to się jak widzisz od razu stalkerzy zbiegają ;D i ja, naczelny stalker.
Usuńjasny choj, no pacz, a ja tu zaczęłam powątpiewać w Drogę, bo se myślę, że jeno biedną Tris do czytania zmuszam ;D (Tris nie drapjesli to przeczytasz ;D), no widzisz, no widzisz, dobrze sie czasem ujawnic, bo juz Wilczemu głupie myśli zaczęły do łba przyłazić, czy sie na przykład nie rozpędzić z zabijaniem, nooo. Bo jakieś mordercze instynkty ostatnio se we mnie budzą. ;D
Pozdro dla siostrry! Rozważę założenie filtra dla nieletnich ;D
Gwałt słonecznika na arbuzie <6 Ide sie dziarać.
dziarac? O.O czo to oznacza? co dzirać? Mam nadzieje że nie 6 :P
OdpowiedzUsuńjakie przejebane XD nie udzielałam się na blogspocie od hmmm 7 lat? Panie Niebieski (bo przeciez obie mamy cos to tych kolorów hmm? ^^) toż to wieki...jak przypomne sb co wtedy pisalam to ogarnia mnie taki zal...boże blog o Dannym...czaisz? Tym Danym? TYM! toż on jest tak mało męski jak..no nie wiem jak ten świetły Charlotte z Bleach'a ? Tak wlasnie to!
no dziarac, słonecznika gwłacącego arbuz :D:D:D a na szósteczke tez przyjdzie pora ^^
Usuńmwahahah, no ba, że mam coś do niebieskiego ;D sporrro :D
Jakim, kurna, Danym? Jakim, którym, pokaż mi go! ;D
Danny? Danny to stara dziejówka nie ma go juz teraz w mojej mozgownicy prosze cie zaspiewal nieumiejetnie kiedys 'yf onli ju' a mi pociekło tak mocno jak tylko 15latce moze...Danny byl zyciowa porazka...jak moglo mi sie to podobac? chrystas..
Usuńczyli... ten danny?
Usuńhttp://19danny-saucedo86.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/656062/files/blog_pe_4522734_6733267_tr_danny__9_.jpg
:D:D:D
spoko. ja bylam dwa razy w kinie na zmierzchu. raz sama, w walentynki! pobij to :D
yop...ten wlasnia...ten...ulizany...białas...doslownie bialas...
Usuńno co ty? tez bylam dwa razy na zmierzchu...raz nawialam ze szkoly z kolezanka zeby pojechac...czuj to...na wagary na zmierzch...podziwiam sie czasami xd
drugi raz to juz bylo romantycznie bo z przyjacioka i jej ciocia 3 razy starszą...romance full...ofc udawalam ze wgl nic nie wiem. poza tym ryczalam na obu...czujesz to? ja? ryczałam? i to nie ze smiechu ani z siebie samej.......(tu kropki nienawiści)
bylam
taka
wrazliwa...
ja...
pobij to
mam koszulkę z edwardem cullenem. chowam ja na dnie szafki z pizamami, ale mam. i piornik. i znam na na pamiec sciezke dzwiekowa (ale akurat muza tam była dobra).
Usuńpobij to! ;D
hmpfff...czytałam dwukrotnie zmierzch i za drugim razem dopiero zauwazylam ze bella to niedorajda a teraz stwierdzilam ze mam podobna bohaterke opowiadania! po kilku latach pisania...poza tym nie zedytowalo mi ostatnio rozdziałow tak jak powinno i nie wlepilo tekstu co dopiero teraz poprawaiam i jestem zyciowa porazka!! czuj to wstawilam teskt ktory nie byl sprawdzony bo pomylilam pliki! zabijcie mnie zanim zloze jaja...
Usuńpoza tym bylam do szalenstwa zakochana w Jackobie, który jak zauwazmy jest chodzacą lamą...no i napisalam krotki ff o jackobie i nessie...moje zycie w tamtym czasie bylo zbieranina zalosnosci...
ahahah :D gdybym byla wtedy w teamie jacoba dzisiaj nie mialabym takich wyrzutow sumienia, w koncu jako wilk byl calkiem fajny :D
Usuńech, tez mam zmierzch na polce -.- kiedys rozpale nim w piecyku.
ano znam zlosliwosc plikow, znam. i blogspota, ta.
ejze chyba nie zamierzasz za kilka lat wstydzic sie swojej przygody z Grimmem hmm? poszczele wtedy :P ja zawsze bylam w teamie pana J :P zawsze ciągneło mnie do hmm...napakowanych haha
Usuńty niby mi naspamilas? to co ja tutaj narobilam? uprzedzam pozniej bedzie gorzej haha
UsuńWIELKIE PS!
Wilczy nie pozwala potrzebującym zażyć kąpieli :P
ee, no co Ty! Moj rromans z Szóstym juz trwa dosc dlugo i dalej mam szajbe ;D pzt, byli przed nim inni i poza przygodą ze zmierzchem, innych sie nie wstydzem ;D a bywali rozni, nawet Frodo byl kiedys fajny ;D ale na Boga bylam wtedy jego wzrostu...czekaj... chyba nadal jestem Oo ok, niewazne. ale sie nie wstydze! ani teen wolfa sie nie wstydze! przynajmniej wybralam juz dobry, wilkołaczy team :D
Usuńoch tak, lubimy spam, a spam lubi nas <3 bedzie gorzej? to jest to, co lubie slyszec ;D
Twoja opinia się nie liczy. Ty jestes po uszy zatopiona w DESTRUKCJI a co za tym idzie tak malo obiektywna jak to tylko możliwe pff :P
Usuńa i owszem. spam zawsze niezly. szczegolnie ten prosto spod serduszka bloggera. yay dawac go tu :P
do*... (nakurwia dechą w łeb)
OdpowiedzUsuńCzytałam to wszystko jak jechałam z nocki do domu i do teraz nie potrafię sobie wyobrazić tego słonecznika gwałcącego arbuza...nie, to jest dla mnie za dużo xD
OdpowiedzUsuńAle co wy sie tam przejmujecie, dla każdego jego fetysz xD